
Część mieszkańców Czarnolasu nie chce budowy farm wiatrowych i fotowoltaicznych w pobliżu sołectwa. W tej sprawie złożono petycję, pod którą podpisały się 182 osoby. – Nie zrobię niczego czego nie będzie chciała większość mieszkańców – 50 proc. plus jeden – zapewnia wójt gminy Barbara Dybczak.
Reprezentacja mieszkańców, którzy sprzeciwiają się planom budowy farm w okolicach ich sołectwa przybyła na piątkową sesję rady gminy. Mieli ze sobą transparent.
Przewodniczący rady Rafał Kraska odczytał stanowisko rady w tej sprawie. – Nasze stanowisko jest jasne – nie podejmiemy żadnej decyzji sprzecznej z wolą większości mieszkańców. Jednocześnie zdajemy sobie sprawę, że w naszej gminie są zarówno głosy popierające rozwój odnawialnych źródeł energii jak i te wyrażające obawy związane z takimi inwestycjami. Przykłady z takich gmin pokazują, że decyzje takie są trudne i budzą wiele emocji. Być może słusznym rozwiązaniem będzie podjęcie decyzji w drodze głosowania demokratycznego podczas zebrań wiejskich – stwierdził przewodniczący.
W podobnym tonie mówiła wójt gminy Barbara Dybczak. - Nie zrobię niczego czego nie będzie chciała większość mieszkańców. To będzie zgodne z prawem. Państwo wnosicie sprzeciw i ja doskonale państwa rozumiem, ale są ludzie, którzy mają odmienną opinię. Chodzi o to, żeby demokracja zwyciężyła – te 50 proc. plus jeden głos.
Na początku kwietnia ma się odbyć w tej sprawie zebranie wiejskie, które z pewnością będzie burzliwe. Namiastką tych emocji była wymiana zdań między przemawiającym w imieniu przeciwników wiatraków i fotowoltaiki Ryszardem Tatarczykiem, a radną z Czarnolasu Małgorzatą Miszkiewicz. - Co pani zrobiła, żeby zapobiec budowie farm wiatrowych w naszym sołectwie? Czy będzie pani reprezentować 182 mieszkańców – tj. 56 proc. wszystkich mieszkańców? – pytał mieszkaniec wsi dodając, że liczba osób, które podpisały się pod petycją jest większa niż głosujących w ostatnich wyborach samorządowych.
Radna stwierdziła, że stanowisko przedstawione przez przewodniczącego rady jest również jej stanowiskiem. – Czy podpisała się pani pod petycją? – padło jednak pytanie w kierunku radnej ze strony przemawiającego. – Nikt u mnie nie był – skwitowała radna.
- Petycja mieszkańców zostanie rozpatrzona w trybie ustawy o petycjach – stwierdził radca prawny urzędu Bogusław Dziadkiewicz.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.