
- To, w jaki sposób zostaliśmy potraktowani przez burmistrza Kolbiarza i jego świtę przekracza wszelkie granice przyzwoitości! Więcej nie będziemy zabiegać o żadne spotkania. Poszukamy pomocy, gdzie indziej! – grzmią handlowcy z targu przy ul. Łukasińskiego w Nysie.
Te gorzkie słowa padły po ostatnim spotkaniu z burmistrzem, o które zabiegali kupcy z targu miejskiego. Burmistrz stwierdził na nim, że zmienił zdanie i zapowiadanej wcześniej przeprowadzki tzw. „targu bułgarskiego” na teren targu miejskiego nie będzie. – My nikogo nie chcemy wyrzucać. My chcemy tylko równej konkurencji, ale burmistrzowi najwidoczniej nie zależy na ludziach, którzy płacą podatki i dają pracę ludziom STĄD – z Nysy – dodają rozgoryczeni kupcy.
Gdzie ta równa konkurencja?
Przypomnijmy, że w 2016 roku tzw. „targ bułgarski” został przeniesiony z prywatnego terenu nieopodal stacji kolejowej na boczną płytę stadionu. Handel w tym miejscu odbywa się dwa razy w tygodniu i przyciąga tłumy kupujących. Tymczasem targ, na którym handluje ponad 100 nyskich kupców mieszczący się przy ul. Łukasińskiego od czterech lat ma coraz mniej klientów, ubywa też punktów sprzedaży, gdyż handlowcy po prostu rezygnują z działalności nie mogąc związać końca z końcem. Kupcy z targu miejskiego chcą, aby gmina przeniosła kupców bułgarskich na teren, na którym oni handlują. - Za metr naszej wystawki musimy zapłacić 3,50 zł, a oni płacą 2,50 zł – mówią o sąsiadach z płyty stadionu. – Czy gmina sprawdza, czy oni mają pozwolenia na działalność?! Wiemy, że tak nie jest, a na początku zapewniano nas, że przy każdej rezerwacji handlowej mieli to sprawdzać. W takim razie o kogo dba burmistrz, bo na pewno nie o nas. My płacimy za wodę, za światło, a oni nie. Tak ma wyglądać równa konkurencja?! Burmistrz i jego świta nie rozumieją, że my zatrudniamy ludzi STĄD, płacimy podatki, w tym wielu VAT. Płacimy też PIT, który wraca do gminy, podatek od nieruchomości. Tymczasem ten bajzel, który zostaje po ich handlu usuwa firma sprzątająca! Kiedy handlują z nami w czasie Dni Nysy, gdy płyta stadionu jest zajęta to nikt z nich nie protestuje, czyli można – wyliczają zastrzeżenia rozgoryczeni kupcy.
Handlowców tym bardziej bolą słowa, które padały z ust przedstawicieli władzy mówiące o tym, że handel na targu przy ul. Łukasińskiego przynosi gminie straty. - Niech burmistrz sprawdzi lepiej, jakie straty przynosi jego Agencja Rozwoju Nysy! - dodają.
Zapewnienia burmistrza na piśmie?!
W przeciągu ostatnich lat handlowcy z ul. Łukasińskiego wielokrotnie słali w tej sprawie pisma do gminy, zabiegali o spotkania. – Na żadne pismo skierowane do burmistrza nigdy nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Z kolei na jednym ze spotkań burmistrz SAM wyszedł z propozycją, abyśmy zrobili referendum wśród kupców targowiska. Zapewnił nas, że jeśli większość z nas będzie za przeprowadzką „bułgarskiego” to tak się stanie z końcem marca. Błyskawicznie zebraliśmy, więc podpisy - ponad 100 handlowców było za, a tylko 6 przeciwko temu, abyśmy handlowali na tym samym terenie – i z pismem przewodnim złożyliśmy do gminy - mówią.
Kupcy opowiadają dalej, że na spotkanie, które potem nastąpiło nie przyszedł burmistrz Kolbiarz tylko nowo powołana wiceburmistrz Elwira Ślimak. – Kiedy mówiliśmy o zapewnieniach burmistrza o przeniesieniu targu po przeprowadzeniu referendum to wiceburmistrz zapytała nas… czy zobowiązanie burmistrza mamy na piśmie!
Zapytaliśmy, kim więc pan burmistrz jest w tym mieście? Czy my mieliśmy mu nie uwierzyć, jeżeli składa takie deklaracje w publicznym miejscu, przy tylu osobach?! Dla nas takie potraktowanie było po prostu niepojęte! – dodają.
Szczyt szczytów
Handlowcy zażądali więc kolejnego spotkania licząc, że Kordian Kolbiarz będzie miał odwagę stanąć przed nimi. Nie spodziewali się jednak tego, co zobaczą i co usłyszą. – Mimo, że to było spotkanie, o które my zabiegaliśmy i czekaliśmy na niego trzy tygodnie, bo burmistrz wcześniej nie miał czasu - to nie wiemy, dlaczego i przez kogo – zostali o nim poinformowani również handlujący na targu bułgarskim.
Pan burmistrz osobiście wyszedł do nich na korytarz i zaprosił do sali. Zrobił się chaos, nikt nad tym nie panował i chyba o to im chodziło. Po czym pan burmistrz powiedział do nas, że wycofuje się z deklaracji o przeniesieniu targu bułgarskiego na targowisko miejskie. W pewnym momencie burmistrz z zastępcą po prostu wyszli! Byliśmy w szoku… Nigdy się z czymś takim nie spotkaliśmy. Nigdy nie zostaliśmy w ten sposób potraktowani! – grzmią.
Dodają przy tym, że nie będą zabiegali już o żadne spotkanie w gminie. Odwołali nawet to, o które zabiegali z przewodniczącym rady miejskiej Pawłem Nakoniecznym, bo nie wierzą już w sens żadnych rozmów na jakimkolwiek spotkania. – Poczyniliśmy już pewne kroki w poszukiwaniu swoich praw, ale wyżej – poza Nysą. W przyszłym tygodniu poczynimy dalsze – stwierdzają, nie chcąc zdradzać, co to za kroki. Uznaliśmy, że w Nysie nie ma już o czym i nie ma z kim rozmawiać w naszej sprawie. Jesteśmy tak zdesperowani, że nie mamy innego wyjścia - dodają.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie