
W Wielkiej Brytanii premier Cameron, rozpoczyna gigantyczny program reform, polegający na zmniejszeniu roli państwa w życiu obywateli. W ciągu trzech pierwszych miesięcy swojego urzędowania, Cameron przedstawił w parlamencie 23 projekty ustaw, które składają się na program reform największy od czasów Margaret Thatcher. .
Zdaniem Camerona – państwo ma być ograniczone do niezbędnego minimum. Zamiast regulować każdy obszar życia ma pobudzać przedsiębiorczość i aktywność obywateli. Jeśli obywatele będą niezadowoleni z lokalnej policji, to odwołają komendanta. Będą też szczegółowo decydować o wydawaniu pieniędzy budżetowych. Program ma przynieść więcej wolności i oszczędność rzędu 30% wydawanych środków, ale przede wszystkim ma uwolnić aktywność obywatelską od zbędnej, urzędniczej kontroli.
W Polsce premier zapowiada, że żadnych reform nie będzie, bo interesuje go „tu i teraz”, a reformy – jak wiadomo służą przyszłym pokoleniom. Zresztą polski premier zajęty jest nie3ustannym konfliktem ze swym głównym oponentem – Jarosławem Kaczyńskim. W tym – trwającym wiecznie konflikcie – potrzebna jest pełna mobilizacja. Trzeba przejmować kolejne bastiony „pisizmu” – telewizję publiczną, radio, a nawet prywatne instytucje – jeśli tylko się da. Oto z prywatnej szkoły dziennikarstwa zwolniono znakomitą dziennikarkę Janinę Jankowską – legendę polskiego, niezależnego dziennikarstwa. Postawiono jej zarzut, że ma „pisowskie poglądy”. No i to wystarczyło.
Nie musze dodawać, że o tym, kto ma jakie poglądy decyduje „policja myśli”, bo przecież to nie jest takie łatwe zajrzeć komuś do głowy.
Już nie standardy dziennikarskiej rzetelności, sprawdzenie faktów, oddzielenie własnego komentarza od relacji, ale poglądy będą decydować kto znajdzie pracę w zawodzie tak odpowiedzialnym jak dziennikarz, a kto pójdzie na bruk. Zanosi się na to, że po przejęciu publicznych mediów platformiany „salon” dokona czystek w medialnych instytucjach prywatnych, tam gdzie jeszcze niedobitki niezależności zdołały się uchować. Bo jak wiadomo „Cisowcem” jest każdy, kto nie jest dostatecznie zagorzałym „tuskowcem”.
Przypominam, ze obchodzimy właśnie 30. rocznicę solidarnościowej rewolucji, w której robotnicy walczyli nie tylko o podwyżki, ale i o wolność słowa i zniesienie cenzury. I że totalizacji medialnej dokonuje formacja powołująca się na „liberalizm”.
Druga strona konfliktu – też zadziwia sposobem w jaki świętuje rocznicę wolnościowego zrywu „Solidarności”. Właśnie PiS wywalił ze swych szeregów Marka Migalskiego – politologa, który z ramienia tej partii został euro deputowanym. Teraz napisał list otwarty do prezesa Kaczyńskiego, w którym poddał krytyce politykę Prezesa. Za to go relegowano z szeregów Pis-u w euro parlamencie. Wiadomość o ukaraniu Migalskiego nie zdążyła jeszcze przebrzmieć, gdy dowiedzieliśmy się, że Prezes Kaczyński rozwiązał pomorskie struktury partii i w „zawieszeniu” znaleźli się tacy działacze jak Jacek Kurski i Tadeusz Cymański. I tak oto w 30. Rocznicę wolnościowego zrywu, poczynaniom liberałów ma się przeciwstawiać partia, z której łatwiej wylecieć niż się dostać. Scementowana wokół Wodza, którego nie wolno krytykować.
Tak więc po trzydziestu latach walki o wolność możemy wybrać między totalizującą całą sferę publicznego życia, powiązaną z Mirami, Rychami i Zdzichami Platformą, a PiS-em, w którym nie ma miejsca dla ludzi takich jak Migalski. Już nie mówię o tym, że z wolnością nie bardzo to wszystko ma wspólnego, ale pytam o reformy. Jak w takim wiecznym klinczu między dwoma zwaśnionymi, niezależnymi od społeczeństwa partiami zmusić polityków do działania dla dobra ogółu?
Trochę mi to przypomina sytuację klienta baru mlecznego w czasach PRL-u. Tam też był pełny wybór dań. Przy czym z zup była tylko ogórkowa, albo ziemniaczanka, a z drugich dań - mielony, albo sadzone. Jaja oczywiście.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie