Wywiad z jedną z najlepszych zawodniczek Nyskiej Ligi Bowlingowej - Urszulą Mandziej.
Krzysztof Centner - Ula na półmetku rozgrywek jesteś liderką I ligi kobiet. Czy takiej pozycji się spodziewałaś?
Urszula Mandziej - Nie będę ukrywać, że się nie cieszę z takiej pozycji, bowiem rywalki są naprawdę bardzo mocne. Aga Lewicka, Anetka Wąsowicz, Basia Czarnecka, czy powracająca do nas po dłuższej przerwie Kamila Kowalska to zawodniczki z którymi zawsze można przegrać. W pierwszej rundzie szczęście się do mnie uśmiechnęło, ale przed nami jeszcze runda rewanżowa i tam się wszystko może zdarzyć.
- Bawisz się i grasz z nami już dziewiąty rok. Czy nadal bowling sprawia Ci dużą frajdę?
- Oczywiście. Gdyby tak nie było to już dawno zrezygnowałabym z gry.
- A co powoduje, że tak długo uprawiasz bowling?
- Świetna atmosfera panująca na kręgielni Pod Zielonym Kogutem. Wspólnie tworzymy jedną wielką bowlingową rodzinkę i to w tym sporcie jest najważniejsze. Uczestnicząc w tych rozgrywkach można chociaż na chwilę oderwać się od obowiązków służbowych i rodzinnych, a przede wszystkim poznać wspaniałych ludzi, którzy tworzą tą społeczność.
- Czy spodziewałaś się, że po covidzie i reaktywicji Nyskiej Ligi Bowlingowej blisko 70 procent zawodniczek i zawodników wróci na nyski tor bowlingowy?
- Taką miałam nadzieję i cieszę się, że możemy ponownie rywalizować na torach bowlingowych w Zielonym Kogucie. Osobiście mi tych rozgrywek bardzo brakowało.
- A gdybyś miała porównać rozgrywki drużynowe Nyskiej Ligi Bowlingowe do rozgrywek indywidualnych?
- Ja w tej chwili zdecydowanie wolę grać w rozgrywkach indywidualnych, chociaż był czas, że wielką frajdę sprawiały mi rozgrywki drużynowe. Skąd taka zmiana. Nie wiem, być może dlatego, że mecze indywidualne trwają krócej i można się na nich maksymalnie skoncentrować.
- Drużynówki to jednak inna atmosfera?
- Zgadza się. To takie rodzinne rozgrywki i mają swój niezapomniany klimat.
- Czy chciałabyś wygrać pierwszą ligę?
- Oczywiście, że chciałabym wygrać, ale nie jest to mój piorytet. Najważniejsze, że mam możliwość rywalizacji z koleżankami, które są dla mnie jak najbliższa rodzina. A czy wygram ja czy ktoś inny zobaczymy.
- W pierwszej lidze mężczyzn rządzą Darek Żak, Sergiusz Muraszew, Mieczysław Duraj i Szczepan Miazga. Gdybyś miała wskazać faworyta tych rozgrywek?
- Nie podejmę się tego zadania. Każdy z tych zawodników to wielka gwiazda Nyskiej Ligi Bowlingowej. Każdy z tych zawodników w każdej chwili może rzucić wynik ponad 200 punktowy. Niech wygra więc ten, który będzie najrówniejszy.
- W drugiej lidze mężczyzn rządzi Łukasz Gnot. Łukasz w dziesięciu spotkaniach zdobył komplet 20 punktów. Czy uważasz, że Łukasz utrzyma kosmiczną formę w rundzie rewanżowej?
- W pierwszej rundzie Łukasz zaskoczył wszystkich, wygrywając wszystkie mecze. Ponieważ znam Łukasza dobrze i wiem jak poważnie podchodzi do swoich meczów to mam nadzieję, że swojej sześciopunktowej przewagi nie roztrwoni w rundzie rewanżowej.
- W trzeciej lidze grają dwaj doświadczeni i bardzo utytułowani zawodnicy - Stanisław Wierzbanowski i Jan Mróz. Grają świetnie, ale ich rywale Renisław Kulczycki, Jurek Michalski, Krzysztof Pendziałek i Tomasz Rękas mocno naciskają na liderów. O czym to świadczy?
- O tym, że idzie nowa fala coraz lepszych zawodników. Jeszcze dwa, trzy lata temu Staszek i Janek w cuglach wygraliby rozgrywki III ligi. Dzisiaj muszą się naprawdę napracować, żeby wygrać te rozgrywki. Mimo wszystko ja stawiam na doświadczenie Janka i Staszka.
- Przed nami teraz duży turniej bowlingowy pn. Ferie 2022. W turnieju oprócz zawodników Nyskiej Ligi Bowlingowej mogą też rywalizować zawodnicy nie zrzeszeni w naszej społeczności bowlingowej. Można grać indywidualnie w parach żeńskich i męskich oraz w parach mieszanych. Czy uważasz, że to dobra forma promocji bowlingu w naszym mieście?
- Nie tylko dobra, ale i bardzo dobra. Ja już dzwoniłam do swoich znajomych, żeby się zapisywali na ten turniej. Mam nadzieję, że zobaczymy na nyskim torze wiele nowych zawodniczek i zawodników. Trzeba też pamiętać, że to ferie zimowe i młodzież, która nie wyjedzie na zimowiska zapewne skorzysta z możliwości gry w tym turnieju.
- Większość naszych zawodniczek i zawodników wróciło na nyskich tor bowlingowy. Ale czy są takie zawodniczki i zawodnicy, którzy nie powrócili, a których Ci brakuje na nyskim torze?
- Oczywiście, że tak. Najbardziej mi brakuje drużyny Strikera Malerzowice, którą tworzyła niezwykła rodzina Janików. To był zespół wielkich zawodników i wspaniałych ludzi. Na kręgielni wszyscy ich szanowali i to nie tylko za wyniki sportowe. Bardzo mi brakuje też takich zespołów jak Rodzinka, Pegeerusy i Wesołe Starzyki. To też piękne karty Nyskiej Ligi Bowlingowej.
- Nyska Liga Bowlingowa to nie tylko rozgrywki ligowe. Przez lata bardzo dbaliśmy o to, żeby być z naszymi zawodnikami w ich najważniejszych chwilach życia. Czy uważasz, że to był dobry pomysł?
- Nie tylko dobry, ale znakomity. Pamiętam jak przebieraliśmy się podczas uroczystości ślubnych naszych koleżanek i kolegów z NLB. Jak to młodzi rzucali kulami w kręgle pod kościołem lub pod Urzędem Stanu Cywilnego. Jak to nasze delegacje uczestniczyły w ostatnich pożegnaniach naszych zawodników i ich rodzin. To jest właśnie siła Nyskiej Ligi Bowlingowej.
- NLB to nie tylko nasz rodzinny Pub Zielony Kogut, ale także wyjazdowe sesje w Kłodzku, Niemodlinie czy też w Brzegu. Czy takie wyjazdowe sesje mają sens?
- Jak najbardziej. To najlepsza forma integracji. Jeżeli sobie przypomnę te nasze wyjazdy to mam uśmiech na twarzy od ucha do ucha. Tych wyjazdów nie sposób zapomnieć.
- Nie sposób też chyba zapomnieć o zakończeniach sezonu bowlingowego?
- Oczywiście, że nie. Każde takie zakończenie to nie zapomniane przeżycie i to nie zależnie czy sezon kończy się uroczystym balem, czy też imprezą w plenerze.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
"bowlingową" a co sie stalo z gra w kręgle ............ po polsku czy po polskiemu bo na pewno nie po angielsku
Zamiast pisać głupoty zapytaj googla - to są różne gry, podobne ale różne