
Życie jest piękne. Premier znany z lenistwa, wali pięścią w stół i zapowiada, że będzie „nawet na granicy prawa” walczył z „dopalaczami” . I jaki jest w tym zdecydowaniu męski, jaki odważny! I jaki skuteczny!
Natychmiast w teren rusza policja , sanepid, prokuratura. Zamykają, plombują, wsadzają do więzień za to co jeszcze wczoraj było całkiem legalne.
A tymczasem dzisiaj jakoś nikt nie chce pamiętać, ani „wyborcza”, ani TVN-y, że to właśnie sam Tusk i jego ministrowie – jako liberałowie – opowiadali się jeszcze nie tak dawno za legalizacją narkotyków, nie tylko „dopalaczy”. W sierpniu tego roku, a wiec zaledwie kilka miesięcy temu, rząd zapowiedział legalizację posiadania „małych ilości narkotyków dla własnych potrzeb.”
Co więcej – nikt jakoś nie przypomni, że sklepy z dopalaczami pojawiły się w Polsce wraz z rządami Tuska. Za „reżimu” Kaczyńskich jakoś żaden Dawid Batko nie odważył się otworzyć interesu z „dopalaczami” i sprzedawać ich „młodym, wykształconym, z wielkich miast”. Założę się bowiem, ze zarówno sam „król dopalaczy” jak i jego klienci, do tej właśnie kategorii się zaliczają i że w ostatnich wyborach głosowali na liberalną partię Donalda Tuska – Platformę.
Mohery są jak zwykle zacofani – nie zażywają ani „marychy”, ani „amfy” i na nich liberały liczyć za bardzo, albo i w ogóle – nie mogą.
Co innego „młodzi, wykształceni” choć sam król dopalaczy nazywa ich debilami, (widocznie zna lepiej tę grupę niż polscy politolodzy).
Skoro więc tylko reżim Kaczyńskich stracił władzę, nowy rząd natychmiast dał nowy sygnał, w Polsce zaczęła wyrastać nowa branża – „dopalacze”.
Oczywiście branża by nie powstała, gdyby nie przyzwolenie rządu, odpowiedni zapis ustawy i rozporządzenia określający listę substancji zakazanych. Taki zapis to miód i żyła złota i ja bym zapytał ile oni dali? Bo komu dali, to możemy się domyślić.
Branża dopalaczowi zarabiając kupę kasy rozwijała się dwa lata, a na każde pytanie jak to jest, że legalnie można handlować substancjami przypominającymi w działaniu narkotyki rząd odpowiadał: „nic nie możemy zrobić, to wszystko jest legalne”. I rzeczywiście handel tymi substancjami był i jest nadal legalny. Ba! Czy się to komu podoba czy nie – jest w Polsce nadal legalny. Sejm i Senat przyjęły co prawda właśnie ustawę, która podobno ma uniemożliwić ten proceder, ale ta ustawa jeszcze nie weszła w życie.
I teraz – uwaga Proszę Państwa, bo to jest najlepsze: skoro handel dopalaczami jest dzisiaj legalny, to proszę sobie i mnie odpowiedzieć na pytanie: na jakiej podstawie Tusk nakazał sanepidowi, prokuraturze i policji zamykanie sklepów? I na jakiej podstawie prawnej te sklepy zamknięto?
A w ogóle czy premier rządu ma prawo nakazywać działania prokuraturze, będącej częścią władzy sądowniczej? Czy ma prawo nakazywać sanepidowi zamykanie sklepów?
Jestem ma się rozumieć - przeciwko dopalaczom – ale „walka” z nimi powinna polegać na przyjęciu odpowiedniej ustawy, napisanej nie na kolanie, tak jak to jest teraz a potem na wprowadzeniu tego prawa w życie. Tusk nakazując działania policji i zamykanie sklepów bez wątpienia złamał prawo i branża z dopalaczami dostanie gigantyczne odszkodowania. Jeśli nie zasądzą ich polskie sądy, to na pewno zasądzi Strasburg. Może zresztą o to właśnie chodzi.
Gdyby takie działania podjął Kaczyński to „Wyborcza” i wszystkie TVN-y rozniosły by go na strzępy. Tuskowi wszystko uchodzi na sucho.
Mieliśmy – dzięki Donaldowi Cudotwórcy – już akcję kastrowania pedofilów (nic z tego oczywiście nie wyszło), mieliśmy walkę z hazardem (który ma się jak najlepiej), mieliśmy przedstawienia z szefami Funduszy Emerytalnych, teraz przyszedł czas na „dopalacze”. Oj musi być naprawdę krucho z finansami publicznymi! Radzę zapiąć pasy! Grecja za progiem!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie