
Jak się należało spodziewać politycy Platformy Obywatelskiej nie wytrzymają długo w udawanym żalu po śmierci Prezydenta Kaczyńskiego. Oto po ogłoszeniu iż zmarły tragicznie Prezydent RP zostanie pochowany na Wawelu, w Krakowie grupka "młodzieży" zaczęła przeciwko tej decyzji protestować. Jak się okazało, wśród protestujących byli asystenci krakowskich posłów PO, co w praktyce oznacza, że nie tyle "byli" co po prostu "organizowali". Asystenci nie bywają wszak na manifestacjach, których nie popierają ich pracodawcy.
Nie jest też trudno zrozumieć, dlaczego Platforma Obywatelska zwija się i poci, jak ów diabeł z wiersza Mickiewicza, któremu Twardowski każe się wykąpać w misie wody święconej. Oto miliony Polaków wyległo na ulice by okazać swój ból po stracie Lecha Kaczyńskiego, a światowi przywódcy nagle oświadczają jakim dobrym politykiem był Lech Kaczyński, jak starał się dbać o interes Polski i Polaków (swoją drogą - że też zawsze obcy muszą nam mówić takie oczywiste oczywistości!). Oto z mediów wyłania się obraz ciepłego, dobrego człowieka, niewątpliwego patrioty, męża stanu i ludzie masowo okazują jak bardzo po stracie tego człowieka boleją.
No a skoro Polacy tak masowo okazują swoje przywiązanie i szacunek do Zmarłego, to i przywódcom Platformy jakoś nieswojo odciąć się. No więc sami biorą też w ręce znicze i publicznie klękają przed trumnami. Klęka np. taki Sikorski Radek, który jeszcze wczoraj wymyślał Lechowi Kaczyńskiemu od ludzi małych i który publicznie oświadczał: "Można być prezydentem, można też być chamem."
Niesiołowski z Palikotem skryli się przed społeczeństwem, pewnie z obawy by nikt ich nie zlinczował, albo przynajmniej nie potraktował tak, jak słynnej dziennikarki, która poszła zapalić znicz i jakiś mężczyzna z tłumu podbiegł do niej i krzyknął: "Won ścierko!" Dziennikarka, która jeszcze wczoraj masakrowała wizerunek Kaczynskiego, oburza się, że tu jedność, a "motłoch" do niej tak brutalnie, "po otcziestwu".
Nie skrył się za to sam Donald Tusk, który wszak Palikota osłaniał i hołubił. Razem z kandydatem PO na prezydenta - Bronisławem Komorowskim - maszerowali w jednym szeregu ze zniczami. Bronek od chamów śp. Prezydenta nie nazywał, (od czego mieli Palikota?) ale swoje też powiedział. Po zamachu w Gruzji, kiedy do Lecha Kaczyńskiego strzelano Komorowski ironicznie skwitował sytuację: "Jaki prezydent, taki zamach".
Teraz ci wszyscy politycy z "partii miłości", którzy odwołując się do najniższych instynktów odbiorców, po prostu lżyli i poniżali Zmarłego, znaleźli się w niełatwym położeniu. Spontaniczna reakcja Polaków pokazuje, że lata obrzucania Kaczyńskiego błotem, obniżania jego autorytetu mogą obrócić się przeciwko nim. No i jeszcze ten pochówek na Wawelu! Teraz każda szkolna wycieczka zwiedzać będzie Kryptę Srebrnych Dzwonów i składać kwiaty przy sarkofagu Lecha Kaczyńskiego, kogo politycy PO poniżali przez ostatnie pięć lat. Polacy są wyrozumiali, ale przecież jak się wkurzą, mogą nie wybaczyć. Trudno się dziwić, że w tej sytuacji na pomoc Platformie (jak zwykle) skoczyła Gazeta Wyborcza i wykreowany na "autoryteta" kolejny bęcwał - reżyser. Pretekstu do akcji dostarczyła grupka "spontanicznych" manifestantów przeciwko pochówkowi na Wawelu. Wprawdzie od razu było wiadomo, że to będzie tylko grupka i że większość społeczeństwa jest innego zdania, ale co to szkodzi pisać potem przez lata, że decyzja pochowania Lecha Kaczyńskiego na Wawelu była kontrowersyjna i "podzieliła społeczeństwo". W stwarzaniu fałszywego obrazu świata akurat to środowisko ma ogromne doświadczenie.
Mam wielką nadzieję, że tym razem Polacy przejrzeli tę perfidną propagandę całego obozu, który od lat tępił i poniżał zmarłego Prezydenta, nie wahając się nazywać go "pijakiem i chamem". A jeśli jeszcze jako społeczeństwo wykażemy dobrą pamięć, to z "partią miłości" i jej polityką pełną nienawiści na prawdę może być krucho. Stąd nerwowe manifestacje asystentów.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie