
Na szkolenia przez minione 5 lat, od grudnia 2010 r. do grudnia 2015 r., Powiatowy Urząd Pracy w Nysie wydał ponad 115 mln zł. Za tę kwotę przeszkolono jedynie 3 558 bezrobotnych. Średni koszt szkolenia jednej osoby to ponad 32 tys. zł.
Szkolenia dla oficerów statku
115 milionów złotych - to kolosalna kwota! Wydatek 32 tys. zł na kilkutygodniowy lub kilkumiesięczny kurs dla jednej osoby też szokuje. Dla porównania średni koszt studiów licencjackich w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Nysie to 3 300 zł za rok. Za cenę jednego szkolenia przeprowadzonego przez nyski urząd pracy można więc studiować w PWSZ w Nysie przez 10 lat, albo wykształcić w ciągu trzech lat trzy osoby.
Może nie należy żałować tych milionów, skoro dały one ludziom pracę? W ciągu tych pięciu lat spadek bezrobocia wyniósł 4,8 procenta, tj. o 2 027 osób. W grudniu 2010 r. w nyskim PUP zarejestrowanych było 9 979 bezrobotnych, a w 2015 r. - 7952.
Spadek bezrobocia, nawet ten minimalny, też nie był do końca efektem szkoleń. Ludzie przecież na własną rękę szukają pracy, wyjeżdżają za granicę. Ilu wśród nich było bezrobotnych, których przeszkolił PUP? - nie wiadomo.
Powyższe szokujące dane finansowe wynikają z analizy szkoleń zamieszczonych za ww. lata w Biuletynie Inforamacji Publicznej oraz z danych pozyskanych z PUP w Nysie. Te ostatnie zawierały też informację o szkoleniach bezrobotnych z wyszczególnieniem nazwy instytucji szkoleniowej. Wyrywkowa weryfikacja niektórych firm w Internecie daje obraz, jak szeroki wachlarz szkoleń oferowano w nyskim urzędzie pracy.
Ludowy Klub Jeździecki Lewada w Zakrzowie to specjalista szkoleń instruktorskich w zakresie jazdy konnej, sędziowskich oraz szkoleń pod nazwą „Damskie siodło”. Szkolenia instruktorskie w zakresie jazdy konnej i sędziowskie prowadził dla nyskich bezrobotnych również Klub Sportowy „BÓR” w Jordanowie. Wśród szkoleniowców był też jedyny licencjonowany ośrodek w kraju (z Warszawy) uprawniony do szkolenia refleksologów metodą Dougans oraz poznańska firma prowadząca kursy dla lekarzy i personelu medycznego.
Były też kursy dla fizjoterapeutów, szkolenia dla aktywistów i aktywistek, kurs w zakresie terapii koślawości palucha, dla masażystów, na prowadzenie hoteli i cmentarzysk dla zwierząt, dla dogoterapeutów (terapia z użyciem psów), a także na patenty żeglarskie. Nyski urząd pracy szkolił nawet kadrę na statki, mimo że Nysie daleko do morza. Sfinansował bowiem kurs nautycznego dowodzenia statkiem, które przeprowadziło Studium Doskonalenia Kadr Akademii Morskiej w Gdyni.
Multum kursów
Zwróciliśmy się do dyrekcji PUP o podanie nazwisk uczestników tych ww. ciekawych szkoleń, ale otrzymaliśmy decyzję odmowną. Dyrektor Małgorzata Pliszka powołała się na ustawę o ochronie danych osobowych. Poinformowano nas jedynie, że szkolenia były przeprowadzone na indywidualny wniosek osoby bezrobotnej i miały na celu podniesienie ich kwalifikacji. Dla przykładu o kurs nautycznego dowodzenia statkiem zabiegał ktoś, kto ukończył Akademię Morską w Gdyni. Po szkoleniu mógł uzyskać zatrudnienie jako kadra oficerska w marynarce handlowej i przemyśle naftowym.
Ten typ szkoleń adresowany był do pojedynczych osób, najczęściej już z zawodem, wykształconych, chcących jedynie poszerzyć kwalifikacje. Zwykle po to, żeby uzyskać lepszą pracę lub otworzyć własną firmę.
Druga pula uczestników szkoleń to ludzie naprawdę pozostający bez pracy. Oni zdobywali głównie: uprawnienia na wózki widłowe, kwalifikacje do kat. C, uprawnienia operatorów maszyn budowlanych, spawaczy. Na liście najczęstszych szkoleń nyskiego urzędu pracy były też kursy na: magazyniera, stylizację i pielęgnację paznokci oraz przedłużanie i zagęszczanie rzęs, kosmetykę twarzy i ciała, fryzjerstwo, uprawnienia na kasy fiskalne, kursy florysty, pracownika do spraw kadr i płac oraz z zakresu komputera i Internetu.
Najczęściej wybieranymi przez nyski PUP firmami szkoleniowymi w minionych pięciu latach były: Centrum Edukacji Zawodowej Cargo w Jaworznie, Centrum Kształcenia Praktycznego w Nysie, I Profesjonalna Szkoła Biznesu w Nysie, Stowarzyszenie Liga Obrony Kraju w Nysie, Wojewódzki Uniwersytet Robotniczy, Grupa CARGO sp. z o.o. w Jaworznie, Szkoła Biznesu Sebastian Patoła, Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego Nysie, Ośrodek Kształcenia Kursowego PROFESJA.
Za 115 mln zł byłaby fabryka!
Oferta szkoleń i ogromne pieniądze, które od 2010 do 2015 r. wydano na ten cel (dokładnie 115 231 993,90 zł) powinny były sprawić, że w Nysie nie powinno w ogóle być bezrobocia. Koszt postawienia małego zakładu pracy, to w najśmielszych wyliczeniach 5-10 mln zł. W nyskim urzędzie pracy wydano ponad 115 mln zł tylko na szkolenia! Za te pieniądze można by utworzyć co najmniej 10 takich fabryk (lub jedną okazałą!), a przeszkolono jedynie 3 558 osób. Średni wydatek na wyszkolenie jednej osoby to ponad 32 tys. zł (32 386,73 zł). Ogromne pieniądze!
Efekt mizerny. Spadek bezrobocia w ciągu tych pięciu lat to jedynie 2 027 osób. Aż 1 531 osób przeszkolonych, pomimo tak ogromnych nakładów, nadal pozostało bez pracy (na koniec 2015 roku). Nawet, jeśli przyjmie się zasadność wydawania kilkudziesięciu tysięcy na szkolenie jednego bezrobotnego, to i tak prawie 50 tys. zł (49.584.083,63zł) ze środków publicznych wydatkowano nieefektywnie.
Och, pomyłka... Wydatkowano efektywnie, ale tylko dla firm i osób, które szkoliły bezrobotnych.
W analizowanym okresie Powiatowym Urzędem Pracy w Nysie kierowały dwie osoby: do końca listopada 2014 r. - Kordian Kolbiarz , którego po wygranych wyborach na burmistrza zastąpiła Małgorzata Pliszka (wcześniej wicedyrektor PUP).
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie