
Pytają sąsiedzi państwa Jarosz z Biskupowa i mieszkańcy miasta, śledzący sprawę niepełnosprawnego pana Mariana!
Od prawie 9 miesięcy Teresa Jarosz apeluje o pomoc dla swojego męża. Przez ponad rok nie opuszcza on mieszkania ze względu na chorobę i bariery architektoniczne! Takie mieszkanie niepełnosprawnemu przydzielił GKTBS w Głuchołazach! Pomocy nie ma zarówno ze strony miasta reprezentowanego przez burmistrza Edwarda Szupryczyńskiego, GKTBS - reprezentowanego przez prezesa Andrzeja Gębalę jak i OPS w Głuchołazach reprezentowanego przez dyr. Katarzynę Łojko!
- Nikt się nimi nadal w ogóle nie interesuje! - twierdzą sąsiedzi.
Przykre, nawet bardzo, lecz prawdziwe! Brak było odpowiedzi na pisma małżonki pana Mariana - od 4 miesięcy! To wszystko dzieje się w naszej gminie! Milczenie ze strony osób odpowiedzialnych za takową pomoc jest znamienne! Szczególną arogancją i brakiem pomocy wykazuje się Ośrodek Pomocy Społecznej, którego opiekunka przydzielona państwu Jarosz ograniczała zakres swojej pomocy tylko do... przewozu pani Teresy na zakupy do Głuchołaz - tam i z powrotem! Była to swego rodzaju płatna usługa TAXI!
Czy na tym miała polegać ta pomoc? Czy chodziło o pomoc małżonce pana Jarosza czy... jemu samemu? Wydaje się, że pani Teresa też wymaga pomocy. Ma ona duże trudności z percepcją w zakresie zrozumienia pism urzędowych.
W rozmowie telefonicznej z dyrektor OPS przedstawiliśmy raz jeszcze trudną sytuację rodziny i wskazaliśmy na nieprawidłowości z zakresu pomocy udzielanej przez ośrodek. Pani dyrektor była wyraźnie zaskoczona charakterem pracy podległej jej opiekunki - widać o tym nic nie wiedziała. Zadaliśmy też pani dyrektor Łojko kilka pytań, na które obiecała odpowiedzieć zaraz po wyjaśnieniu kilku kwestii i oddzwonić. Niestety, do chwili obecnej - a mija ponad 2 tygodnie - nie oddzwoniła! Sądziliśmy, że po naszej interwencji sytuacja się zmieni. No i nie myliliśmy się! Została zmieniona opiekunka. Przyjechała do pani Teresy i spotkała się z nią na zewnątrz. Oznajmiła, że nie będzie wchodzić do mieszkania ze względu na obecną sytuację - pandemię. Zadeklarowała pomoc polegającą na towarzyszeniu jej w drodze na zakupy do odległego o ok. 500 metrów sklepu! A co z panem Marianem - osobą niepełnosprawną w stopniu znacznym?
On dalej pozostaje bez pomocy! Być może to norma wg pani dyrektor, która zawsze zasłania się przepisami - bo odruchu serca w tej sprawie brakuje! Czy pomoc społeczna to suche, bezduszne przepisy? Płacenie za usługę "osoby towarzyszącej" na dystansie 500 m pani Teresa uznała za zbędną i zrezygnowała z niej, informując dyrekcję OPS na piśmie!
Patrząc na działania instytucji powołanej do niesienia pomocy potrzebującym można odnieść wrażenie, że dyrekcja tej instytucji nie panuje nad tym, co się w niej dzieje. Praca opiekunek prawdopodobnie nie jest nadzorowana, nie wiadomo jaki jest zakres ich pomocy. Może są w tym zakresie odpowiednie sprawozdania, statystyki wykresy?
Może tak, bo papier wszystko przyjmie! Papier, na podstawie którego radni, burmistrz ocenią pracę instytucji i nie będą mieli do niej żadnych zastrzeżeń. Wszystko ładnie i pięknie! Brawo!
Tylko gdzie w tym wszystkim są ludzie!? Ludzie, którzy często ze łzami w oczach oczekują tej pomocy i odrobiny serca!#
Pytania do dyrektor OPS
- Kiedy ktoś z pracowników ośrodka był w mieszkaniu państwa Jarosz?
- Po co opiekunka jeździła z panią Teresą do Głuchołaz, przy okazji nie uwzględniając przepisów prawa dot. pandemii?
- Dlaczego wysłała do pani Teresy odpowiedź na pismo z datą wsteczną (różnica między datą na stemplu pocztowym a pismem ok. miesiąca)? - odpowiedzi brak!
Widać czasem milczenie jest złotem. Ale czy w tej sytuacji to właściwa decyzja dyrekcji ośrodka?
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie