Rosyjski ambasador ogłosił, że Moskwa rozważa „rehabilitację” polskich oficerów zamordowanych w Katyniu i natychmiast media zachłysnęły się entuzjazmem. Można powiedzieć, że radosnym pianiom i czkaniom nie było końca. Uj, aj jak pięknie – przekonują i w GazWyb i Polsacie. I jakoś nikt nie rzuci prostego pytania: „Jaka rehabilitacja?” Czy Niemcy dokonywały jakiejś „rehabilitacji” ofiar Treblinki, Oświęcimia czy Dachau? Bez szemrania i bez żadnej gry klękali przed rodzinami ofiar i wypłacali odszkodowania.
Można by, oczywiście spierać się, czy dzisiejsza Rosja jest kontynuacją prawną i historyczną ZSRR. Ale Rosja sama za taką kontynuatorkę się uważa, więc wątpliwości tu być nie może. A więc sytuacja jest prosta: sowieccy Rosjanie wymordowali polskich jeńców wojennych, bez sądu, na pisemne polecenie ówczesnych szefów ich państwa. Była to zbrodnia wojenna , ludobójstwo i zbrodnia przeciwko ludzkości. Już sam pomysł, że niewinnie pomordowani Polacy potrzebują jakiejś „rehabilitacji” ze strony tych, co ich mordowali, jest bezczelnością i polski rząd, jak i polskie media powinny protestować.
Tymczasem nie protestują, lecz zachłystują się jaka Rosja dobra! Zrehabilituje tych co wcześniej wymordowała.
Może zrehabilituje, może nie, bo jeszcze do końca nie wiadomo i na razie piejemy zachwytem nad sama obietnicą.
Tymczasem ta wielkoduszna Rosja trzyma w ukryciu wszystkie ważne dokumenty dotyczące zbrodni, nie ujawnia nazwisk wykonawców mordu na Polakach – tych którzy jeszcze żyją. Jak pomrą, to się „Polaczkom” pokaże ich nazwiska.
Żydzi ścigają hitlerowskich zbrodniarzy nie zwracając uwagi na ich wiek. Demianiuka postawiono przed sądem kiedy miał 86 lat.
Polska w stosunku do Rosji w dalszym ciągu prowadzi politykę z pozycji „na klęczkach”. Już dawno powinniśmy zażądać ujawnienia wszystkich dokumentów, wydania winnych zbrodni i postawienia ich przed polskim sądem.
Chociaż czy ja wiem, czy to dobry pomysł? Sąd III RP nie potrafi przez 20 lat osądzić winnych zbrodni stanu wojennego, ewidentnie ochrania Kiszczaka, Jaruzelskiego tudzież pomniejszych wykonawców. Przed obliczem morderców z NKWD, sąd III RP już nie klęczałby lecz pewnie pełzał, a końcu okazałoby się, że musimy enkawudystom wypłacić odszkodowanie za „bezprawne uwięzienie” i „naruszenie dóbr osobistych”.
Więc może lepiej ich Polsce nie wydawać?
Jak Szanowni Czytelnicy widzą, wiadomości od których dziennikarze głównych mediów III RP, aż dostają radosnego ślinotoku, u mnie wywołują odczucia całkiem odmienne. Podobnie jest z informacjami, przy których reżimowe przekaziory łkają. Mnie one bardzo często przynajmniej nie smucą.
Oto w Rzymie pomarło się arcybiskupowi lubelskiemu Józefowi Życińskiemu. „Gazeta Wyborcza” łka, wszyscy lamentują i opowiadają jakiego wybitnego kapłana, intelektualistę, działacza społecznego i filozofa utraciliśmy.
Tymczasem ja pamiętam śp. bpa Życińskiego jako człowieka wściekle zwalczającego lustrację, fanatycznie i brutalnie atakującego przeciwników obozu Unii Wolności – Platformy Obywatelskiej, bezwzględnie wykorzystującego swoją pozycję „autorytetu” do zwalczania wszystkich, którzy mieli inne od niego poglądy. Nawet w tematach odległych od polityki, na polu nauki, śp. Józef Życiński wypowiadał się w sposób autorytarny, pyszałkowaty wręcz. Kiedyś moja znajoma podesłała mi jego obszerny tekst nt. teorii ewolucji zamieszczony w „Tygodniku Powszechnym”. Była to czysta napaść na przeciwników i wystąpienie filozofa i profesora KUL-u nie miało nic wspólnego z naukową rzetelnością i szacunkiem do prawdy.
Na koniec nie bez znaczenia jest i to, że jak się okazało, śp. Józef Życiński, w latach PRL był wieloletnim, tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Filozof”. Po tych wszystkich informacjach postanowiłem jednak nie łkać wraz z Gazetą Wyborczą i jakoś ten mój ból po odejściu biskupa lubelskiego taki całkiem malutki jest. Jeszcze mniejszy niż radość po obiecanej rosyjskiej rehabilitacji katyńskich ofiar.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie