
Prokuratura w Nysie nie zajmie się opisanymi przez nas nieprawidłowościami przy sprzedaży miejskich działek, które trafiły w ręce prywatnego dewelopera z Namysłowa. Gmina mogła stracić na tym nawet 1,2 mln zł. Nyscy śledczy uważają, że autor artykułu zawiera w nim tylko "swoje oceny i przekonania".
Wiadomości prasowe to jedno ze źródeł informacji, które powinno być dla prokuratury podstawą do wszczęcia postępowania przygotowawczego. Opublikowany na naszych łamach artykuł autorstwa Mariusza Nasiborskiego dokładnie opisuje, jak publiczne mienie trafiło w prywatne ręce z pominięciem procedury przetargowej. Władze Nysy wykorzystały do tego swoją spółkę Agencję Rozwoju Nysy. Najpierw przekazały jej za darmo nieruchomości przy ul. Zwycięstwa, a następnie ta spółka sprzedała je deweloperowi. Pieniądze z transakcji nie tylko nie trafiły do gminy, to jeszcze zachodzi uzasadnione podejrzenie, że nieruchomości zostały sprzedane po zaniżonej cenie. Metr kwadratowy poszedł w 2020 r. za ok. 170 zł, kiedy rok wcześniej gmina sprzedawała tereny z podobnym przeznaczeniem za 200 zł więcej!
Mechanizm przekrętu dokładnie opisał Mariusz Nasiborski, były doradca burmistrza Kordiana Kolbiarza. Ujawnił m.in. fakt, że gmina sama chciała sprzedać tereny przy Zwycięstwa, które w ostatniej chwili przekazała do spółki kierowanej przez Bogdana Wyczałkowksiego. Ta sprzedała je w niewyjaśnionych dotąd okolicznościach, bo choć jest miejską spółką, to do dnia dzisiejszego nie opublikowała za ile sprzedała tereny, na których dzisiaj powstają dwa bloki mieszkalne.
Po tym jak na naszych łamach ukazał się artykuł o możliwych nieprawidłowościach przy zbywaniu miejskich gruntów z ominięciem przepisów, trafił on do nyskiej prokuratury. Prokurator rejonowy Sebastian Biegun stwierdził, że artykuł nie jest w pełni wystarczającą przesłanką do wszczęcia śledztwa w tej sprawie. - Jego autor zawiera w nim swoje oceny i przekonania, jednocześnie nie skierował do Prokuratury Rejonowej w Nysie zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa - odpisał szef nyskiej prokuratury. - Artykuł zawierał dowody, dowody i jeszcze raz dowody. Nie wiem czego się boi prokuratura, że nie chce na jego podstawie zająć się sprawą, ale strata gminy jest wyraźna, a procedura sprzedaży niejasna - komentuje Mariusz Nasiborski.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Nyscy mąciciele w akcji... Walka o stołki trwa...
Są duże sprawy są i małe sprawy. Naprzeciwko Castoramy jest punkt sprzedaży truskawek. Sprzedają w małych kobiałkach. Facet twierdzi że jest tam 1,1 kg truskawek w każdej. I nie ma wagi. Po zważeniu w domu wyszło 0,82 kg. Cena za kobiałkę 20 zł. Jak widzicie ludzie są jacy są. Powinniśmy zwalczać takie praktyki. Wpisujcie w komentarzach podobne przypadki może wyeliminujemy część takich sytuacji.
Ten prokurator B. z prokuratury powinien wylecieć natychmiast. W istocie to jego obstrukcja w działaniach konserwuje nyską patologię i działania często wręcz kryminalne. Siedzi sobie wygodnie na stołku w takiej zapyziałej nysie i nie rusza cuchnących spraw. Wtedy nikomu nie naciśnie na odcisk. Wygodniś. Nic mu nie przeszkadza: ani niegospodarność Bogusia W. i kryjącego go Kordiana K., ani to co się dzieje w nyskim szpitalu za Norberta K. ( skala błędów medycznych porażająca), ani sutenerstwo Grażyny S. i blokowanie przejścia kolejowego pod wiaduktem ( kto za ten wał w magistracie odpowiada?). Najlepiej mu zajmować się małolatami, którzy po wypiciu paru piw coś narozrabiali.