Przykro było na to patrzeć

W Hali Nysa rozegrany został mecz piłki siatkowej o mistrzostwo PlusLigi, w którym miejscowa Stal podejmowała u siebie drużynę Jastrzębskiego Węgla, czyli aktualnego mistrza Polski.

Stal Nysa - Jastrzębski Węgiel 0 : 3 (18 : 25, 16 : 25, 22 : 25)
STAL NYSA: Marcin Komenda, Moustapha M’Baye, Wassim Ben Tara, Mitchell Stahl, Kamil Kwasowski, Zouheir El Graoui - Michał Ruciak (libero) oraz Kamil Dębski, Bartosz Bućko, Patryk Szwaradzki, Patryk Szczurek, I trener Daniel Pliński, II trener Paweł Potoczak.
JASTRZĘBSKI WĘGIEL: Jan Hadrava, Benjamin Toniutti, Łukasz Wiśniewski, Jurij Gladyr, Tomasz Fornal, Rafał Szymura - Jakub Popiwczak (libero) oraz Eemi Tervaportti, Trevor Clevenot, I trener Andrea Gardini, II trener Nicola Giolito.
Spotkanie sędziowali: Paweł Burkiewicz i Tomasz Flis.
Komisarz: Jerzy Zwierko.

Mega optymiści twierdzili, że nasz zespół w tym meczu powalczy i jeżeli nie wygra to urwie wiceliderowi ligowej tabeli przynajmniej punkt. Większość jednak kibiców, realnie patrzących na siatkówkę zdawało sobie sprawę, że może to być kompromitacja nyskiej drużyny i tak też było. Stal tylko asystowała w tym meczu, pokazując swoją nieporadność na parkiecie.
Jedynie na początku premierowej odsłony rywalizacja w Nysie toczyła się punkt za punkt (4:3). Efektowna kontra Tomasza Fornala z szóstej strefy dała dwupunktowe prowadzenie mistrzom Polski (8:6), a błędy miejscowych oraz dobra gra blokiem Jastrzębian pozwoliła im powiększyć zaliczkę (12:7). Na tablicy wyników rezultat rósł głównie na korzyść gości, za sprawą cały czas skutecznego Tomasza Fornala (15:9). Pojedyncze akcje kończył Wassim Ben Tara, ale to było zdecydowanie za mało na wyraźnie lepiej dysponowanych gości ze Śląska. Błąd nowego zawodnika gospodarzy - Zauheira El Graouiego, dał przeciwnikom piłkę setową i chociaż Marokańczyk skończył kolejną akcję, to Jan Hadrava zdobył ostatnie oczko w tej partii.
W drugim secie nyski zespół także nie zaistniał. Co prawda Stal Nysa na początku odskoczyła na 4:1 za sprawą dobrych serwisów Wassima Ben Tary, ale czym dalej w las tym było gorzej. Długą akcję zagraniem ze środka skończył Jurij Gladry, nawiązując tym samym kontakt punktowy z nyskim zespołem (3:4). Do tego doszły dobre zagrywki Rafała Szymury i Jastrzębski Węgiel prowadził już 7:6. Miejscowi sami podcinali sobie skrzydła, popełniając sporą ilość błędów własnych (9:14). Jastrzębianie robili swoje, dobrze zagrywali, kończyli swoje akcje i pewnie prowadzili 18:11. W końcówce dobrze na środku zameldował się Moustapha M’Baye (14:21), ale taka sama odpowiedź Gladyra dała piłkę setową mistrzom Polski. Drugą partię zakończył zepsuty serwis Patryka Szczurka.
Trzeci set rozpoczął się od masowo psutych zagrywek i remisu 4:4. Potem całą serią punktów, zarówno w bloku, jak i w ofensywie popisał się Jurij Gladyr (8:4). Zaliczkę swojego zespołu podwyższył serwis Jana Hadravy, a następnie udany blok gości (12:6). W końcu Stal zaczęła grać dobrze w polu zagrywki, najpierw za sprawą Patryka Szwaradzkiego, a potem Mitchella Stahla i dzięki temu zmniejszyła straty do zaledwie dwóch oczek (14:16). Kolejny as, tym razem Zauheira El Graouiego, pozwolił nyskiej ekipie złapać kontakt punktowy (17:18). Przewagę swojej drużynie przywróciły dwa udane ataki z lewego skrzydła Fornala (21:18), ale zniwelował ją kolejną mocną zagrywką Szwaradzki (20:21). Chwilę później w szeregi nyskiego zespołu wkradł się chaos (20:23) i chociaż pierwszej piłki meczowej nie wykorzystał Hadrava (24:22), to atak ze środka zakończył to dość szybkie spotkanie.
Porażka z mistrzem Polski wstydu oczywiście nie przynosi, ale styl w jakim nyski zespół przegrywa już czternasty mecz w tym sezonie musi boleć. Wszystkie oczy nyskich kibiców w tym meczu skierowane były na nowego zawodnika z Maroka. Zouheir El Graoui, bo to niego chodzi niczym wielkim nie zachwycił. O ile jeszcze w ataku radził sobie w miarę poprawnie, to w przyjęciu grał co najwyżej średnio. Mamy więc w klubie nie tylko pięciu prezesów, największą liczbę w historii PlusLigi ludzi zatrudnionych na etatach w klubie, ale i także najliczniejszą kadrę siatkarzy w PlusLidze (15 zawodników). A kto bogatemu zabroni, jak się bawić to się bawić. I na koniec kwestia nowego klubowego autokaru. Wymówiono umowę przewozową firmie z Paczkowa, a podpisano z firmą z Wrocławia. Czyżby po to z Wrocławia ściągnięto piątego prezesa Siezieniewskiego. Tak na dzień dobry bogaty klub z Nysy lekką ręką płaci przewoźnikowi z Wrocławia kasę za dojazd do Nysy (100 km) i powrót do Wrocławia (100 km). Czy nie można było znaleźć przewoźnika z Nysy i ograniczyć koszty?. Zresztą po co, ma być na bogato i jest na bogato.
Przed naszym zespołem teraz kolejny mecz we własnej hali. Stal Nysa zmierrzy się z drużyną PGE Skra Bełchatów. Zespół z Bełchatowa w tym sezonie nie zachwyca i zapewne można z tym zespołem powalczyć, ale trzeba zagrać o klasę lepiej niż z Jastrzębskim Węglem. Czy Stal Nysa może zagrać zdecydowanie lepiej? Gdybym miał przed sezonem odpowiedzieć na tak zadane pytanie powiedziałbym tak, ale patrząc na to co wyprawia nasz zespół w tym sezonie powiem nie. Nie mamy przyjęcia, nie mamy środka, nie mamy rozegrania i nie mamy klasowego libero. Jeden Wassim Ben Tara w ataku i to grający niestety gorzej niż w ubiegłym sezonie to zdecydowanie za mało, żeby postraszyć tak solidnego rywala jak PGE Skra Bełchatów. Musimy więc być przygotowani na najgorsze. Oczywiście powinny przyjść i te wydaje się dużo łatwiejsze mecze z rywalami o podobnym potencjale co nasz zespół, ale może być już za późno na skuteczną pogoń za rywalami.