
- To była niezapomniana uroczystość. Takie nasze wielkie szczęście w dobie epidemii - opowiadają nowożeńcy, którzy pobrali się w Urzędzie Stanu Cywilnego w Nysie w miniony piątek.
Dzień przed zaplanowaną uroczystością nowożeńcy odebrali telefon z Urzędu Stanu Cywilnego. Urzędniczka poinformowała ich, że w ceremonii oprócz nich będą mogli wziąć udział jedynie świadkowie. - Poprosiliśmy, aby wyrażono zgodę jeszcze na udział naszych rodziców, bo nie wyobrażaliśmy sobie, aby nasi najbliżsi nie byli świadkami tego najszczęśliwszego momentu w naszym życiu.
Młoda para opowiada dalej, że wraz z najbliższymi zostali wpuszczeni do budynku urzędu miejskiego. - Pan, który nas wpuścił sprawdził nasze nazwiska na liście. Następnie zdezynfekowano nam ręce i udaliśmy się do sali ślubów. Zostaliśmy przeproszeni za zaistniałą sytuację, ale my oczywiście rozumiemy co się dzieje i że to wszystko dla naszego dobra i dobra wszystkich tam obecnych - dodają.
Pozostali goście czekali już na młodą parę na sali, gdzie zaplanowano przyjęcie. - Wiedzieliśmy, że w tym samym obiekcie są inne rezerwacje, ale najwidoczniej wszystkie zostały odwołane, bo oprócz nas nikogo innego nie było. Kelnerzy obsługiwali nas w rękawiczkach. Rękawiczki jednorazowe były także do dyspozycji naszych gości. Mimo, że przyszło nam świętować ten najważniejszy dzień naszego życia w specyficznych okolicznościach, to zabawa była wspaniała, a przez to wszystko co dzieje się wokół jeszcze bardziej zapadnie w naszej pamięci - mówią szczęśliwi nowożeńcy.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wszystko najlepszego