Mężczyzna jadący do szpitala z chorą żoną został uwięziony na bramkach autostradowych na węźle Przylesie pomiędzy Nysą a Brzegiem. Nie pomogły prośby i błaganie o zlitowanie się nad cierpiącą kobietą. W momencie, kiedy trwała walka z czasem, kazano mu nadłożyć 80 km!
Wiesław Jakubowski z Wyszkowa opowiada nam ze łzami w oczach o dramatycznej sytuacji, która spotkała go na wjeździe na autostradę A4. - Jechałem z chorą żoną na oddział ratunkowy szpitala we Wrocławiu. Żona się dusiła, nie mogła złapać powietrza. Bardzo się śpieszyliśmy. Dopiero, kiedy wjechaliśmy na autostradę, to zauważyliśmy, że pas w kierunku Wrocławia jest zamknięty z powodu remontu - relacjonuje mężczyzna. Przyznaje, że nie zauważył znaków informujących o zamknięciu drogi.
Kazano nam nadrobić ponad 80 km!
- Mówię do syna, który kierował autem, „wracamy” i pojedziemy przez Oławę, najkrótszą drogą do Wrocławia. Syn poszedł poprosić o otwarcie szlabanu, ale powiedziano mu, że to niemożliwe i mamy jechać do Wrocławia przez Opole! Kazano nam nadrobić ponad 80 km więcej z chorą w samochodzie! - nie kryje oburzenia mieszkaniec Wyszkowa. - W naszej sytuacji liczył się czas, żona czuła się coraz gorzej, nie mogliśmy jechać przez Opole, skoro stąd mamy bliżej - dodaje. Długo się nie zastanawiając postanowił sam podnieść szlabany i wyjechać z bramek autostradowych. - Spotkałem się z kompletnym niezrozumieniem. Pracownicy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych nie rozumieli, że mam ciężko chorą w samochodzie. Kiedy usłyszałem, że zadzwonią na policje, to powiedziałem, żeby tak zrobili, bo ja muszę natychmiast wyjechać!
Brak empatii!
Pan Wiesław razem z synem dźwignęli szlaban i wyjechali z pułapki. - Cały czas liczłem się z konsekwencjami, czekałem tylko jak zatrzyma nas policja. Wtedy opowiedziałbym, co nas spotkało. Na szczęście do szpitala dojechaliśmy na czas, żona została natychmiast przyjęta na oddział - dodaje.
Meżczyzna jest zdruzgotany bezdusznością osób zajmujących się obsługą bramek autostradowych.
- Nie mogę tego zrozumieć, jak można być tak nieczułym, jak można nie mieć w sobie choć odrobiny empatii! Jechaliśmy w stresie, żona nie może oddychać, cierpi, a oni nam kazali objazdem jechać 80 km - nie kryje zdenerwowania Wiesław Jakubowski.
W przesłanym do naszej redakcji oświadczeniu GDDKiA przekonuje, że ma przepisy, które nie pozwalają w żadnym przypadku na otwarcie bramek. Co więcej, zdaniem dyrekcji pan Wiesław po prostu złamał przepisy, poruszając się niezgodnie z kierunkiem jazdy.
Wyższa konieczność
Tymczasem zdaniem prawnika, z którym konsultowaliśmy sprawę, pan Wiesław działał w stanie wyższej konieczności. - Nie ma wątpliwości, że życie i zdrowie ludzkie jest dobrem wyższego rzędu, niż bramki na autostradzie.
Mieszkaniec Wyszkowa chce zawiadomić prokuraturę o przestępstwie, którego jego zdaniem dopuścił się operator bramek na autostradzie. - Narazili moją żonę na utratę życia. Złożę na nich doniesienie - zapowiada. Ciekawe, czy pracownicy firmy pobierajacej opłaty w imieniu GDDKiA zachowaliby się tak samo, gdyby chodziło o ich żonę lub matkę?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie