
Ostra wymiana zdań pomiędzy radnymi Antonim Hasenbeckiem (PiS), a Sebastianem Jankowiczem (KWW Kordiana Kolbiarza). Poszło o uniemożliwianie radnym opozycji wypowiedzi na sesji rady miejskiej.
Radny Hasenbeck zabrał głos pod koniec ostatniej sesji, na której przewodnicząca Jolanta Trytko-Warczak kolejny raz odbierała głos radnym, którzy śmieli krytykować burmistrza i jego ludzi. Nie reagowała, kiedy jeden z nich zabrał głos bez żadnego trybu i obrażał opozycyjnego radnego.
- Panie przewodniczący, panie radny Jankowicz, na ostatniej sesji miało miejsce takie zdarzenie, w którym pan przerwał moją wypowiedź. Proszę nie robić tego. Wy jako przewodniczący rady miejskiej macie obowiązek udzielania głosu radnym, żeby mogli, bo takie jest ich prawo, wypowiedzieć się w każdym temacie - zwrócił uwagę Antoni Hasenbeck. Dodał, że przewodniczący nie może mówić, co mogą, a czego nie mogą mówić radni. - Żyjemy w demokracji i mamy takie prawo. I wara drugiej osobie od tego, żeby na obradach rady miejskiej zwracać uwagę drugiemu radnemu - zaznaczył radny Hasenbeck. Odniósł się też do sposobu prowadzenia obrad przez radnego Jankowicza, który uniemożliwiał krytyczne wypowiedzi radnym opozycji. - Chciałem przypomnieć, że to jest sesja rady miejskiej, a nie zakład karny. I proszę naprawdę wziąć to pod uwagę - wytknął radny PiS, odnosząc się do tego, że jeszcze niedawno Jankowicz pracował w nyskim więzieniu jako wicedyrektor, z którego w kontrowersyjnych okolicznościach (oskarżenia o mobbing) przeszedł na emeryturę.
W odpowiedzi Antoni Hasenbeck usłyszał, że Jankowicz odbiera mu głos. - Panie radny, jeżeli pan prywatne wycieczki w moim kierunku kieruje, odbieram panu głos. To jest właśnie to, na co pana stać - mówi radny KWW Kordiana Kolbiarza.
- Taka jest pana osobowość - wtrącił Hasenbeck.
- Proszę pana, o pana osobowości ja tutaj mówić nie będę. Natomiast skoro panu zabrałem głos, to niech pan sobie odsłucha tę sesję dlaczego. Czy właściwie to zrobiłem? Uważam, że tak, bo wypowiadać się i lać wodę to można naprawdę bardzo długo i do godziny 24 byśmy tu jeszcze siedzieli - stwierdził Jankowicz. Zaczął też tłumaczyć, dlaczego radnym odbiera się głos. - Jeżeli ktoś się wypowiada niemerytorycznie, nie mówi na temat, w tym momencie odbieramy głos. Natomiast jeżeli ktoś mówi merytorycznie, odpowiada punktowi, w trakcie którego obradujemy, nikt nikomu, ani ja, ani pani przewodnicząca tego głosu nie zabieramy - przekonywał Jankowicz. Uznał też, że pozwala mu na to "władztwo przewodniczącego i przewodniczącej". - To, że zarzuca się przewodniczącej, że źle tę sesję prowadzi, ale szanowni państwo, po tej sesji usiądźcie w spokoju w niedzielę, odtwórzcie sobie tę sesję i zastanówcie się - zwrócił się do radnych. Natomiast do Antoniego Hasenbecka zwrócił się słowami, że ten go obraża. - Niech pan sobie posłucha swoich wypowiedzi.
Tak się jednak składa, że to radny Hasenbeck jako przedsiębiorca pracuje najpierw na pensję, a teraz emeryturę Jankowicza, który ledwie po 40 jest już na utrzymaniu systemu emerytalnego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.