
Co by nie powiedzieć o Jarosławie Kaczyńskim , gdyby został wybrany na prezydenta z całą pewnością nie zapraszałby generała Jaruzelskiego do Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Pod tym względem nie żałuję oddanego na Jarka głosu i prawdę powiedziawszy mogę powiedzieć: „A nie mówiłem!”
Komorowski – podobnie zresztą jak cała jego formacja polityczna – gwarantuje nam, że żadna polska suwerenna polityka nie będzie prowadzona. To było oczywiste od początku. Z kolei rządy Tuska i Platformy zapewniają, że żadne reformy nie zostaną przeprowadzone. Zostanie tak jak jest bo Polacy zmian się boją i wolą raczej święty spokój. No może nie wszyscy Polacy, ale dostateczna liczba by Tusk w obawie przed utratą popularności ruszał cokolwiek. Będziemy tak gnili aż wszyscy młodzi wyjadą, a emerytów weźmie na utrzymanie Unia Europejska. Niestety smutna to prawda, ale nie widać w społeczeństwie chęci zmian i pogonienia tych nierobów z polityki do roboty. Zwycięża pijar, dobry wizerunek i chęć spokoju za wszelką cenę.
W efekcie mamy trwanie u władzy ludzi, którzy niczym innym się nie zajmują tylko kupowaniem poparcia wyborców jakimiś całkowitymi duperelami. Znakomicie widać to w Nysie, gdzie burmistrz całą kadencję jeździła po wioskach i fundowała ludziom różne upominki. Tu łapacz piłek, tam daszek nad przystankiem, gdzie indziej wiatę grilową. W dobrze rządzonej gminie takie rzeczy kupowałyby ze swego budżetu rady sołeckie i każdy dobry burmistrz, który chciałby dać ludziom szansę na samorządność i samodzielność, zwiększyłby budżety sołectw, tak by ludzie sami sobie rozwiązywali te problemy. No ale wtedy nie byłoby tego pijaru polegającego na pokazaniu: „Widzicie jaka jestem dobra! Załatwiłam wam to i tamto!”
I co by nie mówić taka prymitywna sztuczka działa bo ludzie nie rozumieją, że dostają coś za swoje własne pieniądze co im się należy jak psu micha.
W przypadku premiera pijar opiera się na unikaniu reform i pokazywaniu: „Widzicie jakim dobry! Nic wam nie zabieram”.
Tymczasem właśnie należałoby zabrać choćby przywileje emerytalne służbom mundurowym, zredukować zatrudnienie w administracji rozganiając na cztery wiatry pasożytujące na polskim państwie agencje (rolną, mienia wojskowego itd.itp) no ale kto się na to odważy? Tusk na pewno nie, co zresztą już zapowiedział.
W permanentnej kampanii propagandowej jaką służby Tuska i Platformy prowadzą, od czasu do czasu rzuca się społeczeństwu jakąś sensację, „przykrywkę”. Tu kryzys finansów publicznych nadciąga wielkimi krokami, ale żeby te sprawy „przykryć” wyciąga się np. z lamusa Jaruzelskiego - twórcę stanu wojennego, którego nagle prezio Komorowski zaprasza żeby mu doradzał jak rozmawiać z ruskimi.
Żadnego pożytku nie może być w tej mierze z nauk sowieckiego mianowańca, ale pożytek jest z dyskusji jaka się wywiązała po jego zaproszeniu. Media nie czepiają się już kryzysu budżetu i nie maglują ministra Rostowskiego tylko zastanawiają się co chciał osiągnąć Komorowski z tym Jaruzelem i czy Tusk o tym wiedział?
Jakby jednak mistrzowski pijar nie stosowali ludzie Tuska i Platformy kryzysu finansów nie da się zasłonić cudownymi obrazkami. Jeśli do małej Irlandii trzeba dopłacić 80 mld euro to ile trzeba będzie dać by ratować polskie finanse? No i kto tę forsę wyłoży?
Na razie jednak nikt o takie sprawy nie pyta, wszystko się jakoś toczy, bo zawsze się jakoś toczyło. Jeszcze przecież tak nie było, żeby jakoś nie było.
A że banki sprzedane, ubezpieczalnie sprzedane, huty już dawno, kopalnie niedoinwestowane, a tylko urzędników przybywa – kto by się tam tym przejmował?
A swoją droga ciekawe jednak czego przed wizytą rosyjskiego prezydenta nauczył Komorowskiego Jaruzelski? Pozycji klęczącej? Całowania w usta Miedwiediewa?
E, chyba nie, bo przecież dziś już nikt tak nie całuje jak – „Wielce Czcigodny, Drogi Towarzysz Breżniew”.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie