Reklama

Antoni Hasenbeck: Rada miejska straciła swoją rangę

Nowiny Nyskie
10/12/2025 14:03

Gościem „Nowin Nyskich” jest Pan Antoni Hasenbeck, radny Rady Miejskiej w Nysie, reprezentujący klub Prawo i Sprawiedliwość. Razem z grupą radnych złożył wniosek o odwołanie ze stanowiska przewodniczącej rady miejskiej Jolanty Trytko - Warczak. Będzie on głosowany na sesji 19 grudnia br.

- Jest Pan w gronie radnych, którzy złożyli wniosek o odwołanie przewodniczącej Rady Miejskiej w Nysie, pani Jolanty Trytko-Warczak. Jakie są tego powody?
- Ma to związek z zachowaniem pani przewodniczącej i sposobem prowadzenia sesji Rady Miejskiej. Pod jej przewodnictwem upada ranga Rady Miejskiej, jako organu uchwałodawczo-kontrolnego. Notorycznie przeszkadza, kiedy głos zabiera radny opozycji, przerywa, wyłącza mikrofon według swojego widzimisię, tłumacząc to tym, że dba o to, aby sesja była prowadzona merytorycznie. To jest tłumaczenie, powiedziałbym, dziecka w piaskownicy. Radnemu nie można przerywać tylko dlatego, że krytykuje burmistrza czy koalicję. 

- Ale może przeszkadzacie, wypowiadacie się w jakiś kontrowersyjny sposób, obrażacie kogoś?
- Wypowiadamy się krytycznie, np. na temat zarządzania publicznym majątkiem, a także samorządowych finansów. Nie podoba nam się np. to, w jaki sposób gmina jest zadłużana. W tym roku gmina bierze kredyt i pożyczkę po 20 mln zł z bardzo długim okresem spłaty.
To nie może tak być, bo ta ekipa, która zadłuża w tej chwili w taki potężny sposób gminę, to ona w pewnym momencie odejdzie. 

- Czyli może to jest jakiś teatr? Pani przewodnicząca tak się zachowuje, żeby odwracać uwagę od tych istotnych spraw, właśnie jak zadłużanie miasta, jak problemy finansowe, jak dziura budżetowa?
- Zgadza się, zakłócanie wypowiedzi radnego właśnie ma na celu, żeby go wybić z rytmu albo odebrać mu głos, żeby nie mógł wypowiedzieć się do końca w sposób krytyczny, żeby mieszkańcy nie mogli usłyszeć tej krytyki. To są takie działania. Do tego wykrzykiwanie przez panią przewodniczącą, zwracanie uwagi radnym, no to są rzeczy, które nie powinny mieć miejsca. W normalnych warunkach, kiedy rozmawiają ze sobą ludzie na pewnym poziomie intelektualnym, to takie rzeczy nie powinny się zdarzyć. Sposób, w jaki się wypowiada pani przewodnicząca, w jaki wykrzykuje, odbiera głos radnemu, to te zachowania nie mają wielkiego poziomu intelektualnego. 

- Jednym z zarzutów jest to, że pani przewodnicząca uwielbia ogłaszać przerwy. Po co są te przerwy? 
- To tylko potwierdza to, że pani przewodnicząca nie posiada przygotowania merytorycznego do wypełnienia tej funkcji i nie radzi sobie z prowadzeniem obrad. Przerwy są dla niej i ogłasza je, kiedy nie wie co zrobić, żeby nie brnąć dalej w tej swojej nieudolności. Potem te przerwy jeszcze się wydłużają, bo pani przewodnicząca nie dotrzymuje czasu, który sama wyznaczyła. To jest nic innego jak lekceważenie radnych, którzy przychodzą na sesję, żeby pełnić swój mandat.

- Czy pani przewodnicząca tak samo odnosi się do radnych koalicji, a także do Zarządu Miasta, który też często aktywnie występuje na sesji? 
- No nie, nie tylko mówią co chcą, ale nawet przypadkowi ludzie mogą wstać i obrażać radnych. Tak jak to miało miejsce na jednej sesji, gdzie oddała głos pani wiceburmistrz, a pani wiceburmistrz z kolei oddała głos prezesowi Agencji Rozwoju Nysy, który w sposób bardzo haniebny zaczął atakować radnego Siwego. Pani przewodnicząca w ogóle nie reagowała na to. Podobnie nie reaguje na wypowiedzi pani wiceburmistrz, która może zabierać głos jak chce i kiedy tylko chce. 

- Czyli mamy podwójne standardy? 
- Oczywiście, że tak. Kolejnym takim ewidentnym przykładem tego było ostatnie zachowanie radnego Adama Zelenta, który zaatakował wypowiadającą się jako mieszkaniec panią Janinę Janik ze stowarzyszenia Ad Astra. To było bardzo merytoryczne wystąpienie o organizacjach pozarządowych. Przewodnicząca nie odebrała głosu swojemu koledze, nie przerwała mu, a powinna była, bo to zachowanie było bardzo naganne i w ogóle nie na miejscu. Tam padły oskarżenia i insynuacje, a pani przewodnicząca nie zareagowała. Natomiast, kiedy są niewygodne i krytyczne wypowiedzi następuje automatyczna reakcja pani przewodniczącej, żeby po prostu mieszkańcy nie mieli możliwości ich usłyszenia. Taka rzecz nie powinna mieć miejsca. Kolejny przykład, to wypowiedź pana Adamczyka, który jako mieszkaniec przyszedł na sesję, żeby zabrać głos. Też mu przerwała, choć jego wypowiedź nie dotyczyła jakichś osobistych relacji, życia prywatnego radnych, tylko mówił o ich życiu publicznym, o tym, czym się zajmują publicznie, że są radnymi, że pracują w spółkach gminnych, że te spółki gminne przynoszą straty, że po prostu źle zarządzają mieniem publicznym. Przewodnicząca odebrała mu głos, wyłączyła mikrofon i kazała wyjść z sali obrad!

- Próba zamykania ust mieszkańcom i radnym nie odbywa się tylko na sali obrad Rady Miejskiej, ale też przeniosła się do sali sądowej. Został Pan oskarżony na wniosek burmistrza o obrazę pani wiceburmistrz Elwiry Ślimak?
- Tak, jesteśmy już po pierwszej rozprawie. Dla mnie to jest kuriozalna sytuacja. W sądzie zaznaczyłem, że to jest ewidentne wykorzystanie mojej wypowiedzi jako elementu walki politycznej z opozycją. Nie jestem zwolennikiem ich sposobu zarządzania organizacyjnego, finansowego i gospodarczego gminą i po prostu chcieli jak najbardziej pokazać, że zostanę za to ukarany. Także w moim odczuciu jest to ewidentne działanie polityczne z ich strony.

- Jest Pan radnym pierwszej kadencji, wchodzi Pan do nowej rzeczywistości i nagle za jedną wypowiedź trafia Pan przed sąd. 
- Proszę zauważyć, że to nie była żadna formuła obrażenia ani znieważenia kogokolwiek. To był przytoczony cytat z filmu produkcji czeskiej z 72 roku, gdzie nawet formuła tej wypowiedzi doktora Schwarzmaiera, tyczy nie bezpośrednio osoby, że jest głupia, ale że ta osoba głupio zrobiła. Wzięcie tego cytatu do siebie i mówienie, że zostałam poniżona i upokorzona, to tylko pretekst, żeby pokazać mi kto tu rządzi. Kierowanie tego do prokuratury, która oskarża mnie za cytat z filmu to jest czysta bzdura. Chyba liczą na to, że jak sąd mnie skaże to stracę mandat radnego. 

- Przypomnijmy, że nie jest Pan jedynym radnym, który trafił z powodu wypowiedzi na sesji Rady Miejskiej do sądu, bo też pan Sławomir Siwy został oskarżony przez pana Bogdana Wyczałkowskiego, prezesa gminnej spółki. Czyli kolejny radny opozycji trafia przed sąd, bo władze Nysy wykorzystują organy państwowe.
- To jest jakaś niesłychana sytuacja. Ja się chyba nie spotkałem z czymś takim nigdy w żadnej innej gminie. Dla mnie to też jest niezrozumiałe, aczkolwiek to tylko świadczy o tym, jak dalece zdeterminowani są przedstawiciele obecnej władzy, burmistrz i wiceburmistrzowie razem z koalicją w Radzie Miejskiej na czele z panią Jolantą Trytko-Warczak, do tego, aby robić wszystko, żeby pozostać jeszcze na tych miejscach, na których są. Nie powinni jednak wykorzystywać do tego policji, prokuratury i sądów. Prawdziwa cnota krytyki się nie boi. Niestety, tutaj nie ma żadnej cnoty, ani żadnej pokory.

- Dziękuję za rozmowę
- Dziękuję i na koniec chciałem zaapelować do mieszkańców, bo Wy jesteście prawdziwym suwerenem. Obserwujecie przebieg sesji Rady Miejskiej, macie możliwość zapoznania się z tym, jak zachowują się radni opozycji i koalicji, jak pani przewodnicząca, bo Wy będziecie decydować w następnych wyborach o tym, czy oni ponownie zasiądą w radzie czy nie. 
 

Cała rozmowa z Antonim Hasenbeckiem na naszym kanale w serwisie YouTube

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do