
Telewizja triumfalnie poinformowała Polaków, że 12 tysięcy polskich obywateli osiągnęło w ubiegłym roku dochód ponad milion złotych. 250 osób więcej niż w ubiegłym roku. W zamierzeniu autorów telewizyjnego felietonu, miała to być informacja pozytywna – „Patrzcie malkontenci – nie jest źle pod rządami Donalda!”
W teorii wolnego rynku przedsiębiorca, wynalazca, kupiec zarabiali krocie za swoje ryzyko, inteligencję i wyczucie koniunktury. Nie dzięki znajomościom i poparciu rządzących kolesi, ale dlatego, że milionom konsumentów dostarczali tańsze i lepsze produkty, albo wymyślali coś czego wcześniej po prostu nie było. W ten sposób XIX wieczny liberalny kapitalizm przyniósł światu maszynę parową, kolej, tanią odzież dla milionów, szczepionki i wzrost produkcji żywności.
Nic dziwnego, że w tym czasie liczba mieszkańców Europy, wzrosła ze 187 mln w 1800 roku do 420 mln w 1900 r. Burzliwemu rozwojowi cywilizacyjnemu towarzyszył rozwój społeczny. Kapitaliści tworzyli fundacje, finansowali uniwersytety, wyprawy geograficzne i naukowe badania.
Jednocześnie życie publiczne opierało się na powszechnym poszanowaniu etyki. Nikomu do głowy nie przyszłoby oznajmić triumfalnie, że „pierwszy milion funtów trzeba ukraść!”
Niemiecki socjolog Max Weber wręcz zauważył, że kapitalizm najszybciej rozwinął się tam, gdzie panowała wysoka etyka protestantów. Katoliccy publicyści bronią się pokazując przykłady takich krajów jak katolicka Francja czy Belgia, a także przykład południowych, katolickich landów Niemiec jako wyjątki od tej reguły, jednak niewątpliwie to silny protestancki czy też (zgódźmy się) chrześcijański etos, przyczynił się do budowy kapitalizmu czyli sukcesu „społeczeństw wolnorynkowych”.
Do dziś ten etos – pomimo różnych eksperymentów wykazuje swoją żywotność. Onet donosi o eksperymencie jaki w ubiegłym tygodniu, w 12 amerykańskich miastach przeprowadziła firma-producent butelkowanej mrożonej herbaty.
W ruchliwych punktach 12 największych miast USA ustawiono stoiska sprzedaży butelkowanej mrożonej herbaty. Bez sprzedawców, ale z informacją, że butelka kosztuje 1 dolara. Obok umieszczono pudełko, do którego ludzie mogli wrzucać pieniądze. Jednak to od nich zależało, czy to zrobią. Osoba, która tego nie zrobiła, nie ponosiła żadnych konsekwencji.
Najlepiej w tym eksperymencie wypadło Chicago. 99% osób zapłaciło za napój. W Bostonie, Seattle i Dallas, miastach które uplasowały się na drugim miejscu, osiągnięto wynik 97%.
Najmniej uczciwi okazali się mieszkańcy Nowego Jorku. Tylko 87 % z nich zapłaciło za butelkę herbaty.
W polskiej telewizji, po felietonie o 12-stu tysiącach milionerów wypowiada się Piotr Misztal – jeden z najbogatszych ludzi w Polsce. Stojąc na tle swojego Maybacha informuje o swojej zasadzie życiowej telewidzów: „Pierwszy milion dolarów trzeba ukraść”.
W Wikipedii możemy przeczytać, że ten polski polityk i przedsiębiorca ma na swoim koncie wyroki za fałszowanie dokumentów, był aresztowany w związku z podejrzeniem o kierowanie grupą przestępczą. W 2007 został zatrzymany na granicy niemiecko-szwajcarskiej w związku z przewożeniem przez granicę ponad 1 mln dolarów, zwolniono go na podstawie paszportu dyplomatycznego.
Lekcja dla kilku milionów telewidzów oglądających Wiadomości jest prosta: trzeba kraść!
Obawiam się, że amerykański eksperyment „Uczciwe miasta” w Polsce dałby wynik zgoła odmienny. Przykład jak zwykle w takich przypadkach idzie z góry. Wśród polskich milionerów są zaprane uczciwi, którzy doszli do majątku osobistym talentem. Założę się jednak, że większość znalazła się w tym gronie na skutek stosowania maksymy Piotra Misztala i jeszcze na skutek polityczno-sądowej osłony dla nieuczciwej działalności. Nurtuje mnie bowiem pytanie: kto wydał Piotrowi Misztalowi dyplomatyczny paszport, który uwolnił go z rąk niemieckiej policji w 2007 r.?
I jeszcze jedno: komu ukradli te „pierwsze miliony” polscy milionerzy stosujący te zasadę?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie