
Dwóch organizatorów nyskiego referendum trafi pod sąd, bo władze Nysy postanowiły im pokazać, kto tu rządzi. Powód jest śmieszny - napis farbą kredową na placu przed remizą w Domaszkowicach, nawołujący do udziału w referendum. Skandal! Obraza! Zamach na porządek publiczny!
Prokuratura na wniosek władz gminy, nie tracąc czasu, skierowała do sądu akt oskarżenia. Zarzucono sprawcom – uwaga – zniszczenie mienia. Kreda na asfalcie to w oczach władz Nysy zbrodnia! Brzmi jak absurd? A jednak to prawda. Kreda stała się narzędziem rebelii, a napis na asfalcie – aktem wandalizmu. Nie trzeba być znawcą prawa, by wyczuć w tym groteskę. Kreda, która znika po pierwszym deszczu, została uznana za zagrożenie! Można by się śmiać, gdyby nie fakt, że to nie żart, a rzeczywistość, w której żyjemy. I tu przypomina się film Kingsajz, gdzie "krasnoludowa" władza walczy ze wszystkim, którzy nie chcą się jej podporządkować. Tam za krnąbrność można było być rzuconym ptakom na pożarcie, pokrojonym w jajcarni, a nawet dobitym mydłem. Teraz zamiast mydła mamy kredę, a zamiast jajcarni – wokandę sądową. W Kingsajzie władza była karykaturalna, ale jej mechanizmy są boleśnie znajome. W naszym mieście podobnie. Napis na chodniku nie był wulgarny, nie nawoływał do przemocy, nie obrażał nikogo personalnie. Ot, zachęta do udziału w referendum, które jest częścią demokracji. Kreda w rękach obywatela to przecież potencjalna broń masowego rażenia. Dziś napis o referendum, jutro hasło o wolności, a pojutrze, co? Rewolucja? Lepiej zdusić to w zarodku. Lepiej pokazać, że nawet kreda nie ujdzie płazem.
Władza, która ściga obywateli za napisy kredą, nie różni się tak bardzo od tej z Kingsajza, która przecież była obrazem władzy totalitarnej, gdzie rządził jeden kacyk ze swoją świtą. Do tego oszukiwał, że nie ma lepszego świata poza Szuflandią. W tym celu stosował ten sam mechanizm: zastraszyć, upokorzyć, pokazać, że każdy gest wymierzony przeciwko władzy będzie ukarany. Bo w świecie, gdzie kreda staje się przestępstwem, nie ma miejsca na dialog. Jest tylko miejsce na posłuszeństwo. A kto tego nie rozumie, jest buntownikiem i hejterem.
To symptom. Symptom systemu, który boi się własnych obywateli i rozpaczliwie broni się przed utratą władzy. Systemu, który w każdym geście widzi zagrożenie, a w każdym nieposłusznym obywatelu – potencjalnego wroga.
Może więc czas chwycić za kredę? Nie po to, by niszczyć drogi, ale po to, by przypomnieć, że ulice należą do nas wszystkich. Że referendum to nie zbrodnia a prawo. Że wolność słowa nie jest wandalizmem. I że żadna władza, nawet uzbrojona w prokuraturę i sądy, nie dobije nas mydłem ani nie załatwi kredą.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Majstry urzędowe z kolejowej , to są wobie samorządowe plus do tego Boguś - jaguar , guru mafi paczkowskiej , niezłomność w niszczeniu miasta nyskiego, społeczeństwa . Wstyd dla Polski i opolskiego województwa że miastem dyrygują takie podłe jednostki ludzkiego istnienia . Was pozdrawiam SS , mam tą gorność nad tą hołota z kolejowej że jestem niezależny od tych szmat samorzadowch
Życie kręci się wokół Chuja-Dupy i pieniędzy i kto kogo bardziej wychuja. Nie ma normalnych relacli między ludźmi,tylko pokazówka kto lepszy i mądrzejszy,egoizm na każdym kroku. W pracy nie ma kolegów,tylko znajome twarze. Małżeństwa na pokaz,dla pieniędzy bez bzykania,albo czasami bzykanko jak trzeba grubą kasę wyciągnąć od takiego Czesia.Życie nie jest kolorowe!!!