
Rozmowa z nadleśniczym Nadleśnictwa Prudnik Jarosławem Myślińskim
„Nowiny Nyskie” - Jak wygląda struktura organizacyjna Lasów Państwowych?
Jarosław Myśliński - Dyrekcja Lasów Państwowych znajduje się w Warszawie, a cały teren naszego kraju podzielony jest na dyrekcje regionalne. Jedną z nich jest Regionalna Dyrekcja Lasów w Katowicach, której Nadleśnictwo Prudnik jest częścią składową. Wszystko od Głubczyc po Kamiennik podlega Nadleśnictwu Prudnik. Łącznie RDL w Katowicach obejmuje 38 nadleśnictw.
Nadleśniczy - z mocy ustawy - prowadzi samodzielnie gospodarkę na terenie nadleśnictwa – odpowiadając za stan lasów. W skali kraju lesistość wynosi 30 procent, czyli odpowiadamy za taki procent powierzchni naszego państwa. W przypadku Nadleśnictwa Prudnik nie ma tak dużo lasów, bo zaledwie 9 proc., ale z kolei mamy bardzo rozległy teren – jeden z największych w Polsce. Taka też jest nasza specyfika. Mamy też coraz więcej rezerwatów i zaplanowanych rezerwatów oraz miejsc w inny sposób podlegających ochronie przyrody. Dodam, że ok. 80 proc. powierzchni leśnych to lasy państwowe, a 20 proc. to inna własność.
- Co można zrobić, żeby podnieść procent lesistości Nadleśnictwa Prudnik?
- Pracujemy nad tym, m.in. skupujemy lasy, do których mamy prawo pierwokupu, a także zalesiamy grunty rolne. Jesteśmy zainteresowani odkupywaniem terenów od osób prywatnych. Oczywiście analizujemy każdy wniosek indywidualnie.
- Czy jest zainteresowanie odsprzedawaniem Nadleśnictwu Prudnik gruntów pod lasy i samych lasów?
- W ubiegłym roku zakupiliśmy ok. 25 hektarów. W skali regionalnej byliśmy pod tym względem na trzecim miejscu. Oczywiście nie do końca jestem z tej wielkości zadowolony, bo zawsze można skupić więcej, tym bardziej że dostrzegamy potrzebę zwiększenia lesistości.
- Na pewno leśnicy spotykają się z głosami, że wycinka lasów jest zakrojona na zbyt szeroką skalę. Jak to wygląda z punktu widzenia fachowców?
- Ekolodzy w swoich głosach opierają się na emocjach, a my – leśnicy na racjonalnych przesłankach. Wycinka prowadzona jest w zależności od drzewostanu - w zależności od tego jaki gatunek drzewa rośnie na danej powierzchni. Jest bowiem ustalony wiek rębności czy dojrzałości danego drzewostanu. W przypadku gatunków krótko żyjących takich jak brzoza, topola, ten wiek wynosi ok. 50 lat. W przypadku gatunków długo żyjących takich jak dąb ten wiek jest obliczony na 130 lat i do tego wieku wykonywane są cięcia pielęgnacyjne. Oczywiście wcześniej również wycina się te gatunki, ale ja tłumaczę to w ten sposób, że wycina się jak marchewkę - jeśli marchewka jest posiana zbyt gęsto to się ją przerywa, żeby lepiej rosła. Drzewa również potrzebują przestrzeni. Na terenie naszego nadleśnictwa mamy żyzne gleby brunatne. Jeśli drzewa rosną zbyt blisko siebie starają się dostać do światła, ale są przy tym cieniutkie, smukłe. Taki drzewostan jest jednocześnie bardzo chwiejny, niestabilny, dlatego też prowadzi się działania, żeby drzewa rozbudowywały korony.
Z kolei po osiągnięciu dojrzałości drzewostanu zaczynamy myśleć o wymianie pokolenia, czyli musimy myśleć o tym, że ten drzewostan będzie powoli tracił swoje właściwości fizyczne i będzie bardziej podatny na choroby.
- Czyli krzywda lasom się nie dzieje…
- Z pewnością się nie dzieje, a wręcz przeciwnie – zwiększa się ich powierzchnia. Po wojnie była wielka akcja zalesiania, bo po wojnie nasz kraj miał ok. 20 proc. lesistości, natomiast – jak już wspomniałem – obecnie jest to 30 proc. Wtedy były prowadzone nasadzenia tysięcy hektarów w jednym czasie. Drzewostany, które były wprowadzone po wojnie w ramach akcji zalesieniowych obecnie osiągnęły wiek rębności i zaczynamy pracować nad wymianą pokoleniową. Są różne narzędzia do wymiany tych pokoleń. W przypadku lasów liściastych dostosowujemy gatunek do warunków glebowych i staramy się sadzić gatunki „szlachetniejsze”, bo czym więcej lasu liściastego tym więcej gatunku cenniejszego.
- Jak wygląda struktura gatunkowa lasów Nadleśnictwa Prudnik?
- Mamy dużo dębów, ale najbardziej popularnym naszym gatunkiem jest sosna, która potrafi rosnąć praktycznie w każdych warunkach. Wiedząc, że mamy świetne gleby staramy się to wykorzystać. Nie sadzimy natomiast brzozy, bo ona pojawia się w sposób naturalny.
- Czy nadal w sadzeniu lasów może brać udział młodzież tak jak to było 30-40 lat temu, kiedy to uczniowie zarabiali w ten sposób na wyjazdy wycieczkowe?
- Usługi w lasach państwowych zostały sprywatyzowane. Są ogłaszane przetargi m.in. na zalesianie w ramach zamówień publicznych. Natomiast w ramach edukacji niewielkie zainteresowane grupy biorą udział w takich działaniach zalesiania.
Dążymy do lasów, w których panuje równowaga biologiczna ekosystemu i rozproszenie ryzyka czemu służy wprowadzanie różnych gatunków drzew. Podam przykład Biskupiej Kopy. Lat temu 70, 90, 100 ktoś podjął decyzję, żeby tutaj posadzić las – w ramach zwiększenia lesistości albo wymiany pokoleń. Rosnący tutaj świerk był coraz starszy, a jednocześnie następowały i następują nadal zmiany klimatyczne - zmniejszenie ilości owadów, pewne choroby grzybowe, które powodowały, że drzewa powierzchniowo się osłabiały. Do tego dochodziła wysoka temperatura, wydłużający się okres ciepły w ciągu roku. Te wszystkie czynniki dały możliwość ponad normatywnego rozwoju szkodników – w tym przypadku kornika drukarza, ale także innych.
Mówienie o walce chemicznej w takim przypadku jest niemożliwe, bo kornik wgryza się pod korę i w jaki sposób zwalczyć go chemicznie? Nawet gdybyśmy chcieli to zrobić to nie wymyślono takich metod walki ze szkodnikami, które wgryzły się pod korę. Musimy doprowadzić do nierozpowszechniania się szkodnika. Teraz już mamy w tym miejscu rosnący młody las. Zależało nam na różnorodności gatunkowej, bo wtedy rozprasza nam się ryzyko. Oprócz prowadzonych nasadzeń ładnie rozsiała się także brzoza czy jarzębina.
- Nadleśnictwo Prudnik to także ludzie. Ile osób pracuje i czuwa nad lasami na naszym terenie?
- Nadleśnictwo jest podzielone na 14 leśnictw, w których - niemal we wszystkich - pracują dwie osoby. Łącznie z siedzibą nadleśnictwa zatrudnionych jest ok. 50 osób. Mamy w pobliżu Technikum Leśne w Tułowicach, drugą taką szkołą kształcącą kadry jest Brynek koło Katowic. Mamy trzy wyższe uczelnie - Warszawa, Kraków i Poznań.
Wydawać by się mogło, że mamy sporo kadry, ale zauważam zmniejszone zainteresowanie młodych ludzi zawodem leśnika. Lasy Państwowe gwarantują po szkole średniej i po szkole wyższej roczny staż. Kiedyś, kiedy był nabór to zgłaszało się kilkanaście osób, a na stażu było 2-3 stażystów, a dzisiaj nie mamy żadnego stażysty.
- Jakie cechy charakteru trzeba posiadać, żeby być dobrym leśnikiem?
- Zacznę od tego, że jest to trudna praca, bo leśnik zajmuje się tak naprawdę szerokim spektrum czynności - m.in. sprzedaje, zajmuje się budownictwem, bo czuwa nad jakością dróg, obiektów i oczywiście całą gospodarką leśną. Ciąży na nim duża odpowiedzialność za majątek. To wszystko wymaga wszechstronności i samodyscypliny.
Drewno to bardzo ważny, ekologiczny i odnawialny surowiec posiadający cechy, których inne surowce mają bardzo mało. Obliczono, że istnieje ponad 30 tys. zastosowań drewna.
- Czy zdarzają się na naszym terenie kradzieże drewna?
- Nie jest to duża skala, ale oczywiście kradzież drewna się zdarza. W każdym nadleśnictwie jest posterunek bardzo dobrze działającej straży leśnej, która odpowiada za dbałość o mienie - to taka nasza wewnętrzna policja posiadająca samochód, montująca kamery.
To, że kradzieże drewna zdarzają się stosunkowo nieczęsto wynika m.in. z faktu, że Lasy Państwowe umożliwiają zakup drewna po niewielkich cenach jeśli ktoś sam przygotuje sobie drzewo do opału. Oczywiście jest cała procedura - leśniczy wyznaczy teren i przeszkoli, co można, kiedy można… Za niewielką kwotę zainteresowani mogą pozyskać drewno legalnie.
- Dziękuję za rozmowę