
Wojtuś urodził się w kwietniu 2020 r. Przez dwa pierwsze tygodnie jego życia nic nie wskazywało na dramat, jaki miał się za chwilę rozegrać. W kilka dni brzuszek Wojtusia zrobił się nienaturalnie duży. - Niestety z powodu pandemii kontakt z lekarzami był mocno utrudniony, a podczas teleporady zbagatelizowano moje obawy. Przeczuwałam, że coś jest nie tak… - mówi pani Alicja, zrozpaczona matka dziecka
Po wielkich trudach umówiła się na wizytę prywatnie, tam także ją uspokajano. - Dla "świętego spokoju" lekarze zgodzili się przeprowadzić badanie usg. Po jego wykonaniu skierowano nas do szpitala z podejrzeniem guza nadnercza, zaraz potem do kliniki onkologicznej. Kiedy Wojtuś skończył 5 tygodni usłyszeliśmy diagnozę - IV stadium nowotworu złośliwego nadnercza z przerzutami. Wojtuś umiera, a ja umieram razem z nim. Ale będę walczyć z całych sił! - nie kryje. Obecnie dwu miesięczny Wojtuś przechodzi przez wyniszczającą chemioterapię. Trwa walka o pomniejszenie guza, co pozwoliłoby na operację i usunięcie chorej nerki.
Leczenie jest długotrwałe i wiąże się z ogromnymi kosztami, dlatego rodzina potrzebuje pomocy! - Błagam, pomóż mi uratować życie mojego dziecka! - apeluje matka.
LINK do zbiórki:
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie