
Pod koniec roku Sąd Okręgowy w Opolu oddalił apelację rodziców Oliviera Sieniarskiego z Otmuchowa. Oznacza to, że przebywające od 1,5 roku w rodzinie zastępczej dziecko nadal tam pozostanie.
Decydujące rozstrzygnięcie miała tutaj opinia zespołu specjalistów sądowych w Opolu. Najważniejszy zapis dotyczył tego, że „uczestnicy (od aut. czyli rodzice) nie rokują pozytywnie w kierunku takiej zmiany postawy w tym gwarancji rodzicielskich, aby kiedykolwiek mogli podjąć się opieki nad dzieckiem”. Sąd Okręgowy przychylił się przy tym do wszystkich wniosków Sądu Rejonowego w Nysie, który wcześniej rozpatrywał sprawę 3–letniego dziś Oliwiera.
Rodzina
Rodzice dziecka skontaktowali się z naszą redakcją po raz pierwszy właśnie po tym wyroku, który zapadł w 2023 roku.
Anna Szewczyk i Grzegorz Sieniarski z Otmuchowa – rodzice Oliwiera - nie są typową parą. Dzieli ich różnica wieku, ale istotniejsze jest to, że pani Anna jest w umiarkowanym stopniu niepełnosprawna intelektualnie. Jest to schorzenie trwałe i z tego też powodu kobieta nigdy nie będzie mogła podjąć pracy – pobiera za to rentę. Wspólnie z siostrą są właścicielkami mieszkania odziedziczonego po zmarłej mamie. Tam też mieszkała pani Ania z partnerem i dzieckiem – do momentu jego odebrania.
Rodzice chłopca chcieli się pobrać, ale sąd, ze względu na schorzenie psychiczne jednej z osób chcących wziąć ślub, nie wyraził na to zgody.
W październiku 2021 roku na świecie pojawił się syn pary – Oliwier. Po narodzinach dziecka para otrzymała asystenta rodziny i kuratora. Oboje deklarowali i deklarują, że żyją w zgodzie, nie ma między nimi kłótni, a tym bardziej alkoholu i że są w stanie zadbać o właściwy rozwój swojego dziecka.
Od pierwszej wizyty w naszej redakcji zmieniło się to, że Grzegorz Sieniawski podjął pracę jako kierowca zawodowy. W mieszkaniu do swojej dyspozycji mają kuchnię, łazienkę i pokój. Dobre zdanie o parze i ich relacjach z dzieckiem mieli także sąsiedzi.
Decyzją sądu…
Z czasem Sąd Rejonowy w Nysie, wydział spraw rodzinnych, zwrócił się o przeprowadzenie wywiadu środowiskowego kuratora sądowego w sprawie sytuacji dziecka, wywiązywania się z obowiązków rodzicielskich pary, ich współpracy z kuratorem i pracownikiem OPS. Od początku oboje rodzice nie ukrywali, że „współpraca” z kuratorem i pracownikami OPS nie należy do łatwych.
Sąd zadecydował o ograniczeniu władzy rodzicielskiej nad Oliwierem i umieszczeniu go w zawodowej rodzinie zastępczej pełniącej funkcję pogotowia rodzinnego. Dla rodziców był to szok i cios. Taki stan, czyli pobyt dziecka w rodzinie zastępczej trwa od 1,5 roku.
Według ówczesnej oficjalnej informacji sądu podstawą takiej decyzji był materiał dowodowy zgromadzony w niniejszej sprawie: opinia zespołu sądowych specjalistów, wywiad kuratora, przesłuchanie uczestników postępowania i kuratora społecznego współpracującego do tej pory z rodziną, a także szereg dokumentów w postaci sprawozdań ze współpracy rodziny z asystentem rodziny, informacje z przychodni itd.
Sąd przyznał, że w rodzinie chłopca nie stwierdzano agresji, stwierdzono natomiast zaniedbywanie dziecka pod względem żywienia i sprawowania nad nim faktycznej opieki.
Opiniodawczy zespół sądowych specjalistów w Opolu stwierdził szereg rażących nieprawidłowości w wykonywaniu władzy rodzicielskiej i opieki nad małoletnim uznając, że nie identyfikują oni prawidłowo potrzeb dziecka i nie są w stanie ich zaspokoić, a tym samo prawidłowo stymulować rozwoju syna i prawidłowo wywiązywać się z obowiązków wynikających z władzy rodzicielskiej. Uznano, iż aktualny sposób wykonywania władzy rodzicielskiej zagraża dobru dziecka.
Z uwagi na obawę, co do wydolności opiekuńczo – wychowawczych rodziców nadzór nad wykonywaniem władzy rodzicielskiej był sprawowany od początku życia małoletniego.
Sąd przyznał, że początkowo współpraca z rodziną była właściwa, rodzice pomimo swych niskich predyspozycji opiekuńczych słuchali poleceń pracowników socjalnych i kuratora sądowego oraz stosowali się do ich zaleceń. Jednak z czasem nie wyrażali już chęci współpracy, nie słuchali otrzymywanych zaleceń i nie życzyli sobie pracowników socjalnych ani kuratora w domu. Ustalono, że rodzice mają również trudności we wdrażaniu zaleceń lekarskich wymagających cierpliwości i pracy.
Odwołanie
Po umieszczeniu dziecka w rodzinie zastępczej rodzice (matka bezpośrednio godzinę tygodniowo i telefoniczne co drugi dzień, a ojciec - ze względu na pracę - poprzez rozmowy telefoniczne, kamerę) korzystają z wyznaczonego czasu na kontakty z dzieckiem. Jednocześnie odwołali się oni od decyzji sądu w Nysie do Sądu Okręgowego w Opolu (wydział cywilny odwoławczy) walcząc o powrót syna. Pod koniec ubiegłego roku zapadł wyrok. W życiu Oliwiera nic się nie zmieni – dziecko pozostanie w rodzinie zastępczej. Według uzasadnienia sądu to ona będzie lepiej dbała o potrzeby chłopca. Oliwier Sieniarski wymaga bowiem specjalnej troski, konsultacji ze specjalistami w związku z zaburzeniami w rozwoju (chłopiec m.in. nie mówi).
W uzasadnieniu wyroku czytamy m.in., że w przypadku pani Anny jej „predyspozycje poznawczo-osobowościowe są niskie i w związku z tym nie daje gwarancji prawidłowego zabezpieczenia potrzeb własnych, a w związku z tym również małoletniego syna”. Jednocześnie nie podważono związku emocjonalnego rodziców z dzieckiem. – My zrobimy wszystko, żeby Oliwier wrócił do domu – deklaruje ze łzami w oczach jego matka. - Wszystko… - powtarza.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ops to jest kopalnia kasy dla urzedasow , ludzi nie mająch swoich rodzin , stare panny , single kawalerowie tak jak orzecznicy w temacie inwalidztwa , a tam dopiero tkwi łapownictwo i nepotyzm
Są tacy co tylko w kółko to samo powtarzają że dziecioroby biorą 800 Plus z ich podatków że oni na tych dzieciorobów pracują jak to słucham to nóż w kieszeni się otwiera . Zastanówcie się co mówicie zakompleksieni nieszczęśliwi ludzie.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Nikt nie postawi się w skórze rodziców jak cierpią i tylko dlatego że są chorzy to są skreśleni odrazu ze społeczeństwa jakim prawem. A tam gdzie naprawdę jest patologia i dzieci są krzywdzone to nie zabierają. Zamiast wysłać kobietę i jej partnera na warsztaty jakieś to zabrali poprostu i tyle a to że matka chodzi i płacze za dzieckiem tyle czasu to nikt nie widzi. Hymmm zabrali bo inne jedzenie dawała niż powinna chore to jest co robia urzędnicy... Polskie prawo zajmijcie się naprawdę patologia gdzie dzieci krzywdzą a pomóżcie chorym ludzia którzy chcą normalnie żyć i prowadzić normalnie życie.
Ja rozumiem że to są rodzice ,ale jak widać jedno z nich jest upośledzone do tego stopnia że idąc do redakcji gazety zakłada nie kompletne okulary. O czym to świadczy? O biedzie ? Nie sądzę ojciec dziecka pracujący. Celowy zabieg itp ? Raczej nie. Więc osoba która ma zapewnić byt małemu człowiekowi nie potrafi zapewnić sobie podstawowych rzeczy do funkcjonowania jaka są okulary. Bardzo im współczuję ale jeśli ich relacje życie wygląda jak te okulary to ja nie mam słów. I nie wińmy tu OPS itp . Ci ludzie potrzebują sami pomocy moim zdaniem.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Przecież ta pani jest niepełnosprawna imtelektualnie czyli w jakimś stopniu upośledzona. Ja nie jestem za tym żeby jej zabrali dzieci ale jeśli są przesłanki to trzeba tej rodzinie pomoc i dzieciom. A z tego co mi się wydaje ta Pani moze nie być w stanie zapewnić 100 procent opieki dziecku . Choć chciałbym się mylić