
Telewizja podała informację o zamordowaniu byłego wiceministra transportu Eugeniusza Wróbla. Morderstwa dokonać miał syn – jak to określono „z powodów światopoglądowych”. Nie wiemy jeszcze co to określenie oznacza, w stosunku do Wróbla, który był wiceministrem w rządzie PiS-u. Ale z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością mogę przypuścić co by się stało gdyby rzecz się działa pod rządami PiS. Założę się, że zarówno SLD jak i PO oskarżały by o morderstwo „kaczystowski reżim”, a po dojściu do władzy Platforma i SLD powołałyby sejmową komisję, która szukałaby dowodów na to, że morderca działał podpuszczony przez samego Ziobrę.
Jeśli myślicie, że fantazjuję, to zapytajcie co jest ze sprawą Blidy? Albo z komisją ds. nacisków? A co z prokuratorskim śledztwem w sprawie akcji w ministerstwie rolnictwa i przekroczeniem uprawnień przez CBA? Po czterech latach daremnych poszukiwań, prowadzonych wedle stalinowskiej zasady - „dajcie człowieka, paragraf się znajdzie” – wszystkie te śledztwa są umarzane. No i co teraz? – należałoby zapytać Tuska, Kalisza, Piterę? Jak spojrzycie w oczy wyborcom, którym od kilku lat wciskacie kit o przestępstwach rzekomo popełnionych przez PiS?
Odpowiedź każdy zna. Zamiast uderzenia się w piersi i przyznania do tego, że się niegodnie obrzucało błotem politycznego przeciwnika, następuje nowa eskalacja pomówień. Oto „Gazeta Wyborcza” reprezentująca opinię oligarchii III Rzeczpospolitej, zarzuca Kaczyńskiemu i PiS-owi ni mniej ni więcej, tylko faszyzm i podobieństwo do hitlerowskiej partii NSDAP.
Pisze te słowa bynajmniej nie jako zwolennik Kaczynskiego i PiS-u. Czytelnicy znają moje krytyczne uwagi o polityce lidera opozycji i o samym PiS-ie. Ale czym innym jest krytyka, a czym innym odmawianie opozycji prawa do istnienia, obrzucanie niewygodnych polityków epitetami, toczenie przeciw nim brudnej wojny propagandowej przypominającej jako żywo goebbelsowską zasadę: „Kłamcie, kłamcie, kłamcie – zawsze coś z tego zostanie”. Niestety w działaniach Platformy, jej liderów, ale także w mediach i u dziennikarzy wspierających „partię władzy” widzę całkowity zanik zasad i odrzucenie uczciwości.
Kiedy PiS mianował nowe kierownictwo telewizji czy radia tefaueny, „Wyborcza” i inne „zaprzyjaźnione” media aż huczały od oskarżeń o przejmowanie telewizji i radia. Teraz mianowani przez PO i SLD szefowie wyrzucają z telewizji wszystkich niewygodnych, krytycznie odnoszących się do polityki rządu dziennikarzy i nikt ich nie broni! Nikt – ani „GW”, ani TVN nie pisze o zagrożeniu wolności słowa i demokracji! Tymczasem z publicznej telewizji wyrzucają właśnie program Bronisława Wildsteina, wypada „Misja specjalna” Anity Gargas, lada moment a wypadnie „Antysalon” - znakomity program publicystyczny Ziemkiewicza. W tym samym czasie nachalna propaganda Żakowskiego nadawana jest w najlepszym czasie antenowym.
Sytuacja jawnie zmierza do monopolu opinii, zupełnie analogicznego jaki mieliśmy w PRL. A w warunkach monopolu informacji nie ma mowy o wolności wyboru czy demokracji. W jaki sposób wyborca skazany na codzienne pranie mózgu dokonywane przez dziennikarzy rządowych, kupionych przez oligarchów, ma sobie wyrobić obiektywny sąd o sytuacji?
Powtarzam – nie bronię PiS-u i Kaczyńskiego – bronię zasad. Broniłbym ich nawet gdyby w sytuacji podobnej do PiS-u znalazł się SLD. Bronię – i wszyscy powinniśmy to robić – naszego obywatelskiego prawa do wyrażania krytycznych opinii i do uzyskiwania takich opinii – zwłaszcza w publicznych mediach. Działalność Tuska i Platformy zmierza do ograniczenia tego naszego fundamentalnego prawa i wprost zagraża demokracji.
Dlaczego rząd chce odebrać opozycji prawo do krytykowania jego poczynań?
A na to pytanie odpowiedź daje minister Rostowski informując o 100 mld dziury budżetowej. Wisi nad nami gospodarcza klęska i sprytny Donald i jego propagandyści uznali, że w tej sytuacji uratować go może tylko „propaganda sukcesu”. A ta – jak wiadomo – wymaga żeby wszyscy śpiewali na jedną nutę.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie