
Pod Kancelarią Premiera, w ubiegłym tygodniu podpalił się człowiek. Ciężko poparzonego od całkowitego samospalenia uratowali funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, jednak stan jego jest bardzo poważny.
W kraju gdzie media są wolne, przypadkiem tak spektakularnego samobójstwa zainteresowałyby się wszystkie stacje, rozważano by , komentowano bez ustanku. Tymczasem informacja o tym wydarzeniu przemknęła chyłkiem przez paski informacyjne i szybko zniknęła w „dziurze niepamięci”. Długo musiałem kuglować, żeby ja wyłowić z internetu.
Okazuje się bowiem, że ów człowiek, który w tak dramatycznym geście rozpaczy próbował odebrać sobie życie, to były policjant z Centralnego Biura śledczego, do niedawna pracownik warszawskiego Urzędu Skarbowego. W liście do premiera i prasy, pisze o tym jak próbował różne instytucje zainteresować przekrętami jakie robiła szefowa urzędu skarbowego, w którym pracował, jak nikt się tym nie zainteresował, a za to w końcu w „nagrodę” został za to usunięty z pracy. Pisze, że stracił zaufanie do państwa.
Czy to przypadek jednostkowy? Czy te opisane przekręty, którymi nikt się nie interesuje, prokuratura, która nie ściga przestępców jeśli tylko mają polityczne krycie, sądy, które wydają stronnicze wyroki, skorumpowane urzędy, gminne i centralne sitwy oplatające Polskę – czy to wszystko rzeczywistość czy jak chcą „zaprzyjaźnione media” – chore rojenia „oszołomów”?
Pewien policjant CBŚ, korzystający czasem z mojej pomocy, jako eksperta w sprawach samorządowych, mówi do mnie: „Jeszcze tak nie kradli, jak teraz! Po prostu jest przyzwolenie z góry.”
Potwierdzam te obserwację. Korupcja w Polsce osiągnęła niesłychane rozmiary. Władza jest nadużywana na każdym szczeblu, burmistrzowie zapyziałych gmin, w których potrzeby inwestycyjne są ogromne, wykorzystują publiczne pieniądze do robienia sobie prywatnych kampanii, zatrudniają w urzędach – swoich zwolenników, zlecają roboty swoim firmom pozorując jedynie procedury przetargowe. I co ciekawe nikogo się nie boją. Prokuratura w sposób wyraźny nie chce prowadzić takich spraw, umarza je, a kiedy już złapią jakąś burmistrz na przyjęciu łapówki, to sprawa będzie się ciągnąć kilka lat, aż poumierają świadkowie.
O bezkarności aferzystów w białych kołnierzykach świadczy los afery hazardowej bezczelnie pozamiatanej pod dywan, przez partyjnych kolesiów.
A przykłady afer w wydaniu lokalnych polityków Platformy Obywatelskiej – choćby słynnego milionowego kredytu udzielonego przez jednego kolesia z PO drugiemu kolesiowi z PO. Włos nikomu z głowy nie spadł, faceci chodzą dalej w glorii „polityków”, zasiadają na stołkach, kandydują. A z kredytu udzielonego z pieniędzy publicznych nie została spłacona ani złotówka.
Bezkarność przestępców powiązanych z władzą, idzie w parze z nagonkami na ludzi, którzy te afery ujawniają. Prokuratorsko-sądowe nękanie dziennikarzy uczciwych pism, szkalowanie niewygodnych polityków i tych lokalnych i tych z Warszawy, cała propagandowa nagonka na wszystkich, którzy ośmielają się patrzeć władzy na ręce i mówić o nieprawidłowościach.
Bardzo też destrukcyjnie zadziałała obrona przez Tuska ministrów, którzy doprowadzili do zwyczajnych klęsk na swoich odcinkach. Grabarczyk za drogi w ruinie dostał bukiet kwiatów, a Klich – człowiek, który rozłożył polską armię, za którego rządów w katastrofach lotniczych wyginęła cała wyższa kadra dowódcza polskiej armii, odszedł w glorii „człowieka honoru”.
To były gesty:„Każdego „naszego” będziemy bronić do upadłego”.
Jeśli nie karają za katastrofy lotnicze, to czy będą ścigać za parę głupich milionów skręconych z publicznej kasy? Zwłaszcza jak się odpali „działkę” na partię.
Korupcja nie bierze się znikąd. Rodzi się z przyzwolenia rządzących. To właśnie dlatego ów doprowadzony do desperacji człowiek podpalił się pod kancelarią premiera. Wskazał w ten sposób odpowiedzialnych – Tuska i ekipę PO. I właśnie dlatego „zaprzyjaźnione telewizje” tak szybko wyciszyły te sprawę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie