Lody najlepiej kręci się w zimie

Ach któż nie pamięta łez biednej kobiety, posłanki Platformy Obywatelskiej – Beaty Sawickiej – najpierw uwiedzionej bestialsko przez agenta Tomka, a potem aresztowanej przez pisowskich siepaczy na początku października 2007 r. Jakżeż litowały się nad nią „resortowe dzieci” zaludniające jako dziennikarze wszystkie tefaueny! A wraz z litością dziennikarzy wzbierała litość w czułym narodzie Polskim. Litośc owa przełożyła się na wyborczy sukces partii posłanki Sawickiej – która od tamtych czasów rządzi naszym nieszczęśliwym acz litościwym krajem.
Przypomnijmy, że agent Tomek uwiódł posłankę Platformy i wręczył jej jakąś śmieszną łapówkę, cos ok.5o tys. po obietnicy pani Beaty, że wkrótce „będziemy kręcić lody na służbie zdrowia”. Jakoś potem w powodzi łez nieszczęsnej kobiety media nie uznały za właściwe przypominać Polakom o tym profilu zainteresowań i obietnicy co do służby zdrowia.
Az tu nagle okazuje się, że – z opóźnieniem – ale jednak obietnice się spełniają. Oto dwóje polityków Platformy Obywatelskiej Jolanta Charchuła - szefowa komisji zdrowia w radzie miasta Mysłowice oraz Kajetan Gornig - gliwicki radny PO kupili szpital w Mysłowicach za kwotę 135 tys. zł czyli za wartość kawalerki. Szpital był wyceniany na 4,5 mln i ma zagwarantowany 7-mio milionowy kontrakt z NFZ. 
Ten złoty interes jako żywo wzburzył opinię publiczna, ale na krótko – bo usłużne media rękami równie usłużnych dziennikarzy – szybciutko temat wygasiły. 
Zresztą po części sam się wygasił bo na tym samym Śląsku, rządzonym przez kolegów Beaty Sawickiej z partii Platforma Obywatelska” wybuchał nowa afera. Ze spółki „Koleje śląskie – Inteko” – będącej spółką-córką śląskich Kolei po prostu rąbnięto 30 mln zł. W trakcie audytu przeprowadzanego przez zespół doradców „TOR okazało się, że w kasie brakuje 30 mln i nie wiadomo co z nimi się stało.
Nie muszą mówić  jaka partia wyznaczała prezesów, członków rad nadzorczych śląskich kolei. To się chyba rozumie samo.
Sytuacja stała się na tyle niewyraźna, że nasz „premieru” musiał cos ludowi rzucić i rzucił. Okazało się, że rząd zauważył wreszcie jawny przekręt robiony na podręcznikach dla szkolnej dziatwy. Obławiają się na tych wydawnictwach – w końcu obowiązkowych – firmy, które też przecież należą od dawna do układu.  Teraz premier zapowiedział, że dzieciom w pierwszej klasie wydrukuje się za pieniądze rządu jeden podręcznik do wszystkiego i że będzie on służył wiele lat. Kupią go szkoły i będą dzieciom na rok wypożyczać. Hip – hip hurra,! 
No piękne to rozwiązanie – dodam, że na rządzonej przez Łukaszenkę Białorusi od dawna stosowane. Gdyby nasi politycy pojechali na Białoruś, zamiast  z nią drzeć koty, może te podręczniki byłyby już dawno.
Jedno mnie jakoś napawa niepewnością. Otóż podręczniki zamówił rząd bez żadnego przetargu i zlecił wybranej przez siebie firmie. To będzie duży kontrakt na dziesiątki  milionów złotych – pierwszaków mamy wszak mnie więcej 700 tys. - i ciekaw jestem czy znów nie dostanie tego kontraktu jakaś zaprzyjaźniona firma. Co by nie było informacja o darmowym podręczniku dla pierwszaków  skutecznie „przykryła” wiadomości o szpitalu sprzedanym przez kolegów za 135 tys. i o bezczelnej kradzieży 30 mln z kasy spółki kolejowej – to tylko były te informacje, które przedarły się do opinii publicznej. Gdyby tak zrobić audyty we wszystkich spółkach kontrolowanych przez partie premiera, gdyby tak rozliczyć miliony, które idą na kompletnie niepotrzebną administrację oj mielibyśmy gorącą zimę. 
Tymczasem klimat jaki mamy – każdy widzi – i okazuje się, ze posłanka Sawicka niedaleka była od prawdy. Lody się kręcą i to nie tylko w służbie zdrowia, ale i na kolei, a kto wie czy nie wykręcą się jakieś w wydawnictwach szkolnych.  
Tymczasem Premier – kiedy już rozwiązał problem podręczników - zajął się usuwaniem zasp w Lubelskiem. Az strach pomyśle co byśmy zrobili bez Donalda Tuska? Kto by - w naszym nieszczęśliwym kraju zajmował się zaspami, podręcznikami, lodami? I to w środku zimy?