
4 maja swoje setne urodziny obchodziła najstarsza mieszkanka gminy Łambinowice pani Helena Staniszewska. Z tej okazji seniorkę, w jej domu w Piątkowiczach, odwiedzili z życzeniami i kwiatami przedstawiciele władz samorządowych. Pani Helena przez cały wyjątkowy dzień odbierała niezliczone ilości kwiatów i życzeń.
To był dzień pełen emocji. Przed południem najstarszą mieszkankę gminy odwiedził wójt gminy Tomasz Karpiński wraz z wiceprzewodniczącym Rady Gminy Grzegorzem Fornalikiem i kierownikiem Urzędu Stanu Cywilnego Eweliną Szeremetą. W gronie składających życzenia była także Alicja Igras z nyskiego oddziału KRUS.
Po południu pani Helena wzięła udział w mszy św. odprawionej w jej intencji. Oczywiście w modlitwie towarzyszyła jej najbliższa rodzina (ok. 40 osób), która na urodziny nestorki rodu przyjechała nawet z zagranicy. Po nabożeństwie obchody przeniosły się do miejscowej świetlicy wiejskiej, gdzie pani Helena wręcz została zasypana kwiatami i życzeniami 200 lat życia!
Pani Helena jest nadal samodzielna. Żyje otoczona miłością córki, ale także całej rodziny, która regularnie ją odwiedza. Nestorka rodu czeka na wszystkich rozpoznając po marce samochodu, kto przyjechał. A stulatka jest korzeniem wspaniałej rodziny. Doczekała się 9 wnuków i 13 prawnuków. Stulatka liczy, że wkrótce w jej rodzinie pojawią się kolejni członkowie – praprawnuki.
Życie pani Heleny nie było jednak łatwe, bo młodość przypadała na czasy wojenne. Urodziła się w Jaworze Górnym niedaleko Dębicy, jako jedna z siedmiorga rodzeństwa. Na szczęście wszyscy przeżyli wojnę. Chociaż dzisiaj nie ma ich już na świecie można śmiało powiedzieć, że rodzina pani Helenki nosi dobre geny. Jej rodzeństwo odchodziło mając bowiem 80 – 90 lat. - Przez pół roku przechodził front to ja chlebusia nie widziałam tylko same jabłka – mówi przywołując czasy wojenne. - Jako dziecko zabiliby mnie Niemcy. Przez ogromy śnieg szłam do sąsiadki i wtedy mnie gonili. Wpadłam jednak do sąsiadki chowając swoje przemarznięte nogi. Kiedy Niemcy wpadli do domu pytali sąsiadki ile ma dzieci, a ona powiedziała, że wszystkie, które tutaj są - są jej i w ten sposób mnie uratowała – wspomina seniorka.
Zaraz po wojnie – w 1947 roku wyszła za mąż za sporo starszego od siebie wdowca. Małżeństwo doczekało się trójki dzieci jednak najmłodszy Adaś zmarł mając zaledwie 4 miesiące. Razem z mężem, który zmarł w 1971 roku uprawiali 8 hektarów ziemi. Pani Helena samodzielnie potrafiła wykonać każdą męską pracę – w tym powożenie końmi.
Pani Helenka jest samodzielna, chętnie wychodzi w pogodne dni na podwórko. Nadal żyje w wielkim porządku. – Kiedy wchodzę do jej pokoju wieczorem to wszystko jest poukładane w kosteczkę – mówi córka seniorki. – Sama też się ubiera. Bardzo wcześnie wstaje, je śniadanie, zażywa leki, tabletki i kładzie się na pierwszą drzemkę - dodaje.
Do najserdeczniejszych życzeń dla pani Heleny dołącza się nasza redakcja już dzisiaj wpraszając się na 101 urodziny.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie