Centralna część nyskiego Rynku została ogrodzona wysokim, metalowym płotem. Inwestor, który za rządów Jolanty Barskiej rok temu kupił od miasta ten teren, zlecił nyskiemu muzeum prace archeologiczne. Po ich zakończeniu rozpocznie się zabudowa tzw. „plant”. Spółka Centrum musi ją rozpocząć w ciągu 3 lat od podpisania aktu notarialnego i zakończyć w maksymalnym terminie 8 lat.
Kot w worku
Przeznaczenie powstających budynków musi być zgodne z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego, który przewiduje tam zabudowę usługową (handel, gastronomię), wystawienniczą, kultury lub innych funkcji publicznych. Dopuszczalne są też funkcje mieszkalne. Inwestor na razie nie zdradza, pod jaką działalność planuje je przeznaczyć.
- To jest pierwszy etap inwestycji. Rozpoczynamy prace archeologiczne, które będą trwały pięć miesięcy – mówi inwestor Eryk Wiercimok.
Architekt Tadeusz Pawlik, który jest autorem koncepcji zagospodarowania terenu jest przekonany, że archeolodzy na pewno coś ciekawego tu znajdą. – Od zakończenia wojny nikt tu nic nie szukał. Budynki zrównano z ziemią i posadzono trawę. Teren został kupiony jak kot w worku. Wszyscy czekają, co tu będzie pod ziemią.
Jak przyznaje Tadeusz Pawlik, prace te będą żmudne i trudne. Archeolodzy i historycy będą chcieli ten teren dokładnie przebadać. W tym miejscu w średniowieczu nie było zabudowy mieszkalnej, tylko obszar kupiecki. Stały tu cztery rzędy ciągów handlowych.
- Tak na prawdę nie wiadomo, co tu jest pod spodem – z lekkim strachem mówi Eryk Wiercimok. - Cały czas będzie pracowało tutaj pięciu archeologów, taką mam umowę z nyskim muzeum.
Budowa zacznie się dopiero wówczas, kiedy zezwolą na to archeolodzy i historycy. - To jest tragedia inwestorska. Inwestycja jest wtedy tania, kiedy jest szybko robiona. A tutaj będą opóźnienia ze względu na prace badawcze. - Dobrze, aby na 800-lecie miasta ta inwestycja została zakończona – stwierdził Tadeusz Pawlik.
Jesteśmy przygotowani
Dyrektor muzeum w Nysie Edward Hałajko też nie umie powiedzieć, jak długo potrwa archeologiczne badanie miejsca przyszłej budowy.
- Mamy pozwolenie wojewódzkiego konserwatora zabytków na wykonanie badań archeologicznych w Rynku oraz podpisaną umowę z panem Wiercimokiem .Jak długo to będzie trwało, to zależy od postępu prac ekipy budowlanej pana Wiercimoka, która usuwa warstwę ziemi, a z drugiej strony, od tego co tam znajdziemy - mówi.
Jeśli muzealnicy znajdą tam ciekawe dla nich rzeczy, to prace prowadzone będą dłużej.
- Na taką ewentualność jesteśmy przygotowani. W muzeum pracuje dwóch archeologów, mamy podpisaną umowę z dwoma firmami zewnętrznymi, które nas wspomogą. Przypuszczam, że po zdjęciu warstwy ziemi, będą tam fundamenty i piwnice. Na pewno pod ziemią są dwa dziedzińce z okresu średniowiecza i to one są dla nas bardziej interesujące niż piwnice. To będzie duże wyzwanie dla nyskiego muzeum. Dotychczas nie prowadziliśmy takich prac na tak dużą skalę – stwierdził Edward Hałajko.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie