Reklama

Mieszkańcy zniszczonych przez powódź terenów: Nie mogą wycofać się z remontu rzeki!

Nowiny Nyskie
03/10/2024 12:12

Mieszkańcy Starego Lasu mieszkający w najbliższym sąsiedztwie rzeki sprzątają i liczą straty po powodzi. W dodatku wieś straciła cztery mostki. Wiele wskazuje też na to, że mieszkańcy będą musieli kolejny raz pisać petycję o to, by Wody Polskie nie wycofywały się z zaplanowanych prac przy rzece, która była główną przyczyną zalania miejscowości.

- Proszę zobaczyć jak wygląda to koryto! Tego mostku tu nie powinno być, bo on blokował przepływ wody. Zatrzymywał gałęzie i wszystko co przyszło z wodą. Straż przyjeżdżała tutaj i to udrożniała. Mimo że woda zeszła ja nadal mam wodę w piwnicy gdzie jest węgiel, drzewo i piec. Od dwóch tygodni działa pompa, która wypompowuje wodę a ona ciągle napływa! Ile ja zapłacę za prąd! Niech w końcu ktoś pogłębi koparką to koryto, bo ja nie wiem gdzie jest tego koniec! Musiałem przywieść tutaj pięć ton kamienia, żeby w ogóle móc się poruszać, bo w ogóle nie mógłbym wjechać – wszystko zabrała woda – grzmi Adam Wala.   

Sołtys Starego Lasu Andrzej Merta mówi, że od pięciu lat zabiegał o przeprowadzenie kompleksowej regulacji rzeki. - Doszło do tego, że w tym roku rzeka miała być regulowana, pogłębiana. - Wiele osób może w to nie uwierzyć, ale tak rzeczywiście było – w czwartek przed powodzią został rozstrzygnięty przetarg na wykonanie prac – mówi dalej sołtys Merta. – Dzwoniłem, żeby się dowiedzieć, co będzie w nowej sytuacji i okazało się, że wszystkie przetargi Wrocław unieważnił!

Andrzej Merta mówi dalej, że sytuacja z rzeką we wsi to efekt wieloletnich zaniedbań. Za kilka dni zwołane zostanie zebranie wiejskie w tej sprawie. - My rozumiemy, że są miejsca bardziej poszkodowane przez powódź, ale my dłużej nie możemy czekać, bo u nas ta sytuacja się powtarza. Będziemy domagać się realizacji tej inwestycji i pisać w tej sprawie począwszy od burmistrza, przez starostę na premierze kończąc.
Ostatnia powódź bardzo dotknęła sześć domostw, ale były także podtopienia. Jedną z najbardziej poszkodowanych jest Ewa Szczygieł, której woda nie tylko wdarła się do domu niszcząc wszystko co było na parterze, ale także w pomieszczeniach gospodarczych. W dodatku żywioł zabrał most, który prowadził do domu. – Tę prowizoryczną kładkę zrobił nam sąsiad ciężkim sprzętem, ale tędy możemy przejść tylko pieszo. Wjechać samochodem na podwórko się nie da – pokazuje mieszkanka Starego Lasu.

Obok mieszka małżeństwo seniorów. Oboje kochają to miejsce, swój domek tuż przy rzece. Tym razem rzeczka zmieniła się w rwący potok, który zniszczył im parter, zabrał opał zgromadzony na zimę, sprzęty typu kosiarki itp. - Dzięki Bogu nie zdążyliśmy dokupić węgla, bo jeszcze mieliśmy. Teraz nie mielibyśmy ani pieniędzy ani węgla – płacze pani Irena Blacharska prowadząc do zalanych pomieszczeń domu. - Teraz dzieci codziennie po pracy przyjeżdżają do nas i sprzątają. Jak woda przyszła to byłam u siostry, która ma dom wyżej. Dzieci na cegłówkach położyły łóżko, ale to i tak nie pomogło. Meble trzeba było wyrzucić, wszystkie sprzęty domowe… Na stare lata takie rzeczy człowieka spotkały… 
Cały parter domu został zalany także po sąsiedzku. - Łącznie z kotłownią i spiżarnią – mówi Ireneusz Prążyński. - Piec na ekogroszek też był zalany. Przez 14 godzin rozbierałem go na drobne elementy, suszyłem i okazało się, że działa! – opowiada.

To pozytywna informacja zwłaszcza, że więcej ich już nie ma. - Wszystko co jest na parterze jest do wyrzucenia. My tutaj mieszkamy zaledwie ponad dwa lata. Zainwestowaliśmy w ten dom jakieś 300 tys. zł. Tutaj było ogrzewanie podłogowe, posadzkę całą wypiętrzyło i trzeba było wszystko zerwać. Przez dwa dni skuwaliśmy z kuzynem kawałek po kawałeczku, żeby to uratować – pokazuje salon pan Ireneusz. - Na wiosnę zrobiliśmy ogrodzenie, na całe podwórko był już nawieziony tłuczeń, przygotowane do położenia kostki. Trzeba to wszystko robić od nowa – mówi powodzianin szacując straty na ponad 200 tys. zł. –  Trzeba zrobić wszystkie wylewki, tynki, kupić meble… W dodatku nie mamy czym przejechać, bo tym mostem, z którego korzystaliśmy, nie przejedzie żaden samochód z materiałami budowlanymi. W gminie obiecano, że zrobią nam przeprawę – jedną z czterech zniszczonych. Mam nadzieję, że wywiążą się z tej obietnicy, bo my potrzebujemy tego mostu na już… - kwituje.
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do