
Pod koniec ubiegłego tygodnia burmistrz Kordian Kolbiarz zamieścił na swoim Facebooku wpis „(…) mamy zgodę wojewódzkiego konserwatora zabytków na wprowadzenie nowych drzew do centrum miasta. Będzie ładnie i zielono”. Okazuje się jednak, że burmistrz umieścił tak euforyczny wpis po jednej telefonicznej rozmowie, którą przeprowadził w czwartek z wojewódzkim konserwatorem zabytków. Droga do wyrażenia zgody na zasadzenie drzew przy ul. Celnej, Wrocławskiej, czy w Rynku jest jednak długa.
W poprzednim numerze „Nowin” opublikowaliśmy artykuł na temat wniosku radnego Jacka Tarnowskiego złożonego na ostatniej sesji rady miejskiej (do którego dołączyła się radna Danuta Pasieka) dotyczącego tego, by władze Nysy zabiegały o to, żeby wzdłuż remontowanych ulic Celnej, Rynek, Wrocławska zasadzić wysokie drzewa, by po przebudowie nie okazało się, że Nysa jest betonową pustynią. Radny zaznaczył, że umieszczenie wzdłuż ulic wielkich donic z roślinami nie spełnia zadań, a tylko generuje koszty utrzymania. Na ten wniosek zabrał głos burmistrz Kolbiarz stwierdzając, że nasadzeniom drzew wprost do gruntu sprzeciwia się kategorycznie wojewódzki konserwator zabytków, ze względu na to, że nie było ich w tych miejscach przed wojną, ale… - Walczymy o każde drzewo – stwierdził burmistrz dodając, że wojewódzki konserwator zabytków sprzeciwia się nasadzeniom „kategorycznie”.
Po opublikowaniu w „Nowinach” artykułu na ten temat do naszej redakcji dzwonili czytelnicy, którzy nie wyobrażają sobie, aby przebudowane centrum Nysy było betonową pustynią. Z kolei na naszym portalu internetowym wywiązała się gorąca dyskusja na ten temat, z której jednoznacznie wynika, że nysanie chcą, aby w tych częściach miasta rosły drzewa. Jedna z czytelniczek stwierdziła nawet, że jest gotowa zbierać podpisy mieszkańców miasta pod petycją opowiadającą się za nasadzeniami.
Postanowiliśmy więc sprawdzić jaka jest koncepcja władz miasta dotycząca zadrzewienia ul. Celnej, Rynku i Wrocławskiej i jak wygląda wspomniana „walka o każde drzewo” oraz dlaczego wojewódzki konserwator zabytków sprzeciwia się nasadzeniom. – Żaden wniosek z Nysy do mnie nie trafił – nawet do konsultacji. Skoro prace przy przebudowie ulic są już prowadzone, a nasadzenia nie są zaplanowane należałoby wystąpić o zmianę w projekcie a to jest cała procedura, sporządzenie planszy, opisu i wówczas jest uzgadniana nowa wersja projektu do wydanego, ważnego pozwolenia – powiedziała Małgorzata Puda, inspektor ds. zieleni i urbanistyki przy wojewódzkim konserwatorze zabytków.
Z kolei Elżbieta Molak, wojewódzki konserwator zabytków potwierdzając wcześniejszą informacje stwierdziła: - Rzeczywiście do organu ochrony zabytków w Opolu nie wpłynął do dnia dzisiejszego (piątek 12 lipca) żaden wniosek o wydanie pozwolenia na posadzenie drzew przy ul. Wrocławskiej, Celnej i Rynku. Nie wpłynęła również żadna dokumentacja projektowa w tym obszarze. W związku z tym, że nie było w tej sprawie wniosku, wojewódzki konserwator zabytków nie prowadził w tym zakresie postępowania, ani nie wydał dotąd żadnej decyzji. Natomiast pragnę wyjaśnić, że podczas wczorajszej rozmowy telefonicznej z burmistrzem Nysy przedstawiłam stanowczo, że zieleń w przestrzeni miasta powinna istnieć, także w postaci wysokich drzew. Jeżeli w Nysie zostaną określone miejsca ewentualnych nowych nasadzeń, które nie będą kolidowały z istniejąca substancją zabytkową i historycznym ukształtowaniem wnętrz, to nie widzę przeszkód natury konserwatorskiej, żeby taką zieleń wprowadzić – stwierdziła konserwator.
Reasumując – gdyby radny nie złożył na sesji stosownego wniosku i o sprawie nie zrobiło się głośno medialnie, burmistrz nie musiałby staczać „heroicznej” walki przez telefon i miałby nadal spokój.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie