Reklama

Barbara Bieganowska-Zając: Lecę do Tokio po złoto

Nowiny Nyskie
19/08/2021 10:34

W dzisiejszym numerze wywiad z multimedalistką Igrzysk Paraolimpijskich - Barbarą Bieganowską-Zając, która o kolejny medal dla Polski walczyć będzie w Tokio.

Krzysztof Centner - Basiu byłaś już na trzech Igrzyskach Paraolimpijskich. Wywalczyłaś trzy złote i jeden brązowy medal dla naszego kraju. Czy masz jeszcze motywacje, żeby w Tokio powalczyć o kolejny krążek?
Barbara Bieganowska-Zając - Oczywiście, że mam. Dla mnie sport jest sposobem na życie. Jest to moja wielka pasja i kocham to co robię. Igrzyska paraolimpijskie to dla mnie impreza docelowa, do której przygotowuję się zazwyczaj cztery lata. Obecnie jednak ze względu na pandemię ten okres przygotowywaczy był jeszcze  dłuższy i wynosił pięć lat. Dla mnie taki wyjazd do Tokio to olbrzymie wyróżnienie i zarazem duże wyzwanie. Będę tam reprezentować Gminę Korfantów, Powiat Nyski, Opolszczyznę, a przede wszystkim nasz ukochany kraj Polskę. 

- Znając Ciebie wiem, że nie jedziesz do Tokio po to, żeby zaliczyć kolejne igrzyska, tylko po to żeby walczyć o kolejny medal olimpijski?
- Oczywiście, że nie. Moim celem jest medal olimpijski i to ten z najcenniejszego kruszcu. Zrobię wszystko, żeby usłyszeć na medalowym podium Mazurek Dąbrowskiego.

- Na jakim dystansie wystartujesz i kiedy będziemy mogli Cię oglądać na ekranach telewizji?
- Wystartuję na swoim koronnym dystansie 1500 metrów. Nasz bieg rozegrany zostanie 3 września w sesji porannej, a więc bezpośrednia transmisja z biegu będzie w godzinach 2-4 rano. 

- Jak przebiegały przygotowania do Tokio?
- Muszę powiedzieć, że było ciężko, nawet bardzo ciężko. Covid mnie nie oszczędził. Przeszłam naprawdę ciężko ten wirus. Ponad miesiąc czasu zbierałam się po tym covidzie i dlatego nieco później rozpoczęłam przygotowania do Tokio. Jeździłam do Bojanowa do doktora Jana Pokrywki i tam korzystałam z komory normobarycznej. To pozwoliło mi stanąć na nogi. Następnie z trenerem Mariuszem Żabińskim pojechaliśmy na obóz do Szklarskiej Poręby, gdzie udało mi się wrócić do szczytowej formy. Powinno więc w Tokio być dobrze.

- Wiemy już, że wystartujesz na dystansie 1500 metrów. Czy znasz już zawodniczki z którymi będziesz rywalizować?
- W większości tak. Praktycznie z wszystkimi już rywalizowałam i co najważniejsze wygrywałam. Nie znam jednak możliwości Japonki, bowiem po raz pierwszy będą się z nią ścigać w Tokio.

- W Tokio wystartuje też Ukrainka, z którą przegrałaś w tym roku na mistrzostwach Europy?
- To prawda, ale to była porażka wyłącznie na wskutek błędów spikera i sędziego.

- Nie bardzo rozumię?
- Startując na dystansie 1500 metrów my zawodniczki nie liczymy przebiegniętych okrążeń. Dopiero dzwonek sędziego informuje nas o tym, że przed nami ostatnie czterysta metrów. Ja biegłam spokojnie na drugim miejscu za plecami Ukrainki. I gdy czekałam na dzwonek sędziego, żeby rozpocząć swój finisz okazało się, że jest już meta, a sędzia zapomniał użyć dzwonka.

- To była wina sędziego, a dla czego obwiniasz spikera?
- Dlatego, że widząc iż sędzia nie oddzwonił ostatniego kółka, oznajmił przez megafony, że zawodniczki mają do końca biegu dwa okrążenia. I jeszcze bardziej utwierdził mnie w tym, że mam czas na skuteczny finisz.

- Masz o to pretensje do zawodniczki z Ukrainy?
- Oczywiście, że nie. Ona wygrała i to jej się należał tytuł mistrzyni Europy. Na igrzyskach jednak się zrewanżuję.

- Jesteś takim Pawłem Czapieskim w spódnicy. Spokojne 1300 metrów i zabójczy finsz. To Twoja taktyka na Tokio?
- Nie tylko na Tokio. Ja tak lubię biegać. Staram się kontrolować bieg i na ostatnich 250-200 metrach właczyć turbo doładowanie. To z reguły przynosi mi sukcesy. Więc tej taktyki nie zmieniam.

- Wróćmy do Twoich pierwszych Igrzysk Olimpijskich Sydney 2000. Jak wspominasz tamte igrzyska?
- To zawsze będą dla mnie niezapomniane igrzyska. Wyjechałam do Sydney jako 17-letnia zawodniczka. Nie marzyłam wtedy o medalu. Chciałam dobrze pobiec, wszak biegłam dla Polski. Gdy stanęłam na starcie i zobaczyłam na trybunach tysiące ludzi zapomniałam o taktyce. Biegłam wtedy na dystansie 800 metrów. Ruszyłam jak szalona. Pierwsze 400 metrów pokonałam w czasie 57 sekund i mimo, że trenerzy krzyczeli Basia zwolnij, nie wytrzymasz tempa, ja dotarłam do mety na pierwszym miejscu, wywalczając złoty medal.

- Po przyjeździe do domu czekała Cię niespodzianka?
- Bardzo miła muszę powiedzieć. Prezes mojego klubu - Romuald Kłodnicki kupił mi wymarzonego Dalmatyńczyka, któremu na imię dałam Sydney, a w domu rodzina przywitała mnie jak królową. Tego nigdy nie zapomnę.

- Czy ciężko będzie się przyzwyczaić do strefy czasowej, która obowiązuje w Tokio?
- Zawsze jest z tym problem. Dlatego wylatujemy wcześniej, żeby przyzwyczaić się do tej strefy czasowej. Sam lot będzie trwał około jedenastu godzin. Następnie spodziewam się licznych kontroli i testów covidovych. Następnie wsiadamy do autokaru i jedziemy 450 kilometrów na obóz aklimatyzacyjny. Obóz ten będzie trwał dziesięć dni. Po tym obozie jedziemy już do wioski olimpijskiej i czekamy na swoje starty.

- Jeszcze siedemnaście lat temu Igrzyska Paraolimpijskie były traktowane w Polsce po macoszemu. Zero transmisji sportowych, zero rozgłosu. Dzisiaj w dużej części za Twoją sprawą, bowiem o to w mediach się upominałaś jest już normalnie. Czy cieszysz się z tego, że udało się doprowadzić do tego, że możemy Wasze zmagania śledzić na ekranach telewizorów.
- Oczywiście. Sport jest jeden i to niezależnie kto ten sport uprawia. Nie ważne czy to jest osoba pełnosprawna, czy niepełnosprawna. Cieszę się, że rozumie to marszałek Buła, który nieraz już pokazał, że sport paraolimpijski jest mu bardzo bliski.

- Na ile medali liczy nasza paraolimpijska reprezentacja?
- Na te igrzyska jedzie zdecydowanie mniejsza ekipa niż pięć lat temu, bowiem pozabierane zostały pewne grupy niepełnosprawności. W ten sposób straciliśmy jednego z pewniaków do medali Michalskiego. I takich przykładów można byłoby mnożyć. Mimo to liczę, że przywieziemy do Polski około czterdziestu medali, a to byłby naprawdę znakomity wynik.

- Jak na tle innych dyscyplin paraolimpijskich kształtuje się lekkoatletyka paraolimpiska? Czy podobnie jak na igrzyskach olimpijskich lekkoatletyka przynosić będzie Polsce najwięcej medali?
- Myślę, że tak. Trzeba jednak zaznaczyć, że w sporcie paraolimpijskim niektóre konkurencje rozgrywane na stadionie lekkoatletycznym nieco różnią się od tych które rozgrywane są na igrzyskach olimpijskich.

- Jedziesz na igrzyska paraolimpijskie i masz świadomość co tam w Tokio na może na Ciebie czekać?
- Starałam się czytać to co zamieszczali nasi olimpijczycy na facebooku. Zaniepokoił mnie wpis naszego maratończyka - Marcina Chabowskiego, który napisał, że były to jego najgorsze igrzyska olimpijskie. Nie wiem jednak dlaczego i nieco mnie tym wpisem przestraszył. Pisałam też z Olą Lisowską, która narzekała na to, że nie mogą nigdzie wychodzić i nie czują tej atmosfery wielkiego święta. Zdaję więc sobie sprawę, że możliwości na zwiedzenie Tokio nie będzie, ale ja tam jadę walczyć i tego się będę trzymać.

- Ten start może być Twoim pożegnaniem z Igrzyskami Paraolimpijskimi. Czy traktujesz ten start wyjątkowo?
- Hola, hola za trzy lata kolejne igrzyska paraolimpijskie w Paryżu. Nie zamierzam z nich zrezygnować. Jeżeli zdrowie pozwoli to chciałabym tam wystartować. Jak już mówiłam sport jest w moim życiu czymś szczególnym i nie zamierzam tak szybko kończyć kariery zawodniczej.

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    PKOL - niezalogowany 2021-08-20 22:33:09

    Wielkie oszustwo, skończy sie wielkim wstydem.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Stefek - niezalogowany 2021-09-04 13:25:57

    Nie bardzo ROZUMIĘ, co ma z głową ten dziennikarz.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do