Skansen minionej epoki

Nyski dworzec PKP od lat robi przygnębiające wrażenie. W obecnej sytuacji, gdy niewielu podróżnych korzysta z poczekalni te odczucia tylko się potęgują. 

Można odnieść wrażenie, że dworzec to skansen minionej epoki. Obecnie – z wiadomych względów nie działają kasy biletowe, a przez to na dworcu nie działała już… NIC. Można tylko wspominać dawne czasy, gdy życiem tętnił bufet, gdy kolejka ustawiała się do sklepiku. Gdyby teraz ktoś wysiadł z pociągu i znalazł się w tym miejscu po raz pierwszy z pewnością od razu wyrobiłby sobie zdanie o naszym mieście.
Od lat władze Nysy zapowiadają, że… już w tym roku ruszy przebudowa tego miejsca, ale póki co tylko na obietnicach się kończy. No może jeszcze na prezentacji wizualizacji jak to miejsce ma wyglądać po remoncie.
Przypomnijmy, że na początku 2017 roku gmina odkupiła budynek dworca od PKP za symboliczną złotówkę i już wtedy miała ruszyć wielka przebudowa, w wyniku której miało powstać centrum przesiadkowe. W tym miejscu podróżni mieli skorzystać z transportu kolejowego, autobusowego i rowerowego. Miały być ławeczki, a także wspólna poczekalnia dla wszystkich pasażerów, nowe kasy biletowe i zaplecze sanitarne, punkty gastronomiczne i handlowe. Miała być to wspólna inwestycja gminno – powiatowa. Zgodnie z kosztorysem wszystkie prace związane z przebudową budynku, placów i ulicy miały kosztować ok. 17 mln zł, z czego na gminę ma przypaść ok. 7 mln złotych.
Oba samorządy zapowiadały, że będą szukać dofinansowania z zewnątrz. W grudniu 2018 roku władze Nysy złożyły do urzędu marszałkowskiego wniosek o dofinansowanie do tej inwestycji z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Opolskiego. Potem jednak burmistrz wniosek wycofał.
Przy zadłużeniu gminy i kolejnych zaciąganych kredytach, które mają być spłacane do połowy lat trzydziestych nie należy się spodziewać, by inwestycja ta została zrealizowana w najbliższych latach. Tym bardziej, że ciężkie czasy dla samorządów dopiero nadchodzą…