Reklama

Laskarka z Nysy w najlepszej lidze świata

Nowiny Nyskie
20/05/2020 15:29

Ten artykuł dedykuję burmistrzowi Nysy Kordianowi Kolbiarzowi, który powoli staje się grabarzem nyskiego hokeja na trawie. Tak to prawda Panie burmistrzu to za Pana kadencji dyscyplina, która była wizytówką Nysy może przestać istnieć. To za Pana rządów nyskie laskarki nie mają gdzie rozgrywać swoich meczów ligowych i tylko czekać kiedy ta piękna dyscyplina zakończy swój żywot. Będzie to kolejne wielkie osiągnięcie Pana jako gospodarza naszego miasta.

W kobiecym hokeju na trawie Holandia jest prawdziwą potęgą. W kraju aktualnych mistrzyń świata i wicemistrzyń olimpijskich jest najsilniejsza, najlepsza liga na świecie, Hoofdklasse. Od ośmiu lat gra w niej Marlena Rybacha. Wychowanka Leszczyńskiego Krutpol Nysa, kapitan reprezentacji Polski. Marlena właśnie przedłużyła na kolejne trzy lata kontrakt z czołowym klubem rozgrywek, HC Oranje Rood Eindhoven. Chociaż skromnie przyznaje, że nie czuje się gwiazdą, to jako pierwsza Polka w historii została wybrana do światowej drużyny gwiazd, International All Stars Team.
Była zawodniczka nyskiego klubu, dwukrotna medalistka Halowych Mistrzostw Europy, doskonale odnalazła się nie tylko w najlepszej lidze świata, ale także w tamtejszej kulturze i sposobie życie. Holandia to kraj, w którym hokej na trawie jest sportem narodowym. Holenderki, w historii tej dyscypliny na igrzyskach olimpijskich tylko dwa razy nie stanęły na medalowym podium. W historii mistrzostw świata tylko raz. Jest tam kilkaset klubów, a w samym Oranje Rood ponad 2500 zawodników. Dla Marleny hokej na trawie to nie tylko pasja, ale i też zawód.
Na pokazowe treningi zapraszają ją kluby z Irlandii, czy Anglii, a ukoronowaniem ostatnich kilku lat kariery był występ w drużynie światowych gwiazd, w którym dziesięć najlepszych hokeistek (International All Stars Team) zagrało w Kapsztadzie pokazowe mecze z RPA w ramach Pro Series Indoor.
– To było po Halowych Mistrzostwach Świata w Berlinie, w których zagrałam bardzo dobry turniej i w których zabrakło mi jednej  bramki do wywalczenia tytułu króla strzelców. I to był efekt. Dostać zaproszenie do Drużyny Gwiazd, na taki mecz to było coś niesamowitego. Atmosfera w RPA tak mnie poniosła, że nastrzelałam tam mnóstwo bramek. To było wspaniałe przeżycie – powiedziała nam Marlena Rybacha.
Pierwszy raz do zagranicznego klubu Marlena Rybacha trafiła w 2008 roku, będąc na trzecim roku studiów. Nie przerywając nauki na poznańskiej AWF, jeździła grać do znajdującego się w Hamburgu klubu Grassflottbeker. Po dwóch latach przeniosła się do Arminen Wiedeń. Skończyła studia nie tyko z tytułem najlepszego sportowca uczelni, ale i najlepszej studentki na roku. Wtedy, wraz z koleżanką z reprezentacji, Natalią Wiśniewską trafiła do drugiej ligi holenderskiej. Nie spodziewała, że zostanie tam na stałe.
– Holandia to w środowisku hokeistek na trawie inny świat. Patrzyłyśmy na pierwszą ligą (Hoofdklasse) z podziwem i tylko marzeniem było, aby w niej zagrać - powiedziała Marlena Rybacha.
Pochodząca z Nysy zawodniczka cieszyła się więc z szansy gry w klubie drugoligowym, ale już po pierwszym sezonie zapragnęła czegoś więcej, chciała spróbować swoich sił w najlepszej lidze świata. Sprawdziła więc w których klubach byłaby na to szansa. Na odpowiedź nie czekała długo. Odezwał się Toon Siepman, trener VMH&CC MOP Vught, który wysłał zaproszenie na testy.
– Po czasie, trener opowiadał nam, że jak zobaczył nasze oferty wśród tych, które nadesłały hokeistki z Australii, Nowej Zelandii, czy Argentyny, to zastanawiał się, czy aby na pewno Polki potrafią grać w hokeja na trawie na takim poziomie. Ale ponieważ nie miał nic do stracenia, to postanowił zaprosić nas na treningi. Byłyśmy bardzo zestresowane i zszokowane, bo już po pierwszym treningu powiedział nam, że chce nas w swojej drużynie. Długo nie mogłyśmy w to uwierzyć – powiedziała najlepsza polska hokeistka na trawie.
I tak zaczęła się przygoda Marleny Rybachy z Hoofdklasse. W klubie z Vught grała przez cztery sezony, będąc podstawową zawodniczką. Ani razu jednak drużynie nie udało się awansować do czołowej czwórki rozgrywek, a to było kolejnym celem, który Polka sobie wyznaczyła.
Gdy więc pojawiła się propozycja z HC Oranje Rood Eindhoven nie zastanawiała się nawet przez chwilę. W klubie doszło do wielu zmian, postanowiono zbudować drużynę z myślą o awansie do strefy medalowej. Polce zaproponowano transfer.
– To był niezwykły sezon. Nowy klub, nowa drużyna i od razu awansowałyśmy do Top 4. Pierwszy raz w historii klubu. W trzech kolejnych latach, także w tym sezonie, też byłyśmy w najlepszej czwórce i zdobyłyśmy pierwsze w historii klubu medale. Jedyne, czego się nie udało, to dotrzeć do wielkiego finału i wywalczyć mistrzostwa Holandii – powiedziała nam wychowanka nyskiego klubu.
Marlena Rybacha szybko stała się nie tylko podstawową zawodniczką Oranje Rood, ale i wyróżniającą się hokeistką całej ligi. Od lat jest najlepszą polską hokeistką. W sierpniu ubiegłego roku rozegrała setny mecz w biało-czerwonych barwach. To, czego bardzo żałuje, to tak małej popularności tej dyscypliny w Polsce i zapaści, z której trudno będzie się wydostać.
– Najbardziej boli mnie podejście do hokeja na trawie w Polsce, często brak zaangażowania. Pamiętam, kiedy grały moje roczniki: ja, Natalia Wiśniewska, Joasia Wieloch, Paulina Okaj... Myśmy tym żyły, dla nas hokej był najważniejszy, to był nasz cały świat, wszystko się układało pod hokej. Jak trener powiedział, że zgrupowanie jest od piątku do piątku, to od rana byłyśmy gotowe. A teraz jedna zawodniczka mówi, że nie przyjedzie bo jej nie pasuje, druga, że ma wakacje, trzecia szkołę. My też się uczyłyśmy, skończyłyśmy studia. Teraz takiego podejścia brakuje. A do tego u nas, w środowisku hokeja na trawie nie ma jedności, działania razem, we wspólnym celu. Nie ma nowoczesnego myślenia, możliwości rozwoju dla trenerów. Nie potrafię też zrozumieć tego co się dzieje w Nysie. Nie znam obecnego burmistrza Nysy, ale jak słyszę że hokeistki na trawie z Nysy nie mają gdzie grać, bowiem nie mają własnego boiska to włos mi się jeży na głowie. Kto tego człowieka wybrał? Co więcej słyszałam, że burmistrz chce zniszczyć stadion na którym zaczynałam trenować. Czy jest w stanie ktoś go powstrzymać? Bardzo mi z tego powodu przykro – skwitowała była zawodniczka Leszczyńskiego Krutpol Nysa.

Krzysztof Centner

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Narcos - niezalogowany 2020-05-20 16:11:55

    Brawa dla Marleny, brawa dla redaktora. Nie zostawiać tematu.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    nysanin - niezalogowany 2020-05-21 08:03:27

    Pozdrawiam Panią Marlenę, pamiętam ją z czasów Leszczyńskiego, zresztą pamiętam większość zawodniczek, bo 90% Krutpolu to były dziewczyny z mojej dzielnicy. Prawda jest taka, że hokej na trawie jest sportem skrajnie niszowym. Mało kogo ten sport interesuje, poza grupką zawodniczek i ich rodzin. Nawet w czasach Leszczyńskiego na stadionie miejskim nie było tłumów na trybunach. Co nie zmienia faktu, że likwidacja stadionu miejskiego rękami faceta z Paczkowa i faceta z Kluczborka to skandal. Ten stadion powinien być gruntownie wyremontowany, udostępniony ludziom do bezpłatnego użytkowania w celach rekreacyjnych. Tam powinna być profesjonalna bieżnia, porządne szatnie, pełnowymiarowe boczne boisko ze sztuczną nawierzchnią i siedziba Polonii Nysa. Idealny stadion na III ligę. Duży, z możliwością rozbudowy, z bocznym boiskiem, blisko centrum, stacji PKP/PKC, z dobrymi dojazdami MZK. Ale nie, lepiej wkładać kasę w stadion Polonii, który z racji obecności hali i ulicy Sudeckiej/Kozielskiej nie nadaje się do większej rozbudowy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-05-22 18:10:58

    marlena trenuje
    burmistrz urzęduje
    marlena narzeka
    burmistrz odwleka
    marlena chce do nysy
    burmistrz robi popisy
    a morał jest taki
    ze burmistrz jest nijaki

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do