Reklama

Zbigniew Zamachowski: Nie mam recepty na sukces

Nowiny Nyskie
21/03/2021 11:56

Po raz czwarty w ramach programu POWER studenci Wydziału Jazzu Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nysie mieli możliwość uczestnictwa w warsztatach wokalnych prowadzonych przez wybitnego polskiego aktora, ale także wykładowcę Akademii Teatralnej w Warszawie.

Dodajmy, że to już kolejny raz, gdy Zbigniew Zamachowski gościł w murach nyskiej PWSZ. Do tej pory prowadził on ze studentami podobne zajęcia, a także reżyserował musical oparty na powieści Marka Twaina "Przygody Tomka Sawyera" - "Po przygodę".


Podczas ubiegłotygodniowych warsztatów aktor uczył, a raczej jak sam określa - dzielił się doświadczeniem z młodymi ludźmi dotyczącym interpretacji tekstu, emisji głosu, oddechu. Studenci mieli do wykonania zadania wokalno - aktorskie po czym wspólnie z aktorem analizowano występ. Wskazówki otrzymane od tak wybitnego aktora z pewnością wiele wzniosły w dalszy rozwój artystyczny studentów nyskiej PWSZ. - Dopiero zaczynamy przygodę z profesjonalnym śpiewem - mówiła Paulina Woszek, studentka. - Dla mnie te warsztaty są niezwykle inspirujące, tym bardziej że w przyszłości chciałabym uczyć dzieci śpiewu. To, że tutaj jesteśmy nie oznacza, że bierzemy tę wiedzę tylko dla siebie, ale także w przyszłości będziemy mogli ją przekazywać dalej - stwierdza.
- Bardzo podoba mi się to, że pan Zbyszek indywidualnie podchodzi do każdej interpretacji, do każdego studenta - dodała Maja Mienkina. - Nie ma między nami żadnego dystansu.
Julia Ciszewska, studentka drugiego roku edukacji artystycznej również uważa, że warsztaty ze Zbigniewem Zamachowskim to duże wydarzenie. - Piosenką aktorską zajmuje się od dłuższego czasu. Dzięki pracy z panem Zamachowskim mogłam przede wszystkim nauczyć się jak pracować z tekstem, jak go rozumieć, jak dbać o dykcję, wywołać emocje i przekaz - dodaje.


Nie mam recepty na sukces. Rozmowa ze Zbigniewem Zamachowskim

"Nowiny Nyskie" - Już po raz czwarty gości pan w Nysie. Jaki jest cel warsztatów, które Pan poprowadził?
Zbigniew Zamachowski - Bardzo cieszę z tego, że jestem tutaj już po raz czwarty i mam nadzieję nie ostatni. Przyjeżdżam tu już trochę jak do siebie. A jeśli chodzi o cel, to chodzi najogólniej o pojęcie interpretacji. Choć wydaje się to dość lapidarne, chciałbym, aby młodzi ludzie, którzy czasem śpiewają bardziej zrozumieli o czym śpiewają, co to jest za piosenka, dlaczego ta a nie inna, itd. To takie podstawy, od których później można się odbić i sprawić, że dany utwór - zwłaszcza w warstwie tekstu - może wynieść ją na wyższy poziom.
Już od dwudziestu kilku lat pracuję ze studentami w Akademii Teatralnej w Warszawie. Często spotykam się z sytuacją, ze ci młodzi ludzie zabierają się za coś dość żywiołowo, nie zadają sobie trudu, żeby "wgryźć się" w te teksty, zwłaszcza z topu: "Młynarski, Osiecka, Przybora, czy Kofta". A tam jest - mówiąc kolokwialnie - w czym "grzebać".
Moim zadaniem jest uczulić młodych ludzi właśnie na to, rozumiejąc że dla wokalistów jazzowych sprawą najważniejszą jest wokal. Bo oni czasem rzeczywiście zapominają co jest w tekście. Próbuję tak poprowadzić te zajęcia, żeby przekonać ich do tego, że tekst nie musi stać w opozycji do wokalnych wymagań - wręcz przeciwnie. Tekst może pomóc w wykonaniu piosenki, bo on daje możliwości, również techniczne, muzyczne.

- Czy lubi pan pracę ze studentami?
- Gdybym nie lubił pracy ze studentami to by mnie tutaj w ogóle nie było. To jest obopólna - mam nadzieję - korzyść, którą z nich czerpią jest oczywista. Po pierwsze kontakt z młodymi ludźmi, którzy mają zupełnie inaczej "skonstruowaną" głowę. Inaczej podchodzą do pewnych spraw niż ja w ich wieku, a tym bardziej na obecnym etapie życia. To mi otwiera głowę w ogóle - nie tylko na sprawy wokalne. Analizując z nimi różne rzeczy sam doszukuję się spraw, których - być może - sam bym nie doszukał się. Mam nadzieję, że korzyść przebywania ze mną tych młodych ludzi również istnieje. Bez kokietowania i zbędnej skromności, po tych zajęciach jak i tych, które miały miejsce w Nysie wcześniej, widzę, że chcą skorzystać z mojego doświadczenia. Ja nie mam recepty na sukces - nie mówię im co i jak robić jako autorytet. Jednak kiedy śpiewa się piosenki i wykonuje ten zawód 40 lat - bo w tym roku właśnie tyle mija - udało mi się nazbierać tyle doświadczenia, że mogę próbować się z nimi dzielić. Robię to z radością, bo po co mam to trzymać tylko dla siebie (śmiech).

Analiza tekstu w mojej robocie, w robocie aktorskiej jest czymś podstawowym. Pytania najprostsze - wydawać by się mogło - prymitywne: "Po co ja w ogóle wychodzę na scenę? "Co ja chcę przekazać? są pytaniami zasadniczymi. Nie uzyskamy na nie odpowiedzi nie sięgając w tekst - niezależnie czy będziemy teksty mówić, czy śpiewać.

- Którą piosenkę, uchodzącą za piosenkę aktorską ukochał Pan najbardziej?
- To utwory artystów, których już wymieniłem: Młynarski, Osiecka, Przybora, Kofta, ale mamy przecież mnóstwo zagranicznych, pięknie tłumaczonych na nasz język. Trudno mieć najulubieńszy utwór, bo każdy, który się weźmie jest arcydziełem. Jeśli musiałbym wymienić jeden tytuł to pana Jeremiego Przybory, który dostałem przy okazji pracy nad przedstawieniem "Zimy żal". To był rok 1989. Wszystko działo się jeszcze z udziałem osobistym pana Jeremiego. Grałem na scenie Teatru Rampa w Warszawie. To była "Inwokacja", którą w pierwszej wersji śpiewał pan Wiesław Michnikowski. To było dla mnie szalenie stresujące i zarazem cudowne przeżycie kiedy pan Jeremi powoli, ale naprawdę powoli przekonywał się, że może istnieć jakaś alternatywna interpretacja tego, co stworzyli genialni aktorzy występujący w Kabarecie Starszych Panów. Pamiętam, że po kilkudziesięciu spektaklach przyszedł do mnie Mistrz Jeremi, poklepał mnie po ramieniu i dał wyraz temu, że w KOŃCU akceptuje tę moją propozycję. To było jedno z moich największych zawodowych wyróżnień.
- Dziękuję za rozmowę 
Rozmawiała Agnieszka Groń


 
    
   
 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    stefek i wandzia - niezalogowany 2021-03-21 15:01:23

    Jakiś czas temu w teatrze w ---------- grali takie kiepskie sztuki, że aktorzy zmuszeni byli występować na scenie w liczbie co najmniej trzech, aby w razie zatargu z publicznością, mieć przewagę liczebną.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    aniela - niezalogowany 2021-03-21 15:11:02

    a "profesor" zamachowski zaszczepił się u jandy?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Punkt - niezalogowany 2021-03-21 22:24:13

    To pytanie to tez proba zaszczepiania…….

    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do