- Nie chciałbym, aby ludzie stygmatyzowali naszych wychowanków, ponieważ są oni na początku swojej drogi życia i zazwyczaj są to naprawdę fajni chłopcy. Nie możemy na nich patrzeć jak na młodych bandytów, bo jeśli nie damy im szansy, to w końcu takimi się staną - mówi Przemysław Kanarski.
O Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym w Nysie rozmawiam z dyrektorem placówki Przemysławem Kanarskim
"Nowiny Nyskie" - Ilu w tej chwili macie pod opieką wychowanków i jak liczna jest kadra?
Przemysław Kanarski - Obecnie w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym przebywa 48 wychowanków a w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii 21 podopiecznych. W MOW i MOS kadra pedagogiczna liczy 40 osób, w tym są wychowawcy, nauczyciele, pedagodzy i psycholodzy.
- Niektórzy mylą waszą placówkę z poprawczakiem. Jakie są różnice pomiędzy Młodzieżowym Ośrodkiem Socjoterapii, Młodzieżowym Ośrodkiem Wychowawczym a zakładem poprawczym?
- Do Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii chłopcy są kierowani na prośbę rodziców lub opiekuna prawnego z uwagi na to, że są zagrożeni niedostosowaniem społecznym. Co ważne, nie ma w tym najmniejszego udziału sądu. Chłopcy co najwyżej są objęci kuratelą. Kurator może zasugerować rodzicom umieszczenie dziecka w MOS, jeżeli pojawiają się problemy wychowawcze np. nie wraca ono o określonej godzinie do domu, chodzi na wagary, próbuje palić papierosy czy pić alkohol. Ale ci młodzi ludzie nie weszli w konflikt z prawem. Chłopcy trafiają do naszego MOS na podstawie orzeczenia wystawionego w poradni psychologicznej w Nysie. Natomiast do Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego chłopcy kierowani są poprzez sąd, ponieważ już są niedostosowani społecznie, czyli złamali jakieś normy społeczne, lub pojawiły się początki wchodzenia w konflikt z prawem. W takiej sytuacji na wniosek kuratora, sąd, aby zapobiec dalszej ich demoralizacji, wystawia skierowanie, na podstawie którego chłopcy trafiają do MOW. W naszej placówce wychowankowie objęci są opieką całodobową, od poniedziałku do niedzieli.
- A czym różnią się te ośrodki?
Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy jest szkołą z internatem. Istnieje ogromna różnica pomiędzy zakładem poprawczym a MOS czy MOW. Poprawczak to więzienie dla nieletnich. Trafiają tam młodzi ludzie, którzy popełnili już jakieś przestępstwa, posiadają wyroki i założone kartoteki policyjne, co skutkuje umieszczeniem ich w zakładzie karnym. Zasadniczą różnicą jest również to, że Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy podlega pod Ministerstwo Edukacji Narodowej. To są zagubione dzieciaki, które pobłądziły w życiu, trzeba do nich wyciągnąć pomocną dłoń i wyprowadzić ich na prostą. Natomiast zakład poprawczy podlega pod Ministerstwo Sprawiedliwości. Przebywają tam niepełnoletni, młodzi przestępcy, maksymalnie do 21 roku życia, którzy muszą zostać zresocjalizowani pod nadzorem stałym przez służby penitencjarne.
- Jaki jest przedział wiekowy waszych wychowanków?
- W nyskim MOS są dzieci od 12 do 18 roku życia, a w MOW może przebywać młodzież do uzyskania pełnoletności i ukończenia szkoły.
- Jaka jest przyczyna tego, że młodzież do was trafia?
- Brak autorytetów, uwagi, wsparcia w rodzinie. Często to nie są dzieciaki z biednych czy patologicznych domów, lecz z dobrych rodzin, gdzie zabrakło zainteresowania tym młodym, dojrzewającym człowiekiem. Wpadają w złe towarzystwo i tak się to zaczyna.
- Jakie wykształcenie zdobywa młodzież w MOW?
- Chłopcy realizują u nas normalny obowiązek szkolny. Kształcimy ich w dwóch zawodach: kucharz małej gastronomii oraz monter zabudowy suchej. Oba zawody wśród naszych wychowanków cieszą się dużym zainteresowaniem i są intratne na rynku pracy. Chłopcy odbywają praktyki zawodowe. Młodzi kucharze wraz z instruktorem gotują dla wszystkich podopiecznych a monterzy malują lub przeprowadzają drobne prace budowlane na miejscu i na wyjazdach. Edukacja kończy się egzaminem zawodowym.
- Jak wygląda dzień w waszym ośrodku?
- Do południa są zajęcia szkolne. Później młodzież ma dwie godziny czasu wolnego dla siebie. Spędzają go na hali gimnastycznej, zajęciach świetlicowych, czy grach szachowych. Prowadzimy około 10 kół zainteresowań. Nasza młodzież czyta dużo książek, uczy się wspólnego dialogu, współpracy. Nie mają komputerów. Rygorem jest to, że od poniedziałku do soboty nie mają też dostępu do telefonów komórkowych. Spędzają czas w taki sposób, jak my w ich wieku. Telefony dostają w niedzielę, zaś w tygodniu tylko w razie potrzeby.
- Jakie podejmujecie działania wychowawczo-resocjalizacyjne?
- Współpracujemy m.in. z Nyskim Ośrodkiem Sportu i Rekreacji, z kręgielnią "Arsenał", maltańczykami, Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach i kilkoma innymi instytucjami również prywatnymi. Nasi podopieczni pomagają maltańczykom rozładowywać dary, kiedy przyjeżdża transport z Niemiec. Wykonujemy wiele projektów społecznych, prac tj. jak grabienie, czy sprzątanie. Chłopcy mają wprowadzoną dyscyplinę, muszą dbać o to, aby ich otoczenie wyglądało dobrze, tak więc sprzątają cały ośrodek oprócz pomieszczeń, do których nie mają dostępu. Organizujemy dla nich wycieczki, wyjścia do kina, byliśmy w Sejmie, wybieramy się do Muzeum w Auschwitz. Niczym nie różnimy się od zwykłych szkół branżowych, które mamy w powiecie, dlatego nie należy nas odpychać.
- Co się dzieje z waszymi wychowankami kiedy po ukończeniu 18 roku życia muszą opuścić ośrodek?
- Wracają do swojego środowiska, co jest porażką tego systemu. Jeżeli założeniem jest wyrwanie ich z miejsca, które przyczyniło się do ich demoralizacji to powrót wiąże się z ryzykiem, że znów zejdą na złą drogę.
- Ilu podopiecznych udaje się wam wyprowadzić na prostą?
- To są naprawdę fajne dzieciaki, które gdzieś się pogubiły w życiu. Wiadomo, że zdarzają się podopieczni, względem których nasze działania nie wystarczają na poprawę ich zachowania. Jeżeli młody człowiek nawet nie próbuje się zmienić i nie chce z nami współpracować, to kierujemy wniosek do sądu o umieszczenie go w zakładzie poprawczym. Jeśli ktoś trafia do poprawczaka to oznacza, że ma naprawdę dużo "za uszami". W Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym osiągamy wyniki ponad 50 procent skuteczności w zakresie zresocjalizowania podopiecznych, gdzie średnia krajowa wynosi 32 procent. Dlatego też uważam, że dobrze wykonujemy naszą pracę.
- Co by Pan powiedział ludziom, którzy patrzą na tych młodych chłopców jak na bandytów?
- Nie chciałbym, aby ludzie stygmatyzowali wychowanków Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii oraz Młodzieżowego Ośrodka Wychowawczego, ponieważ są oni na początku swojej drogi życia i wielokrotnie są to fajni chłopcy, zaangażowani w prace społeczne i zawsze chętni do pomocy. Nie oceniajmy ich źle, bo przecież każdemu zdarza się pobłądzić. Nie możemy na nich patrzeć jak na młodych bandytów, bowiem jeżeli nie damy im szansy, to w końcu takimi się staną.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Dominika Wolak
Pełna treść wywiadu ukazała się w 3/2020 numerze "Nowin Nyskich"
Pełna dostępna również na:
e-wydanie „Nowin Nyskich”
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
te zagubione dzieciaki mowie o tych co znajduja się u franciszkanów , okradają pobiskie sklepy .Nie mowie ze systematycznie alke zdaza się nie ponosząc za to praktycznie zadnej kary
ten ośrodek to jedna z najlepszych rzeczy jakie mnie spotkały
bardzo zle odnoszenie się tych dzieciakow do obsługi , nie wszystkich ale jest kilku i wychowawcy nie reagu
Stygmatyzowanie trudnego dziecka i izolowanie to nie jest rozwiązanie. Pozdrawiam rocznik 2006-2008. A także wychowawców.