Reklama

Czwarte pokolenie kontynuuje kolejarską tradycję 

Nowiny Nyskie
18/12/2023 11:35

Zawód maszynisty kolejowego nie jest już tylko domeną panów. 45 kobiet prowadzi w Polsce pociągi, a kolejne 45 zdobyło licencję. Do grona polskich maszynistek chce dołączyć za kilka lat Izabela Siemiątkowska z Niwnicy. Będzie kontynuować rodzinne tradycje kolejarskie.

Chcę kierować pociągami!
Izabela wkrótce ukończy 17 lat. Dwa lata wcześniej stała przed trudną decyzją o wyborze szkoły średniej.
- Myślałam, może pójdę do liceum „na biol-chem”, a potem na ratownictwo medyczne tak jak koleżeństwo z klasy. Będzie raźniej…
Rodzice nastolatki uświadomili jej wtedy, że wybierany zawód to powinno być coś, co jej się podoba. 
- Koleżanki, koledzy dziś są, jutro będą inni. Sama wybierz – tłumaczyła jej mama Magdalena.
- Chcę być maszynistką i prowadzić pociągi. Tak jak tata! - powiedziała Izabela, czym zaskoczyła rodzinę.
Siemiątkowscy związani byli z koleją od trzech pokoleń i rozmowy na jej temat to był niemal chleb powszedni. Zwłaszcza kiedy przy stole zasiadał nestor rodziny, pan Stanisław – pradziadek Izabeli, jego syn (dziadek Izabeli) Wiesław, jego brat Andrzej, a od kilku lat także Robert – tata Izy (syn Wiesława). Nikt z nich jednak nie przypuszczał, że ich kolejarskie tradycje zechce kontynuować przedstawicielka żeńskiej linii potomków i to w zawodzie uważanym dotąd za męski. 
Izabela wybrała Technikum nr 4 w Kędzierzynie-Koźlu, kierunek technik transportu kolejowego. 
- Z ciekawością przysłuchiwałam się jak tata opowiadał o swojej pracy. Wiem, że jest trudna i trzeba mieć dużą wiedzę, znać zasady ruchu, budowę lokomotyw, wiedzieć jak ją naprawić kiedy zepsuje się w trasie itp. Ale to mi się podoba, lubię przedmioty zawodowe. Czasem bardziej niż ogólne – śmieje się Iza, obecna drugoklasistka. W jej 33-osobowej klasie są tylko trzy dziewczyny, a w całej szkole piętnaście.


Z danych Urzędu Transportu Kolejowego z 2023r. wynika, że w zawodzie maszynisty jest 90 pań, z czego połowa ma pełne uprawnienia do prowadzenia pojazdów kolejowych, a druga zaliczyła I etap do ich uzyskania. Z grona uprawnionych jeżdżą w Polregio 23 kobiety, 7 pań pracuje w PKP Intercity, w tym 3 z nich mają uprawnienia do prowadzenia najszybszych pojazdów - Pendolino. 5 pań pracuje też w Kolejach Dolnośląskich, a pozostałe u przewoźników towarowych.# 
https://kadry.infor.pl

 

Kibicują córce i wnuczce
- Ucieszyłem się z wyboru córki! - mówi Robert, tata Izabeli. - Lubię swój zawód i choć jest niełatwy to daje mi dużo satysfakcji.
Mężczyzna zanim trafił na kolej był w wojsku, pracował też jako kierowca. Planował związać swoją przyszłość zawodową z armią i nawet poczynił pierwsze starania. Ten wybór miał się jednak wiązać z koniecznością przeprowadzki. Izabelka była mała, żona miała na miejscu pracę i opiekę dwóch babć nad dzieckiem. Trudno było to zostawić. 
- Dowiedziałem się, że Polregio organizuje kurs na maszynistów pociągów. Tata powiedział: spróbuj, może ci się spodoba. W 2013 r. rozpocząłem kurs, a od końca 2014 r. lub początkiem 2015 r. zacząłem sam kierować pociągami. 89-letni Stanisław Siemiątkowski uważa zawód wnuka za nobilitację:
- Na PKP przepracowałem 37 lat i 7 miesięcy. Byłem konduktorem, kierownikiem pociągu, a przez ostatnie 13 lat dyżurnym ruchu. Syn Andrzej skończył kolejarską szkołę i był dyżurnym ruchu, a potem dyspozytorem. Drugi syn Wiesiek też pracował na kolei. Zresztą on sam o tym opowie. Ale najwyżej z nas wybił się Robert, on jest maszynistą! A teraz prawnuczka idzie w jego ślady - mówi z dumą senior rodu.
 Wiesław Siemiątkowski, dziadek nastolatki, też kibicuje Izabeli.
- Wnuczka jest ambitna. Z przedmiotów zawodowych ma same piątki! To dobry wybór. Ja przepracowałem na kolei 40 lat. Najpierw w warsztacie, a potem przez prawie 20 lat jako rewident. Sprawdzałem stan techniczny pociągów przed wyjazdem w trasę. Kiedy w 1980 r. przyjmowałem się na kolej zarobki były tam niezłe. Ludzie z ZUP i FSD zwalniali się i przychodzili do nas, bo tu było lepiej - zachwala pan Wiesław.
Potwierdza to pan Stanisław Siemiątkowski, który pracę w Lokomotywowni Nysa zaczął w 1957 roku:
- Zawsze na kolei było dobrze: świąteczne płatne, nadliczbowe płatne. A mimo tego ludzi brakowało. Mieszkałem blisko stacji i często wzywano mnie „na służbę”, bo ktoś nagle zachorował. Raz miałem ponad 400 godzin w miesiącu. Zapłacili mi za połowę, reszta przepadła, bo przepisy nie pozwalały na więcej – wspomina nestor rodziny.

Blaski i cienie 
Praca maszynisty kolejowego nie jest łatwa. Służbę (przyp. tak nazywa się ich godziny pracy) zaczyna się o różnych porach dnia i nocy, w zależności od godzin odjazdu pociągów. Laikom wydać się może, że przy dzisiejszej technice kierowanie pociągiem to łatwizna – steruje się przyciskami na pulpicie i jedzie torami prosto przed siebie. Tak jednak nie jest. Oprócz wiedzy na temat zasad ruchu (przepisów jest więcej niż dla kierowców samochodowych), znajomości mechaniki i elektroniki, kierujący pociągami muszą mieć też dobry refleks. W czasie jazdy powinni zachowywać szczególną ostrożność, bo na trasie mogą czyhać różne „niespodzianki”.
- Tak jak inni maszyniści, nie lubię jesienią liści na torach. Koła ślizgają się na nich, ABS nie pomaga, piasecznica nie pomaga ich zahamować i pociąg trudno jest zatrzymać w peronie. Według przepisów jest to traktowane na równi jak przejechanie semafora „na stój”. Maszynista zostaje zawieszony w obowiązkach na pół roku. Potem, by wrócić do jazdy, musi zrobić nowe badania - opowiada Robert.
Badania medyczne stanu fizycznego i psychicznego maszynistów są bardzo szczegółowe. Prowadzone są regularnie co 2 lata do 55 roku życia, a potem co rok. Każde odchylenie od normy powoduje odsunięcie maszynisty od jazdy. Kierujący pociągami muszą też brać udział w regularnych szkoleniach oraz zdawać co 4 lata egzaminy kontrolne z posiadanej wiedzy i co rok egzaminy na symulatorach jazdy. Ich niezaliczenie też grozi odsunięciem od jazdy.

Namówiła kuzyna
Na torach dochodzi też do wypadków. Bywają tragiczne z ofiarami śmiertelnymi, zdarzają się też celowe samobójstwa. Każdy jest wstrząsający i odbija się na psychice obsady pociągu. Są też „incydenty” (przyp. nomenklatura kolejowa) będące wynikiem ludzkiej głupoty. 
- Naszym utrapieniem są auta na niestrzeżonych przejazdach – kierowcy bez wyobraźni wjeżdżają na tory i ścigają się, kto pierwszy będzie przed pociągiem. Miałem już jedno zdarzenie z samochodem, ale na szczęście niegroźne. Na przejeździe kolejowym na ul. Morcinka w Nysie kierująca wjechała autem tuż przed pociągiem. Pani wysiadła z samochodu i oświadczyła: ”Nic mi nie jest, jedziemy dalej”. Gdybym jej posłuchał, już nie pracowałbym na kolei. Okoliczności takiego zdarzenia zawsze musi zbadać komisja kolejowa - wyjaśnia młody nyski maszynista. 
Kolejnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa pociągów jest zwierzyna leśna, która w poszukiwania pokarmu wchodzi na tory. 

- Miałem takie zdarzenie, raz była to sarna, innym razem dzik. Przewody mi zerwało i musiałem naprawiać maszynę. Dlatego maszyniści wożą ze sobą po kilka kluczy i inne narzędzia – śmieje się Robert Siemiątkowski.
Izabela z uwagą przysłuchuje się słowom ojca. Pytana, czy nie przerażają jej te „ciemne” strony zawodu maszynisty mówi:
- Znałam je już wcześniej z opowiadań taty, dziadka i pradziadka. Zanim zdecydowałam się na szkołę kolejarską. W każdym zawodzie są blaski i cienie, ale ta praca nadal mi się podoba – śmieje się przyszła maszynistka kolejowa. 
Tak zachwalała swoją szkołę, że rok po niej do technikum transportu kolejowego wybrał się jej kuzyn Maciek, bratanek Roberta, wnuk pana Wiesława i prawnuk pana Stanisława. Brać kolejarska Siemiątkowskich, jak widać, wciąż się powiększa. Karolinka, 5-letnia siostrzyczka Izy, jest kolejną w kolejce. Póki co woli jednak budować tory dla samochodzików rajdowych.
Danuta Wąsowicz-Hołota


 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    And - niezalogowany 2023-12-28 17:44:26

    Powodzenia! Niech się uda! :)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do