
Od wtorku ubiegłego tygodnia trwa ogólnopolski protest fizjoterapeutów. Żądają podwyżki wynagrodzenia o 1,6 tys. zł, podniesienia przez NFZ stawek za wszystkie świadczenia z zakresu fizjoterapii oraz urlopów szkoleniowych.
Nyski szpital solidaryzuje się z postulatami
- Wynagrodzenia fizjoterapeutów są bardzo niskie i o tym wie każdy. Jesteśmy trzecią największą grupą opieki medycznej, zaraz po lekarzach i pielęgniarkach. Pracuję w tym zawodzie od ponad 40 lat i w tym czasie naprawdę przekonałem się, że zawód fizjoterapeuty jest niedoceniany. Jak najbardziej solidaryzujemy się z postulatami protestujących fizjoterapeutów jednak związki zawodowe nie doszły między sobą do porozumienia i pracownicy nyskiego szpitala nie przyłączyli się jak na razie do protestu - mówi Marcin Krajczy, kierownik zakładu fizjoterapii w nyskim szpitalu.
Zarząd terenowej organizacji w Nysie złożył kilka dni temu pismo do dyrektora szpitala z prośbą o spotkanie w sprawie podwyżek dla fizjoterapeutów, techników elektroradiologii, diagnostów i techników analityki medycznej. Aktualnie czekają oni na rezultat tych rozmów. - Jeżeli będą one niesatysfakcjonujące to będziemy zmuszeni podjąć dalsze kroki, ponieważ pracownicy są bardzo zdesperowani i chcą ostrej formy protestu w postaci odstąpienia od czynności zawodowych - mówi nysanka Ewa Ochrymczuk, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Pracowników Diagnostyki Medycznej i Fizjoterapii.
O swoich postulatach Związek rozmawiał też w ministerstwie zdrowia. 21 stycznia br. minister zapewniał, że będą to znaczące podwyżki.
- W systemie leczenia, diagnostyki i profilaktyki pacjenta bierze udział technik elektroradiologii, analityki medycznej, diagnosta laboratoryjny, fizjoterapeuta i niestety nawet lekarze o tym nie mówią. Wszyscy zapomnieli, że bez diagnostyki nic nie zrobią. W laboratoriach obok diagnostów pracują technicy analityki medycznej. Rentgen, tomografia komputerowa czy rezonans to technicy elektroradiologii. Jako organizacja związkowa skupiająca pracowników fizjoterapii, diagnostyki laboratoryjnej i radiologii walczymy o podwyżki dla wszystkich, a nie wybiórczo tylko dla jednej grupy - mówi przewodnicząca Ewa Ochrymczuk.
Głuchołaski szpital MSWiA przyłączył się do protestu
We wtorek ponad 50% pracowników szpitala oddawało krew. Część pracowników była na chorobowym i na urlopie, jednak pacjenci nie zostali pozostawieni, pracowało trzech fizjoterapeutów, którzy ich przyjmowali.
Głuchołaski oddział fizjoterapii jest oplakatowany, pracownicy chodzą w czarnych koszulkach, wszystko odbywa się za zgodą dyrekcji. Aktualnie w Polsce odbywa się strajk włoski jednak fizjoterapia w Głuchołazach przyjmuje pacjentów. - Góra mówi o strajku głodowym, uważam to za ostateczność. Placówki mają zwiększony budżet natomiast koszty ich utrzymania również wzrastają. Co roku drożeje woda, prąd i inne media. Więc ciężko wymagać od dyrekcji podwyżek - mówi Mariusz Migała, zastępca kierownika działu usprawniania leczniczego szpitala MSWiA.
Dyrektor rozkłada ręce, ponieważ za pieniądze jakie dostał nie jest w stanie podwyższyć pensji pracownikom. - Przyglądam się temu przez 25 lat, ale to co teraz się dzieje jest nie do pomyślenia. Podwyżki dane jednej grupie medycznej np. pielęgniarkom a fizjoterapeutom już nie, są powodem, że jedni na drugich zaczynają patrzeć wilkiem - mówi Mariusz Migała, który podkreśla, że sam strajk jest tylko jednym z problemów. Kolejną bardzo ważną sprawą jest to, że w Polsce bardzo duże braki w kadrze pracowniczej. - W ostatnim czasie dużym problemem stali się Czesi, którzy podkupują nam pracowników. Nasz fizjoterapeuta zarobi w Czechach dwa razy tyle, oprócz tego dostaje dodatki socjalne, talony na żywność oraz dopłaty do kursów. Tymczasem u nas w Polsce młody fizjoterapeuta zarobi 1600 zł na rękę i za to musi utrzymać rodzinę - mówi Mariusz Migała, który dodał, że winny wszystkiemu jest system. W Czechach nie ma kolejek, w ciągu kilku dni przyjmuje się pacjenta a w Polsce człowiek musi czekać kilka miesięcy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie