
Nie jestem zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego i jego partii. Ale…
Po wyrzuceniu z publicznej telewizji Wildsteina i „Misji specjalnej” – programów, które prezentowały inny obraz świata niż wtłaczana do głów Polaków rządowa propaganda, liberalny podobno - rząd podjął próbę znacjonalizowania dziennika „Rzeczpospolita” – ostatniego niezależnego ,wysokonakładowego pisma.
Pozostałe media – dwie telewizje prywatne i przejęte przez rządzących media publiczne nadają już zgodnym chórem tak, jak chce władza. Przez 24 godziny na dobę bombardują Polaków wykrzywioną wizją świata, po to by następnie zrobić sondaż i stwierdzić, że ponad połowa bombardowanych w tę wizję wierzy.
Propaganda rządowa jest bardzo prosta, a jej dewizą jest odwracanie uwagi. Żeby skutecznie odwrócić uwagę od nieróbstwa premiera, od niedotrzymania obietnic, od narastających problemów – propaganda zwana dzisiaj „pijarem” wybrała sobie na celownik przywódcę opozycji Kaczyńskiego i jego partię – PiS. Od trzech lat Polacy bombardowani są przekazem o tym, że PiS i Kaczyński są zagrożeniem dla Polski, dla demokracji. Kaczyński jest „faszystą”, jest „pełen agresji i nienawiści” i „ośmiesza” Polskę za granicą swoim „awanturnictwem”. Natomiast Tusk jest oazą spokoju, łagodności i powagi.
Ten przekaz oprócz informacji opiera się od trzech lat na stałym lżeniu Kaczyńskich i zwolenników PiS. Kaczyńscy byli wyzywani publicznie od „kartofli”, „nienawistników”, „miernot”, robiono sobie żarty z ich nazwiska nawołując do „strzelania do Kaczek”, „wypatroszenia”. W obelgach i bezkarnym lżeniu Lecha Kaczyńskiego –Prezydenta Rzeczypospolitej i jego brata - Jarosława lidera opozycyjnej partii, człowieka który ma piękną opozycyjną i patriotyczną przeszłość - brali udział czołowi politycy partii rządzącej. Wiceprezes Platformy – polityk z Lublina publicznie i bezkarnie lżył Prezydenta, nazywając go pijakiem, chamem nawołując do eliminacji fizycznej. Wzywał też - ot tak sobie, dla poniżenia – do przebadania go czy jest zdolny - e względu na stan zdrowia - do pełnienia funkcji. Inny polityk PO – wicemarszałek Sejmu, nie odezwał się nigdy o urzędującym prezydencie inaczej jak tylko: „Kaczyński”.
Trzeba powiedzieć, że atakowani próbowali się odgryzać. Raz Jarosław Kaczyński mając na myśli polityków PO - powiedział, że „oni stali tam gdzie ZOMO” . Natomiast po wyborze Komorowskiego, zapowiedział, że nie poda wybranemu ręki. Przypomnieć należy, że Komorowski po tym jak w Gruzji ostrzelano konwój z Prezydentem Lechem Kaczyńskim, lekceważąco powiedział publicznie: „Jaki prezydent, taki zamach” – nawiązując do tego, że snajper nie trafił…
Komorowski jest osobistym przyjacielem posła z Lublina, najbardziej zasłużonego w lżeniu śp. Lecha Kaczyńskiego. Postawa Kaczyńskiego – aczkolwiek moim zdaniem – niewłaściwa, może być jednak zrozumiała.
Każda – czasem rzeczywiście niefortunna - wypowiedź Kaczyńskiego była natychmiast nagłaśniana przez propagandę rządową jako przykład jego agresji. Każda obelga rzucana przez polityków PO – pokazywana jest jako przykład dowcipu i nonkonformizmu.
Propaganda atakuje nie tylko Kaczyńskich i PiS. Ze wszystkich sił stara się wmówić Polakom, że popieranie Kaczyńskich jest „obciachem”. Tusk z mównicy sejmowej publicznie ubliżał i poniżał wyborców PiS-u (prawie 30% Polaków). Żaden z dziennikarskich tuzów mu tego nie wypomniał.
Po trzech latach takiej zmasowanej propagandy do biura PiS w Łodzi wpadł uzbrojony mężczyzna i zastrzelił asystenta posła PiS, drugiemu poderżnął gardło.
Jest oczywiste, że między tą (trwającą ciągle) nagonką, lżeniem i poniżaniem Kaczyńskich, a mordem w Łodzi istnieje ścisły związek. Zwichrowana osobowość mordercy odpowiedziała czynem na wezwania Palikotów, retorykę Niesiołowskich, Tusków i propagandę Tomaszów Lisów, Monik Olejnik i innych. Określenie: „krew na rękach” jest w takiej sytuacji całkiem zasadne. Nie tylko na rękach polityków PO. Tzw. dziennikarzy również.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie