Chlewnia w Domaszkowicach. Mieszkańcy czekają na zakończenie prokuratorskiego dochodzenia

- Odkąd wkroczyliśmy na drogę prawną, a więc kiedy zgłosiliśmy sprawę do Prokuratury Rejonowej w Nysie, Prokuratury Okręgowej w Opolu, Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu i do Głównego Inspektora Ochrony Środowiska to można stwierdzić, że był to czas „do przeżycia” – mówi sołtys Kubic Agnieszka Białochławek na temat problemu mieszkańców Domaszkowic i Kubic z usytuowaną w tej pierwszej miejscowości świniarnią.

Chlewnia z Domaszkowic to od lat zmora okolicznych mieszkańców. Prowadzona w niej produkcja jest uciążliwa m.in. z powodu fetoru, który jej towarzyszy. O sprawie pisaliśmy wielokrotnie na naszych łamach. Trudno zliczyć ilość pism skierowanych do różnych instytucji, interwencji u władz, w mediach, jakie zorganizowali zdesperowani mieszkańcy, którzy musieli żyć w smrodzie. Doszło też do sytuacji, gdy w pobliżu Domaszkowic wylewano gnojowicę, a zamarznięta ziemia nie była w stanie przyjąć „nawozu”. Gnojowica ściekała więc do stawów hodowlanych należących do RSP w Wyszkowie Śl. Te zaś połączone są z rzeką Nysą Kłodzką, do której również dopłynęła trująca ciecz. 

Przez długi czas żadna instytucja nie uważała, że działalność chlewni to zagrożenie dla życia i zdrowia oraz zanieczyszczenie środowiska. – Czas od marca ubiegłego roku można określić jako „do przeżycia” - śmierdziało, ale sporadycznie – mówi sołtys Kubic Agnieszka Białochławek dodając, że zdesperowani mieszkańcy zgłosili sprawę na prokuraturę. - Byliśmy przesłuchiwani, byli wskazani świadkowie, ale co innego widzieć - a co innego udowodnić.
Mieszkańcy oczekują teraz na zakończenie prokuratorskiego dochodzenia. - Czekamy na konkretne wyniki tej sprawy. Zależy nam tylko na normalnym życiu - żebyśmy bez obaw mogli wychodzić z domu, żeby nie chorowały dzieci – dodaje sołtys.