Brudasy zaśmiecają las

Do lasu przy ul. Morcinka, na końcu drogi za firmami regularnie trafiają śmieci i to w dużych ilościach. - Straż miejska kilkakrotnie była o tym powiadamiana, podobnie jak wydział ochrony środowiska w nyskim urzędzie, ale nic nie zostało zrobione. Do lasu trafiają m.in. pojemniki po olejach silnikowych i butelki z niewiadomymi cieczami. Przecież to jest degradacja środowiska! - apelowali mieszkańcy Nysy.

W związku z brakiem reakcji nyskich strażników miejskich i urzędników ludzie w akcie desperacji zwrócili się o interwencję do "Nowin Nyskich". Zdjęcia wysypisk za naszym pośrednictwem trafiły do wydziału ochrony środowiska, a stamtąd do gminnego wydziału gospodarki komunalnej, który takimi sprawami się zajmuje.
Po naszej interwencji stare śmieci zniknęły, ale... zaraz pojawiły się nowe. - Czy na takich brudasów nie ma rady?! Przecież za darmo można wywieźć gruz i inne odpady na PSZOK. Czy oni tego nie wiedzą? No, chyba że odpady wyrzucają jakieś okoliczne firmy... Ale tym chyba powinna zająć się straż miejska! - sugerują mieszkańcy.
- Wszystkie śmieci, w tym również gruz i gabaryty, przyjmujemy na dwóch PSZOK-ach (Punkty Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych): na ul. Piłsudskiego 61 (baza Ekomu) i na ul. Saperskiej - informuje prezes Ekomu Damian Nowakowski.
Na ilość gruzu są limity: ok. 100 - 120 kg jest za darmo, powyżej się płaci. To nie są jednak jakieś wielkie kwoty.
Firmy jednak muszą płacić za każdą ilość wywiezionych odpadów. - Każdy przedsiębiorca, nawet mały, tzw. garażowy musi mieć zawartą umowę na wywóz śmieci - informuje prezes. Idąc za sugestią mieszkańców, Straż Miejska w Nysie powinna chyba się zaktywizować i przeprowadzić kontrole. Kilka słonych mandatów za brak umów przykróciłoby wywóz śmieci do lasów i zagajników.
A może trzeba poszukać też innych rozwiązań. Jeden z właścicieli prywatnego lasu w Polsce umieścił w newralgicznych miejscach na drzewach przenośne kamerki. Szybko ustalił sprawców dzikich wysypisk.