- To co się działo wokół przewozu Kamila z nyskiego szpitala do Centrum Onkologii w Warszawie nigdy nie powinno się zdarzyć. Jego rodzice już i tak są podłamani samą chorobą, a tu mieli jeszcze tyle problemów. Gdyby nie internauci i zupełnie obcy ludzie - w tym pan Zbigniew Stonoga, to zapewne Kamil nie dotarłby tam na czas! Czy tak powinno być w publicznym szpitalu? - pytają rozgoryczeni krewni chłopaka.
Pomóżcie!
19-letni Kamil Bryk z Otmuchowa leżał w nyskim szpitalu z potwierdzonym nowotworem. Objawy choroby wystąpiły gwałtownie 11 listopada: najpierw silne bóle pleców, potem brak czucia w nogach.
- Zaraz po przyjęciu lekarze z Nysy bardzo zaangażowali się, żeby go zdiagnozować. Umówili konsultację w Wojewódzkim Centrum Medycznym w Opolu, ale już wtedy pojawiły się pierwsze problemy z transportem. Specjaliści czekali na Kamila w poniedziałek, a dyrektor szpitala dał zgodę na karetkę do Opola we wtorek – opowiadają krewni chłopca.
![]() |
Nowy numer Nowin Nyskich już dostępny! Kup i dowiedz się więcej... Kolportaż: własny i RUCH S.A. Prenumerata: Poczta Polska |
Ja się wzruszyłem i gwarantuję, że wzruszyła się większość rodaków. Na konwencji partii rządzącej premier naszego rządu, niegdyś bezduszny bankier, zdzierający odsetki od frankowiczów i innych kredytobiorców, nagle pokazał jak wrażliwe ma serce i on, i rząd, i cała „Dobra Zmiana”. Serce - a nie kamień jak poprzednicy z PO i PSL.