
Polska polityka stała się dosyć przewidywalna, a więc nudna. Przewidywalny aż do bólu, jest prezes PiS. Antyrosyjskość na zewnątrz, wodzostwo we własnej partii, w której rozstawia ludzi po kątach wedle humoru, ostra retoryka – wszystko to wzmacnia wizerunek kłótliwego, konfliktowego polityka starszego pokolenia, niezdolnego do kompromisu. Ten wizerunek jest oczywiście negatywny, ale Kaczyńskiego – jak sądzę z powodów psychologicznych – nie stać na zmianę stylu. Owszem zmienił się na okres kampanii wyborczej – pod wpływem szefów kampanii – posłów Kluzik-Rostkowskiej i Poncyliusza i natychmiast notowania podskoczyły mu o połowę. Ale jak na konsekwentnego masochistę przystało po kampanii natychmiast od łagodnego tonu się odciął i oświadczył, że to było pod wpływem prochów, które łykał po śmierci brata. Zrugał Poncyliusza i Kluzikową i narobił nowego zamieszania oświadczeniami, że zrywa wszystkie stosunki z wybranym prezydentem i premierem – „A dobrze wam tak”!
Jest w tej postawie Kaczyńskiego coś tragicznego, bo wiele jego diagnoz i wniosków jest słusznych, ale nie dotrą one nigdy do Polaków, ze względu na styl uprawiania polityki wybrany przez Prezesa PiS. Tak oto mamy swego rodzaju schadenfreude – czyli masochistyczną radość ze zniszczenia własnego dzieła.
Zupełnie odmienną postawę reprezentuje przeciwnik Kaczyńskiego – Donald Tusk. Jest on tak samo do bólu przewidywalny w swoich działaniach, choć jego cele i metody są biegunowo przeciwstawne temu co robi Kaczyński.
Tusk – oceniany z pozycji dobra Polski, skuteczności polityki itd. wypada najgorzej jak tylko można. Prawdę powiedziawszy nie robi nic, dbając jedynie o dobra prasę na zachodzie i wschodzie i o to by wygrać najbliższe wybory. Opanował jednak do perfekcji sztukę manipulowania opinia publiczną. Jak nikt potrafi wpuścić Polaków w maliny pięknymi obietnicami, których ani przez chwilę nie zamierza realizować. Najlepiej widać to w kwestii okręgów jednomandatowych, o których tak pięknie perorował jeszcze w wystąpieniu na 100 dni swoich rządów. Jego polityka gospodarcza polega na zadłużaniu Polski czyli zadłużaniu każdej polskiej rodziny, w tempie szybszym od Gierka, ale Gierek budował fabryki, a Tusk buduje administrację wsadzając tam młodych kolesiów z PO. W ciągu jego rządów liczba pracowników administracji rządowej wzrosła o 10 tys., bo jak pamiętamy „Państwo miało być tanie”.
Cała ta zgubna i pusta polityka sprzedawana jest jednak Polakom w znakomitym opakowaniu co dziś się nazywa „Pi-Er” czyli „pablik relejszyn”, a kiedyś nazywało się po prostu propaganda.
Kiedy wali się system emerytalny, Tusk zwołuje szefów funduszy emerytalnych i przed kamerami ruga ich choć wie, że nic im nie może zrobić i nie ma takiego nawet zamiaru. Ale ludzie myślą: „co za energiczny i troszczący się o nas premier”. I już notowania rosną.
Wybucha afera hazardowa Tusk dymisjonuje ministrów, ale po kilku miesiącach, wracają oni na jeszcze bardziej eksponowane stanowiska. I tak dalej i tak dalej.
Kiedy w niedzielę czytam, że w poniedziałek rząd pozamyka sklepy z dopalaczami, to wiem, że mamy kolejną propagandową akcję, bo ruch Palikota obniżył na chwile notowania rządu i Platformy. W poniedziałek zamkną, a w środę otworzą pod nowym szyldem, bo mafia dała już nie jeden milion dolców na łapówki dla naszych mężyków stanu i włos z głowy handlarzom nie spadnie.
W tej schizofrenicznej sytuacji zastanawiam się jaka jest droga wyjścia z pułapki w której wszyscy tkwimy? W to, że Tusk weźmie się do pracy i działania raczej nie wierzę. Nic nie zapowiada też, żeby Kaczyński zmienił swój styl i „wziął na wstrzymanie”. Jedyny chyba ratunek leży w tych „prochach”, które lider PiS łykał w czasie kampanii prezydenckiej. Może by go tak nafaszerować jakimi tabletkami, to notowania PiS natychmiast wzrosną. No ale po pierwsze w PiS nie znajdzie się chyba już nikt odważny, żeby Jarkowi dosypać coś do kawy, a po drugie Tusk właśnie zamyka sklepy z dopalaczami.
Ech - nigdzie drogi ni kurhanu!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie