
Burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz przygotował projekt pozytywnej decyzji dla planowanej budowy bioelektrowni w Goświnowicach. Jej moc ma być ponad 15 razy większa od nyskiej elektrowni. Wraz z nią ma powstać zakład do produkcji nawozów. Surowcem do produkcji prądu będą kiszonki z kukurydzy, żyta i buraka cukrowego.
Barska nie interweniowała
Sprawa planowanej budowy bioelektrowni ciągnie się od 2011 r., kiedy to wrocławska firma Bioenergy złożyła wniosek do burmistrz Jolanty Barskiej o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach. Mimo, że prawo gwarantuje społeczeństwu udział w takich decyzjach, to nyska burmistrz ten fakt przemilczała. Ograniczyła się umieszczenia ogłoszenia na tablicy ogłoszeń.
Zupełnie inaczej zachowały się wcześniej władze Nowej Rudy, gdzie w 2010 roku Bioenergy czyniła również starania o wybudowanie bioelektrowni. Jej burmistrz zdecydowanie stanął po stronie mieszkańców i wykorzystał wszystkie dostępne procedury, żeby nie dopuścić do powstania inwestycji.
W Nowej Rudzie planowano bioelektrownię wybudować na obrzeżach miasta, a w Goświnowicach inwestycja ma powstać w odległości 200 metrów od najbliższych zabudowań. W Nowej Rudzie planowano wybudowanie dwóch bloków po 2 MWe (łącznie 4 MWe). Wg obliczeń urzędników tamtejszego urzędu, do zakładu musiałoby przejechać w jedną stronę 140 tirów z kiszonką i tyle samo wyjechać z biogazowni. W Goświnowicach ma powstać bioelektrownia o mocy 12 MWe: dwa bloki o mocy 6 MWe każdy (nyska elektrownia wodna ma moc 0,76 MWe).
Dojazd do niej będzie prowadził z Nysy przez nowo wybudowaną drogę powiatową - ul. Chełmońskiego, do Goświnowic, następnie przez drogę wewnętrzną - ul. Radzikowicką, zabudowaną domami jednorodzinnymi i wielorodzinnymi. Skoro w Nowej Rudzie dziennie miało jeździć po 140 tirów z kiszonką w jedną stronę, to do goświnowickiej bioelektrowni będzie musiało jeździć trzy razy więcej pojazdów.
Nowiny do sądu
Wydanie decyzji środowiskowej przez Jolantę Barską otworzyło inwestorowi drogę do procedury wydania decyzji o warunkach zabudowy. Dopiero wtedy (w 2013 r.) część mieszkańców Goświnowic dowiedziała się o planowanej inwestycji, gdyż jako strony zostali o niej powiadomieni. Nic nie rozumieli z urzędowego pisma i zwrócili się o pomoc do „Nowin Nyskich”. Nasze dziennikarskie śledztwo pokazało zakulisowe działania ówczesnych władz. Po artykule mieszkańcy Goświnowic, Jędrzychowa i Nysy zaczęli protestować i pisać odwołania.
Dzięki ich zdecydowanej reakcji Samorządowe Kolegium Odwoławcze dwukrotnie uchylało decyzję burmistrza Nysy w sprawie warunków zabudowy dla tej inwestycji.
Inwestor w tym czasie próbował zastraszyć nasz tygodnik oraz sołtysa wsi Goświnowice Damiana Kwiatkowskiego, kierując sprawę do sądu. Ówczesny dyrektor „Nowin” Janusz Sanocki i wyżej podpisana redaktor naczelna „Nowin Nyskich” nie dali się zastraszyć i zasiedli na ławie oskarżonych. Sprawę „Nowiny” wygrały, w minionym tygodniu zapadł wyrok w Sądzie Okręgowym nakazujący od strony skarżącej zwrot dziennikarzom poniesionych kosztów. Sołtys Goświnowic tak odważny nie był - od razu po skierowaniu sprawy do sądu poszedł na ugodę z władzami Bioenergy.
Bioelektrownia jednak powstanie?!
Sprawa wydania warunków zabudowy znów powróciła do burmistrza Nysy, tym razem do Kordiana Kolbiarza. W maju 2015 r. SKO uchyliło poprzednią nyską decyzję w sprawie warunków zabudowy i skierowało ją do ponownego rozpatrzenia. Wówczas, jak informuje „Nowiny” Sławomir Piwowarczyk, naczelnik wydziału Architektury i Urbanistyki Urzędu Miejskiego w Nysie, burmistrz Kordian Kolbiarz zlecił przygotowanie nowej decyzji firmie z Warszawy. Kosztowało to gminę nieco ponad 5 tys. zł. Wprowadzone zmiany zaakceptował inwestor. Nie dotyczą one jednak mocy bioelektrowni czy wielkości zakładu, a jedynie odnoszą się do wyglądu planowanych budynków (np. do szerokości elewacji frontowej, wysokości górnej krawędzi elewacji frontowej, kalenicy dachu).
Decyzja o warunkach zabudowy czeka na podpis burmistrza. Na razie swoje uwagi mogą wnosić strony, czyli ponad 30 właścicieli działek sąsiadujących z terenem inwestycji. Dopiero po wydaniu decyzji przez Kordiana Kolbiarza, co zdaniem naczelnika Piwowarczyka jest nieuniknione, mieszkańcy Goświnowic będą mogli zaskarżyć ją ponownie do SKO.
Jeśli jednak Kolegium w Opolu nie dopatrzy się podstaw do jej uchylenia (co jest prawdopodobne), to będzie ona obowiązująca. Pozytywna decyzja burmistrza Nysy da inwestorowi podstawę do ubiegania się w starostwie o pozwolenie na budowę bioelektrowni i zakładu nawozów. To już jest tylko formalność - starostwo nie może odmówić inwestorowi jego wydania, mając pozytywną decyzję środowiskową i takąż decyzję o warunkach zabudowy.
Groźba powstania potężnej bioelektrowni o mocy 12MWe oraz zakładu do produkcji nawozów jest więc bardzo realna! Mieszkańcy Goświnowic, ale także Jędrzychowa i Nysy (turystycznego miasta!) obawiają się smrodu, hałasu, szczurów, zniszczenia dróg. W minioną sobotę zwrócili się po pomoc w tej sprawie do posła RP Janusza Sanockiego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
nie wiem, co za oszołom wyliczył, że do zasilenia 12 MW biogazowni trzeba 3*140=420 tirów dziennie... bo to (przy ładowności tirów 24 t) daje 10080 ton kiszonki dziennie, z której można zasilić biogazownię o mocy 220 MW, a nie 12.