Reklama

Druga błogosławiona z Nysy?

Nowiny Nyskie
03/01/2021 12:05

Rozmowa z elżbietanką siostrą Margaritą Cebulą, która przez ponad dwadzieścia lat zbierała materiały i dokumenty służące przeprowadzeniu procesu beatyfikacji Marii Luizy Merkert. Obecnie gromadzi zaś materiały niezbędne do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego współzałożycielki i drugiej przełożonej generalnej Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety Matki Franciszki Werner.

„Nowiny Nyskie” - Wiem, że Siostra podchodzi do tej kwestii ostrożnie jednak trwa przygotowanie i poszukiwanie materiałów potrzebnych do ewentualnego rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego Franciszki Werner, drugiej przełożonej generalnej Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety. Jest więc szansa, że za kilka, może kilkanaście lat będziemy mieli drugą Błogosławiona z Nysy. Kto zainicjował tę kwestię? 
Siostra Margarita Cebula - Jeśli chodzi o rozpoczęcie gromadzenia materiałów to początki możemy odnotować już w 1897 roku, kiedy trzecia przełożona generalna naszego zgromadzenia matka Melchiora zobowiązała siostry do zebrania listów zarówno Matki Marii – dziś już błogosławionej Marii Luizy - jak i matki Franciszki Werner. Można to traktować jako pierwsze przesłanki do tego, że obie przełożone generalne mogą być kandydatkami do chwały ołtarzy. Nie wiadomo ile dokumentów wtedy udało się zgromadzić, bo znaczna część archiwaliów wskutek końcowych działań wojennych w 1945 roku została zniszczona. Niemniej jednak dysponujemy listami Matki Franciszki, które pisała do konkretnych sióstr. Takie listy w procesie są najważniejsze, stawiane na pierwszym miejscu. Potem są listy pisane do wszystkich sióstr zgromadzenia w formie tzw. listów okólnych. Zostały one zebrane w 1897 roku. Wiadomo, że część z tej korespondencji nie mogła zostać zachowana, bo w międzyczasie część sióstr zmarła ze względu na wiek, czy też ze względu na zarażenie się chorobami od chorych, którymi się opiekowały. Niemniej siostra przełożona poprosiła też o napisanie świadectw o tym jaka była za życia siostra Franciszka – zarówno świadectwa mówiące o jej cnotach, ale także ciekawostki związane z życiem codziennym Matki Franciszki.
- Długo przyszło nam czekać na rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego  Marii Merkert, a proces Franciszki Werner nie został w ogóle rozpoczęty...
- W 1959 roku zgromadzenie prosiło o możliwość rozpoczęcia zarówno procesu beatyfikacyjnego Matki Marii – dziś już błogosławionej jak i Matki Franciszki Werner. Nie mniej jednak w procedurze kościelnej jedynie męczennicy mogą być wynoszeni na ołtarze jednocześnie w większej ilości. Także tamte czasy nie były sprzyjające na tego typu działań. Tym samym nie doszło do oficjalnego rozpoczęcia procesu. Nie było zresztą biografii Matki Franciszki co jest podstawą do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Proces przygotowawczy do rozpoczęcia procesu zakończył się ekshumacją. 16 lipca 1964 roku zarówno doczesne szczątki Matki Luizy jak i Matki Franciszki zostały przeniesione z Cmentarza Jerozolimskiego do dzisiejszej bazyliki św. Jakuba w Nysie. Szczęśliwym trafem udało nam się w 1985 roku rozpocząć oficjalnie proces beatyfikacyjny Marii Luizy Merkert zakończony beatyfikacją w Nysie 2007 roku. Niemniej siostrom bardzo zależy, aby obie Siostry Generalne zostały wyniesione do chwały ołtarzy, bo Obie postacie stały u początków zgromadzenia. W związku z tym trzeba było rozpocząć poszukiwanie dokumentacji związanej z życiem, działalnością i heroicznością cnót Matki Franciszki.

- Wspomniała siostra, że podstawą jest krytycznie opracowana biografia kandydatki na ołtarze. Czy taka biografia Franciszki Werner powstała?
- Tak. Została opublikowana w 2006 roku. Jej autorem jest ks. Kazimierz Dola. Biografia ta została napisana na podstawie dokumentów, które już były dostępne i które udało mi się znaleźć do tego okresu. Oczywiście poszukiwanie dokumentów jeszcze wtedy nie było zakończone. Zawsze można coś jeszcze znaleźć. To wszystko musi być opracowane zgodnie z wymogami naukowymi, historycznymi. Dlatego później jest szansa na znalezienie chociażby krótkiej notatki, która poprowadzi do kolejnego archiwum, gdzie odnajduje się kolejne dokumenty. Tak rzeczywiście było w tym przypadku. Zostały znalezione kolejne dokumenty, które trzeba odczytać i przetłumaczyć, bo wiadomo, że napisane zostały gotykiem. Takie archiwalne znaleziska poczyniliśmy nie tylko w Polsce, ale także za granicą: w Czechach, w Niemczech, w Norwegii, w Szwecji. Do niektórych państwa jadę osobiście, ale na północ Europy wystosowujemy pismo z prośbą o przeprowadzenie kwerendy i przesłanie uwierzytelnionych fotokopii dokumentów.
- Nikt nie dziwi się, że to Siostra ponownie wzięła na siebie to odpowiedzialne i żmudne zadanie...
- Kwestia powierzenia poszukiwania dokumentów jest w gestii zgromadzenia i przełożona generalna zgromadzenia prosiła mnie o dokonanie kwerend i przygotowanie dokumentacji do ewentualnego rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego. Biskup tylko zatwierdza tą osobę, która musi przebywać na terenie diecezji, która jest kompetentna do prowadzenia sprawy. 
- Ile pamiątek po Franciszce Werner pozostało w nyskim domu elżbietanek?
- Nie mamy zbyt wielu pamiątek ponieważ od 1857 roku Matka Franciszka przebywała we Wrocławiu jako przełożona wspólnoty zakonnej. Tam też zakupiła budynek przy ul. św. Józefa potrzebny do działalności zakonu. Dopiero po śmierci Matki Luizy - jako przełożona generalna - Matka Franciszka przybyła do Nysy, skąd zarządzała zgromadzeniem do chwili śmierci w 1885 roku.
Wracając do pamiątek pozostałych po Niej w Nysie jest to na pewno pas pokutny, którego używała, dokumentacja fotograficzna związana z jej życiem, w tym autentyczne dziewiętnastowieczne fotografie, a więc wykonane na samym początku tej dziedziny, bo przecież dopiero w 1838 roku po raz pierwszy sfotografowano człowieka. Cieszymy się więc, że mamy takie unikaty i to też świadectwo tego, że siostrom zależało na tym, żeby kolejne pokolenia elżbietanek zobaczyły autentyczny wizerunek przełożonych zakonu.
- Jaka była Maria Merkert i Franciszka Werner? Czy dużo było różnic między obiema przełożonymi zakonu?
- Pan Bóg nigdy się nie powtarza. To były dwie postacie bardzo różne jeśli chodzi o charakter. Matka Luiza była bardziej władcza – właściwa osoba na właściwym stanowisku. Z kolei Matka Franciszka odznaczała się większą łagodnością. Na pewno w czasach Matki Luizy mamy prawdziwą ekspansję rozwoju zakonu, bo w czasie 22 lat zarządzania zgromadzeniem błogosławiona Maria Luiza założyła 90 placówek od ziemi śląskiej po Królewiec,od Sztokholmu po południowe Czechy, a na zachodzie w Niemczech. Matka Franciszka z kolei doprowadziła siostry aż do Norwegii, czyli była to kontynuacja rozpoczętego dzieła. Matka Franciszka nie miała jednak tak wielkich możliwości jeśli chodzi o pomnażanie ilości placówek, bo na tamten czas przypada okres kulturkampfu i nasze zgromadzenie przetrwało ten trudny okres tylko dlatego, że siostry opiekowały się chorymi. Wszystkie placówki, które miały za zadanie wychowywanie sierot, czy nauczanie zostały w tym okresie zamknięte. 
- Jak długo trwa proces beatyfikacyjny? Zdajemy sobie sprawę, że Siostra wzbrania się przed podawaniem jakichkolwiek terminów związanych z ewentualnym rozpoczęciem procesu beatyfikacyjnego Franciszki Werner, ale z pewnością podobna uroczystość jaka miała miejsce w Nysie w 2007 roku w momencie beatyfikacji Marii Merkert roku byłoby wielkim wydarzeniem nie tylko dla naszego miasta.
- Proces męczenników jest o wiele łatwiejszy do jego przeprowadzenia nie potrzeba przedstawienia cudu. Wystarczy dokumentacja, biogramy postaci, które mają być wyniesione na ołtarze i zeznania świadków - jeśli oczywiście żyją. Tutaj mamy typowy proces historyczny, który polega na zbieraniu dokumentów i ich właściwej weryfikacji. Na pewno mamy o wiele więcej Matki Franciszki w porównaniu do korespondencji Matki Luizy. Jeśli chodzi o proces beatyfikację z poszukiwaniem, tłumaczeniem, przesłuchaniem świadków z kultu prywatnego cały proces trwa około dziesięciu lat. Istnieje także kult prywatny, zwłaszcza sióstr, które wzywają wstawiennictwa Matki Franciszki i otrzymują za wstawiennictwem Matki Franciszki łaski od Boga. Ten kult też trzeba udowodnić – od momentu śmierci po czasy współczesne. Część świadectw na szczęście zostało opublikowane w latach pięćdziesiątych.
Trudno mi powiedzieć kiedy mógłby się rozpocząć proces beatyfikacyjny, bo praca przygotowawcza nie jest jedynym moim zajęciem. W związku z beatyfikacją Matki Luizy Jej kult znacznie się rozszerzył praktycznie na cały świat. Mamy pielgrzymów z różnych zakątków świata, których trzeba ich oprowadzić po naszym domu i po bazylice. Mamy pielgrzymów z Australii, Norwegii, ze Szwecji, z Włoch, z Izraela, a ostatnio nawet z Chin, z Rosji.
Pan Bóg ma swój czas. Na pewno z punku widzenia Kościoła byłoby czymś szczególnym, że byłaby druga błogosławiona nysanka - kolejna osoba, której wstawiennictwo u Boga sprawia wysłuchanie próśb. Byłoby to bez wątpienia bardzo prestiżowe dla miasta, bo nie często się zdarza, że z jednej miejscowości mamy dwóch błogosławionych.
- Dziękuję za rozmowę.

Wywiad ukazał się w wydaniu nr 2/2015 Nowin Nyskich
 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    cytuję - niezalogowany 2021-01-03 12:13:39

    Józef Piłsudski: " Religia jest dla ludzi bez rozumu".

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Wierzący - niezalogowany 2021-01-03 17:09:32

    Ej,znawco cytatów, a powiesz to prosto w twarz islamiście?

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Trzmiel 2021-01-04 13:06:15

    ... No cóż ... Widać kretyni religijni w Nysie nie odpuszczają ...

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do