
To co się dzieje na igrzyskach olimpijskich śmiało można nazwać jednym wielkim skandalem. Co prawda obiekty olimpijskie są naprawdę nowoczesne, ale już ich lokalizacja budzi duże kontrowersje.
Za nim jednak do tego się ustosunkuję to o tym co nas Polaków bezpośrednio dotyczy, czyli skandalicznych decyzji dotyczących Natalii Maliszewskiej. Natalia Maliszewskiej była jedną z faworytek rywalizacji na 500 metrów w short tracku. Największą jej rywalką była reprezentantka Chin i warto to zapamiętać przed przeczytaniem tego artukułu. Maliszewska po tym jak Chinach otrzymyała pozytywny wynik testów na koronawirusa przebywała na izolacji. Zastanawiać może jednak fakt, że ta zawodniczka non stop przebywała razem z pozostałymi polskimi zawodniczkami i zawodnikami przygotowującymi się do startu olimpijskiego. U żadnej jednak polskiej zawodniczki i zawodnika nie stwierdzono zakażenia tylko u tej zawodniczki, która mogła namieszać Chinkom. Ostatecznie Natalia została z zwolniona z kwarantanny w piątek wieczorem i wtedy wydawało się, że Polka wystartuje w sobotnich kwalifikacjach swojej koronnej konkurencji. Jednak przed dopuszczeniem do tego startu musiała przejść ostatnie badania na obecność COVID-19. Jak się okazuje wyniki przyszły bardzo późno, a Natalia Maliszewska dowiedziała się o ostatecznym niedopuszczeniu do startu w momencie kiedy była już w taksówce na zawody. Jak to więc się stało, że jednego dnia jest covid, drugiego dnia nie ma, a trzeciego dnia znowu jest. Śmiech na sali. Osobą, która przekazała złe wieści Natalii był dobrze nam w Nysie znany Konrad Niedźwiedzki (przypomnę tylko, że był gościem honorowym XXV Balu Mistrzów Sportu), który pełni rolę szefa polskiej misji olimpijskiej. Jak przyznał, ta rozmowa nie była łatwa. - Natalia była załamana. Zdziwiła się i już zastanawiała się, co będzie dalej, bo zawodnicy mają taką traumę po tym hotelu, w którym byli. Tak naprawdę nie chcą tam przede wszystkim wracać. „Boże, masakra” - różne tam słowa oczywiście padły. To jest niesamowicie ciężka sytuacja. Ja też to przeżywam, bo już od tygodnia to monitoruję. Nie jestem fachowcem medycznym i nie rozumiem, że z negatywnych testów nagle można mieć pozytywne. Natalia czuje się świetnie, jest w dobrej formie i tu jest coś takiego niewidzialnego, czego ona nawet nie czuje, a podobno przechodzi na innych ludzi i zaraża. Przez te wyniki zapada wyrok, który mówi o tym, czy zawodniczka wystartuje, czy powalczy o swój pierwszy medal, czy sięgnie po marzenia... - powiedział nam Konrad Niedźwiedzki.
Rosjanie w Soczi wykonali tajne przejście do laboratorium medycznego i wymieniali swoje próbki, żeby ukryć przed światem dopingową aferę. Teraz Chińczycy eliminują swoich największych konkurentów przypisując im pozytywne testy na covid. Można i tak. Na szczęście ich skoczkowie narciarscy nie są wymieniani w gronie faworytów i dzięki temu Stoch, Żyła i Kubacki mogą spać spokojnie, bowiem ich nie trzeba będzie eliminować.
Przejdźmy teraz do obiektów sportowych przygotowanych przez organizatorów. Te obiekty robią naprawdę wrażenie, ale już ich lokalizacja jest tragiczna. Patrząc na skocznie to brakuje zabezpieczenia przed wiatrem i dlatego konkursy są przeciągane i loteryjne. Ten komu powieje to potrafi odlecieć rywalom nawet dziesięć metrów. I po co się przygotowywać cztery lata do igrzysk jak loteryjny los będzie rozdawał karty w skokach narciarskich. Słów krytyki nie szczędzą organizatorom igrzysk biathloniści, twierdząc, że na strzelnicy wiatr rozdaje medale, a nie umiejętności zawodniczek i zawodników. Czy tak powinny wyglądać igrzyska olimpijskie. Na krytykę organizatorów pokusił się nawet złoty medalista w biathlonie - Tarje Boe. - To miejsce nie jest stworzone do biathlonu - powiedział doświadczony Norweg. W podobnym tonie wypowiedział się reprezentant Niemiec - Benedikt Doll. - W pewnym momencie strzelec nie wiedział, gdzie tak naprawdę strzela. Nie było szans na poprawne, skorygowanie, bowiem wiatr hulał od lewa do prawa - powiedział Benedikt.
Mimo tych nieco dziwnych igrzysk olimpijskich, emocji sportowych na arenach olimpijskich nie brakuje. My także mamy powody tak do radości, jak i do smutku. Bez wątpienia zaskoczenia in plus to nasi skoczkowie, którzy w tym najważniejszym momencie pokazali, że nie zapomnieli jak się skacze, a brązowy medal Dawida Kubackiego jest tego najlepszym dowodem. Z bardzo dobrej strony pokazali się nasi biegacze - Izabela Marcisz i Kamil Bury plasując się biegu łączonym w ścisłej czołówce. W pierwszym starcie nie popisały się nasze panczenistki i panczeniści z krótkiego toru, ale czy można mieć do tych zawodniczek i zawodników jakieś pretensje. Oczywiście, że nie, bowiem po tym skandalu z Natalią Maliszewską cała nasza drużyna short trackowców jest rozbita psychicznie i trzeba dobrego psychologa, żeby pozbierać tę grupę młodych ludzi do kupy. Czy to się uda? Nie wiem.
Autor Krzysztof Centner
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie