
Lasy polskie to ogromna księga ciekawostek – zarówno dotyczących flory jak i fauny, a także tego co przeszły lasy naszego kraju na przestrzeni lat, a nawet wieków. Bo lasy są także odbiciem historii Polski.
Historia odbiła się na lasach
Zaraz po II wojnie światowej lesistość Polski wynosiła zaledwie 20,8 proc. i trzeba to było szybko zmienić. Pierwsze duże zalesienie (290 tys. ha) wykonano w latach 1947-1949. W ciągu kolejnych 6 lat planowano obsadzić dalsze 640 tys. ha. Ogółem do 1970 roku, dzięki zalesieniu obszaru równemu ok. 14 000 000 boisk piłkarskich udało się zwiększyć lesistość Polski do 27 proc.
Dodajmy, że powojenni leśnicy zastali lasy zupełnie zdewastowane, przez kilka lat grabione zarówno przez Niemców, jak i sowietów. Pierwsze ich inwentaryzacje ujawniały ogromne ilości luk, a słowne opisy często mówiły wprost, że zastane drzewostany w ogóle niezbyt już przypominały lasy. Po dziś dzień, w drzewach rosnących na terenie działań wojennych, spotykamy zarośnięte kule i metalowe odłamki.
Żubry, dęby i… kora
Niespokojne czasy, które targały naszą ojczyzną były groźne nie tylko dla drzewostanu, ale także dla zwierząt. Dwudziestolecie międzywojenne to także początek najbardziej spektakularnego, polskiego projektu związanego z ochroną gatunkową zwierząt – uratowania żubra od niechybnej zagłady. Jeszcze w czasach zaborów w Puszczy Białowieskiej żyła pokaźna populacja żubrów. W 1857 roku stan liczebności określono na 1878 zwierząt. W kolejnych latach osobników szybko zaczęło jednak ubywać, a I wojna światowa ostatecznie dobiła ten gatunek na wolności.
Na początku 1919 roku doszukano się śladów bytowania 4 ostatnich żubrów, a wiosną tego samego roku znaleziono szczątki ostatniej, skłusowanej krowy. Jeszcze kilka lat wcześniej żyło ich tam ponad 700. Po latach starań przyrodników i leśników w 1929 roku do zagrody Nadleśnictwa ”Rezerwat” w Puszczy Białowieskiej, wpuszczono 3 pierwsze żubry starannie dobrane spośród tych, które przetrwały w zwierzyńcach i ogrodach zoologicznych. Projekt rozwijał się doskonale. Po II wojnie światowej żyły już 103 żubry, z czego 44 w Polsce. Do dzisiaj Lasy Państwowe aktywnie uczestniczą w ochronie tego niezwykłego gatunku, a Polska przez ostatnie 75 lat „wyeksportowała” za granicę 350 żubrów, dzięki czemu udało się założyć stada także w innych krajach.
Nadal jesteśmy przy leśnych ciekawostkach historycznych. W dwudziestoleciu międzywojennym kora świerkowa, która zawiera od 10 do 15 proc. garbników była jednym z najważniejszych surowców garbarskich, wykorzystywanych do garbowania skór, głównie podeszwowych butów oraz tzw. juchtowych.
Korę pozyskiwano w porze wiosennej i latem, a z drzew ściętych zimą – w drugiej połowie kwietnia lub w pierwszej dekadzie maja, w okresie tzw. „wzbudzania soków”. Do zdejmowania kory używano specjalnych narzędzi zwanych łyżkami lub dłutami, którymi przecinano wzdłuż i w poprzek korę, ale i oddzielano od drewna. Pozyskiwane w ten sposób płaty kory zwijano w rurki zwane okularami i suszono w tzw. budach lub na koziołkach przez 3-4 tygodnie, czyli do osiągnięcia 15-20 proc. wilgotności. Jeden metr przestrzenny tak wysuszonej kory ważył od 100 do 125 kg!
Była mowa o zwierzęciu - symbolu jakim jest żubr, więc teraz przejdźmy do drzewa – symbolu. Chodzi o DĄB. Botanicy opisali ponad 200 gatunków dębów występujących na całym świecie. W naszym kraju mamy trzy gatunki rodzime – dęba szypułkowego i bezszypułkowego oraz dęba omszonego. Wszystkie pozostałe, w tym bardzo pospolity dąb czerwony, są gatunkami obcymi, których w lasach od wielu lat się nie sadzi.
Za mniej wymagającego, pod względem żyzności i wilgotności gleby, uchodzi dąb bezszypułkowy, ale to szypułkowy jest długowieczny. Oba gatunki tworzą też dość łatwo mieszańce co powoduje, że czasem określenie danego okazu jest trudniejsze niż mogłoby się wydawać na podstawie liści.
Grzybobranie, czyli kto pierwszy ten lepszy
A na koniec coś na czasie, czyli coś dla grzybiarzy, którzy z pewnością nie mogą doczekać się wysypu borowików czy maślaków.
Ileż to razy spotykamy na swojej drodze dorodnego, pięknego jak z obrazka grzyba, a gdy już się po niego schylimy okazuje się, że on się „rusza”, że tętni w nim życie. Okazuje się, że amatorów leśnych grzybów jest znacznie więcej niż sami ludzie.
Najbardziej irytujące są larwy muchówek. Ze złożonych w grzybie jajeczek wylęgają się dziesiątki, a czasem setki małych, białych larw, które rosną, bo jedzą naszego grzyba.
Wielkimi smakoszami grzybów są również drobne leśne ssaki – myszy czy ryjówki. Najczęściej zainteresowane są one najcenniejszą częścią owocnika – kapeluszem. To one zostawiają na nim wygryzione „placki”, jak się dobrze im przyjrzeć to bez trudu dostrzeżemy poszczególne ugryzienia drobnymi zębami. Często na gorącym uczynku łapiemy też ślimaki.
Grzybobranie to swoisty wyścig, bo znaczną konkurencję stanowią dla grzybiarzy też sarny, jelenie, dziki czy borsuki, ale tu zwykle niewiele z ich uczty pozostaje. Tym samym grzybiarz nie wie, że nieco się spóźnił. Trzeba przyznać, że grzyby idealnie nietknięte są rzadkością…
Trzeba też obalić mit, że grzyb nadgryziony jest jadalny dla człowieka. Okazuje się, że co szkodzi człowiekowi wcale nie musi być szkodliwe dla niektórych gatunków owadów czy innych ssaków. Nawet muchomor sromotnikowy ma swoich kulinarnych amatorów.
Opracowane na podstawie materiałów Lasów Państwowych
Fot. Lasy Państwowe
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Brawo. Kolejny sponsor NN. Teraz już macie całkowicie zatkane usta. A może by tak napisać prawdę o obecnej dewastacji lasów w całym kraju? Nie tylko drukować co wam podeślą upolitycznione i uzależnione od rządu Lasy Państwowe? Czyli, kiedyś dewastowali lasy Niemcy, później ruscy a teraz pisowcy. Taka jest prawda