Reklama

9 - letniego Kevina uratował przeszczep szpiku

Nowiny Nyskie
11/04/2021 12:31

- Kevin przeszedł 26 transfuzji krwi, gdyby nie one i fakt, że doszło do przeszczepu, mój synek by nie żył – mówi Elżbieta Rutkowska-Szymska. Kevin jest 9-letnim mieszkańcem Otmuchowa, który zachorował tuż po urodzeniu. Jego rodzice robili wszystko, aby go uratować.

Z czym się zmagał?
Kevin Szymski urodził się jako wcześniak w połowie ósmego miesiąca ciąży. Od razu po urodzeniu wymagał transfuzji krwi. Lekarze na początku nie wiedzieli z jaką chorobą zmaga się Kevin. Próbowali leczyć chłopca sterydami, ale jego szpik nie reagował na taki sposób leczenia. W Klinice Hematologii i Onkologii we Wrocławiu rodzice usłyszeli, że jedynym ratunkiem będzie przeszczep szpiku kostnego. 

- Na początku lekarze podejrzewali sferocytozę, choroba ta jest związana ze śledzioną. Cały czas szukali przyczyny. Pierwsze dwa tygodnie Kevin spędził w szpitalu. Po 4 tygodniach życia, znowu wymagał transfuzji krwi. Pełna diagnoza zajęła trochę czasu, ale w końcu stwierdzono niedokrwistość Blackfana-Diamonda – mówi Elżbieta Rutkowska-Szymska.

DKMS
Rodzice wraz ze znajomymi, którzy nakłonili do kontaktu z Fundacją DKMS, postanowili zorganizować akcję w Nysie i Otmuchowie. W Nysie powstało kilka punktów, w których nowi dawcy szpiku mogli się zarejestrować w bazie dawców DKMS. Skutkiem akcji zarejestrowało się ponad 200 osób. Dzięki DKMS odnalazła się kobieta, która została dawczynią szpiku dla chłopczyka. Niestety nie była z naszego regionu.

- Do tej pory nie wiemy nic o kobiecie, która oddała szpik Kevinowi. Znaliśmy tylko jej datę urodzenia oraz że ma trójkę dzieci. Bardzo obawialiśmy się, że odmówi, albo że przeszczep się nie przyjmie – mówi mama Kevina.

Powrót do rzeczywistości
Kevin po przeszczepie został wypisany do domu i jeszcze przez 13 tygodni przyjmował lek przeciwodrzutowy. Rodzice do tej pory jeżdżą z nim do Wrocławia na kontrole, do szpitala, w którym doszło do przeszczepu szpiku. Aktualnie powinni robić to raz w roku. - Gdy Kevin miał niecałe 7 lat, bawiliśmy się w głuchy telefon. Gdy mówiliśmy do Kevina do prawego ucha, to słyszał, gorzej było z lewym uszkiem. Nie dawało mi to spokoju, zgłosiłam się do lekarza. Lekarz myślał, że powodem tego jest nadmierna woskowina. Zażądałam badania, które potwierdziło moje obawy – dodaje mama Kevina.

Przeczucia się sprawdziły
Przypuszczenia mamy Kevina okazały się słuszne. Kevin zmaga się z niedosłuchem lewostronnym. Rodzice próbowali naprawiać jego słuch aparatem słuchowym. Jego koszt wyniósł około 5 tys. zł. Niestety aparat nic nie zmienił. - Kevin mówił nam, że mimo aparatu, nadal nie słyszy. Dostaliśmy się do światowego centrum słuchu, które znajduje się w Kajetanach pod Warszawą. Doktor przeprowadził badanie i oznajmił nam, że aparat nic nie da. Powiedział, że w grę wchodzi tylko implant ślimakowy – mówi mama Kevina.

- Czuliśmy ogromne przerażenie, gdy Kevin miał mieć przeszczep. Chemioterapia była okropna, widać, że dziecko podczas tego wygląda jakby umierało, jakby życie z niego uchodziło – mówi Elżbieta Szymska

Kajetany
Rodzice wraz z Kevinem przeszli kilka spotkań z lekarzami w Kajetanach. Potwierdziły się ich najgorsze obawy, Kevin zmagał się z niedosłuchem, który sięgał aż 90%. Operacja miałaby być wykonana po koniec kwietnia 2026 roku w Kajetanach. Lekarze sugerowali, aby Kevin nie jeździł rowerem z aparatem, ponieważ byle jaki szum zagłuszy aparat i dziecko i tak nie usłyszy. W międzyczasie Kevin zaczął także chorować na nadciśnienie oraz miał powiększoną wątrobę i śledzionę.

- Zastanawialiśmy się czy wykonać operację. Upewniła nas pewna sytuacja gdy Kevin jechał na rowerze. Kierowca z busa skręcał w stronę dworca, a Kevin go nie zauważył. Nie widział ani busa, ani nie słyszał jego dźwięku i tego, że tata go woła. Gdyby nie spostrzegawczość kierowcy, Kevina nie byłoby z nami. Wiedzieliśmy po tym zdarzeniu, że trzeba przeprowadzić tę operację. Oswoiliśmy się z myślą, że 5 lat trzeba na to czekać – mówi mama Kevina.

Nadzieja
W lutym tego roku pracownicy szpitala w Kajetanach skontaktowali się z mamą Kevina, informując, że dostali bardzo duże dofinansowanie i operacja może odbyć się szybciej. Na przygotowanie i decyzję rodzice mieli 12 dni. Mieli zgłosić się do szpitala 1 marca na operację. 
- Przyjęli nas do szpitala 1 marca, a 2 marca miała odbyć się operacja. Synek miał mieć operację jako ostatni. Lekarze podjęli decyzję, że muszą przenieść operację z wtorku na piątek, ponieważ jego przypadek był ciężki. Zdenerwowałam się, bo czekaliśmy cały dzień. W środę lekarz wziął mnie na rozmowę, na której nie obiecywał, że operacja się uda. Zapewnił, że podejmą jej próbę i muszą się do niej dobrze przygotować, dlatego została przesunięta – mówi mama Kevina.

Operacja się udała
Kevin wrócił do domu i aktualnie dobrze się czuje. Przez jakiś czas implant ślimakowy musi przyzwyczajać organizm do jego działania. Rodzice 8 kwietnia jadą do Kajetan na kontrolę. Trzymamy kciuki, aby wszystko się udało! Rodziców wspierają zbiórki pieniędzy z 1% podatku.

Zbiórkę prowadzi Fundacja „Na ratunek dzieciom z chorobą nowotworową”. KRS: 0000086210 z dopiskiem Kevin Szymski.
 

Joanna Kania
 


 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    stefek i wandzia - niezalogowany 2021-04-12 15:37:39

    Kevin, Dżesika i kto jeszcze..............

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do