
Tomasz Cieluch z Lasocic od ponad trzech miesięcy jest przykuty do łóżka i wymaga całodobowej opieki matki i brata. Najgorsze, że przed nim kolejne trzy miesiące do przyjęcia na oddział, gdzie byłby rehabilitowany. Jego lekarz rodzinny alarmuje, że w przypadku tego pacjenta rehabilitacja jest niezbędna na JUŻ, bo jeśli mężczyzna nie będzie poddany ćwiczeniom z jego powrotem nawet do namiastki samodzielności będzie coraz trudniej.
Pan Tomasz jest osobą niepełnosprawną, która naukę pobierała w szkole specjalnej. Kilka lat temu zdiagnozowano u niego glejaka. Zabiegi, które przeszedł w Sosnowcu i Opolu i późniejsza rehabilitacja sprawiły, że wrócił do normalnego życia. Dla niego normalność oznaczała umiejętność załatwienia swoich potrzeb fizjologicznych, możliwość wejścia do samochodu, spacer czy zrobienie sobie herbaty lub podstawowego posiłku. Mężczyzna żyje z renty. To zaledwie 1,6 tys. zł, ale zawsze mógł liczyć na pomoc mamy i brata, z którym mieszka. Cały czas musiał znajdować się pod kontrolą lekarską. Oczywiście musiał także zażywać stałe leki.
Sytuacja zmieniła się w grudniu ubiegłego roku. - Upadłem w kuchni. Po prostu straciłem przytomność – mówi pacjent.
- Na początku myśleliśmy, że to nic groźnego, ale po kilku godzinach okazało się, że noga syna spuchła – kontynuuje mama pana Tomasza. -Wezwaliśmy pogotowie, które zabrało go do nyskiego szpitala. Pobyt w szpitalu trał około dwóch tygodni. Potem karetką przywieziono syna do domu i przyjechano po niego jeszcze raz – by zawieść go na kontrolę. Syn nie jest w stanie wejść do żadnego samochodu, cały czas leży. Nie może nawet usiąść! – dodaje matka pacjenta siedząc na łóżku obok niego. Dwa łóżka to praktycznie jedyne wyposażenie tego pokoju. Kobieta czuwa nad synem dzień i noc – myje go, zmienia pampersy, stara się także zmienić pozycję syna, bo on sam nie jest w stanie nawet obrócić się na bok. Wkrótce rodzina ma otrzymać łóżko z podnośnikiem, które z pewnością ulży kobiecie w pielęgnacji syna. Cała rodzina chwali pracownice Ośrodka Pomocy Społecznej w Łambinowicach, które z empatią robią wszystko, by pomóc rodzinie.
Niestety każdy dzień bez rehabilitacji działa na niekorzyść pana Tomasza. Na rehabilitację w szpitalu, tak jak i na prywatne wizyty rehabilitanta w domu może liczyć dopiero w czerwcu, a więc za 3 miesiące. Takie odległe są bowiem terminy.
Brakiem perspektywy natychmiastowej rehabilitacji pacjenta jest zaniepokojony lek. Kazimierz Rozumek, który dojeżdża do pana Wojciecha na wizyty domowe. – Rehabilitacja jest potrzebna natychmiast, bo czekać na nią trzy miesiące może pacjent, który się porusza. Pan Tomasz jest przykuty do łóżka. W jego przypadku chodzi nie tylko o nogę, która uległa złamaniu. Brak ruchu powoduje przecież zanikanie mięśni. Natychmiastowa rehabilitacja w przypadku tego pacjenta jest niezbędna! – stwierdza kategorycznie lekarz.
- Nie stać nas na prywatną rehabilitację – dodaje Andrzej Cieluch, brat Tomasza. – Taka prywatna wizyta to ok. 200 zł. Brat ma 1600 zł renty, cały czas bierze leki, do tego pampersy, środki higieniczne…
Pismo w sprawie przyspieszenia rehabilitacji Tomasza Cielucha przesłaliśmy do rzecznika opolskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia czekając na pozytywne odniesienie się do pacjenta.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.