Dziecko we Włoszech. Matka drży o jego życie!

Nowiny Nyskie
03/04/2020 06:57

Yasminka, 10-letnia Polka która na początku 2018 r. za zgodą nyskiego sądu została wywieziona brutalnie z Nysy, przebywa u ojca we Włoszech. Katarzyna Nowak drży o życie córeczki, ze względu na epidemię koronawirusa. W tych trudnych chwilach nie może być ze swoim dzieckiem, a kontakt telefoniczny z nim zależy od humoru ojca Marokańczyka. 

Siłą porwana ze szkoły
Według włoskiego sądu matka ma prawo codziennie do godziny rozmowy z córeczką, ale ojciec nie zawsze się na to zgadza. - Czasem pozwala nam porozmawiać przez 2-3 dni z rzędu, ale zdarza się, że przez kilka dni nie odbiera telefonu. Ostatni raz rozmawiałam z Yasminką przedwczoraj - powiedziała nam w miniony piątek Katarzyna Nowak.
Nysanka musi mieć w sobie ogrom siły. Nie załamała się dotąd, bo nadal musi walczyć o odzyskanie i dobro swojego dziecka. Mieszkańcy Nysy pamiętają, przez co kobieta przeszła. W lutym 2018 r. nyska sędzia Anna Ryndak w ramach tzw. Konwencji haskiej nakazała odebranie 8-letniego dziecka matce i oddanie ojcu Marokańczykowi do Włoch. Zostało ono wyniesione ze szkoły siłą, wśród krzyków broniącej się dziewczynki. Marokańczykowi pomagał polski adwokat oraz nyska policja i sądowa kuratorka. Dziecko z polskim obywatelstwem, które matka wychowywała w religii katolickiej, oddali do ortodoksyjnej muzułmańskiej rodziny, w której zasady islamu są restrykcyjnie przestrzegane. 
Mężczyzna dopuszczał się przemocy wobec Polki i jej starszych dzieci. To przed nim i przed działaniem włoskiej opieki społecznej Katarzyna uciekła do kraju. 

Ludzie umierają, a dziecko bez matki
Od 2 lat Yasminka mieszka we Włoszech. Teraz tam szaleje koronawirus. Matka drży o jej zdrowie i życie! - Całe Włochy są czerwoną strefą ze względu na pandemię. Szkoły są zamknięte, nikt bez pozwolenia nie może opuścić swojego mieszkania. Włosi udają się do pracy tylko za pozwoleniem, na zakupy chodzą wyłącznie do najbliższych sklepów i do aptek. Tam codziennie ludzie umierają setkami... - mówi przez łzy.  
Każde dziecko najbezpieczniejsze jest przy matce. 10-letnia Yasminka mieszka w obcej rodzinie, z żoną ojca i dwójką malutkich dzieci. 
- Jest smutna i przerażona tą sytuacją, bo zdaje sobie sprawę, że to wszystko jest bardzo poważne. Jest zamknięta w domu i wie, że szybko z niego nie wyjdzie - opowiada Katarzyna.
Matka chce wpierać swoje dziecko, choćby tylko w codziennej rozmowie. Chce odgonić złe myśli, rozśmieszyć, powiedzieć że wszyscy ją kochają i są myślami bardzo blisko. Podczas rozmów telefonicznych matka mówi do córeczki po polsku, ale dziewczynka musi mówić po włosku, bo tak każe jej ojciec.
- Sąd włoski orzekł, że nasze dziecko może rozmawiać ze mną codziennie między godziną 19 a 20 i ojciec powinien udostępnić mu telefon. Ale w realu to zależy od humoru ojca. Podarowałam Yasmince w lutym 2019 roku telefon, za który cały czas płacę. Ojciec go zabrał i sam używa, a w opiece społecznej nikt na to nie reaguje - opowiada matka. 

Ojczyzną córeczki jest Polska!
To właśnie terytorialnej włoskiej opiece społecznej powierzono sądownie opiekę nad 10-letnią Polką. Takie postanowienie w lutym br. wydał Sąd Rejonowy w Rovigo. 
- Powierzył moje dziecko pracownikom instytucji, która setki razy mi groziła. Wszystkie sprawy dotyczące zdrowia, życia, religii itd. mojej córki podlegają decyzjom opieki społecznej. Według sądu moje dziecko ma mieszkać z ojcem, a ja mam prawo do kontaktów z nim w każdy drugi weekend miesiąca. W okresie od 24 grudnia do 6 stycznia oraz w czasie świąt wielkanocnych mamy spędzać czas z córeczką na zmianę z ojcem: jeden rok on, drugi ja. Mogę spędzić też 30 dni z Yasminką w czasie wakacji, ale wyłącznie we Włoszech. Natomiast ojciec ma prawo do wyjazdów z dzieckiem poza terytorium Włoch za pozwoleniem sądu. Ja nie mam prawa do opuszczania z dzieckiem - jak to nazwał sąd - "ojczyzny". A przecież Włochy nie są ojczyzną mojego dziecka! Od urodzenia moje dziecko jest obywatelem Polski! - mówi z oburzeniem Katarzyna. 
Sąd włoski nie wziął też pod uwagę finansowych uwarunkowań swojej decyzji. 
- Chyba nikt w naszym kraju nie zarabia tyle, żeby co miesiąc jeździć do Włoch! Trzydzieści dni w czasie wakacji? Przecież ja nie jestem w stanie wynajmować na taki okres mieszkania we Włoszech, a nie mogę swojego dziecka zabrać do Polski!? Nie jestem w stanie normalnie pracować, bo pracodawca nie zgodzi się, żebym wyjeżdżała na kilka dni w każdym miesiącu. Czasami pobyt przeciąga się do tygodnia, bo zahacza o rozprawę sądową - argumentuje nysanka utrzymuje.  
Polka liczyła na to, że reprezentująca ją prawniczka z Bolonii wniesie odwołanie. - Zaskoczona usłyszałam: "Pani mi podpisze, że zrzeka się wniesienia apelacji". Nie zgodziłam się i prawniczka wypowiedziała mi pełnomocnictwo - opowiada kobieta.
Katarzyna się nie poddała i sama wniosła apelację: - Nie wiem czy zostanie rozpatrzona. Opracowałam ją na podstawie internetu. Chociaż w Polsce studiuję prawo biznesu, to jednak nie znam prawa włoskiego. Podpierałam się gotowymi wnioskami. Wniosłam też o adwokata z urzędu - mówi.

Matka do więzienia?
Nadal jest szansa na uchylenie wyroku w sprawie wydania Yasminki ojcu do Włoch.
- Polski Prokurator Generalny wystąpił do Sądu Najwyższego o kasację. Powołał się na art. 577 kpc, tj. zmianę prawomocnego postanowienia sądu ze względu na dobro dziecka. O to samo wcześniej wnosił prokurator rejonowy z Nysy - pan Sebastian Biegun, ale odrzucono jego odwołanie powołując się na lukę prawną między starym a nowym ustawodawstwem w sprawie Konwencji haskiej - opowiada nysanka, która czeka na wyznaczenie terminu kasacji.
 Prokuratorski wniosek otworzył matce dziecka drogę do działania na terenie Włoch. Wystąpiła do włoskiego sądu w ramach Konwencji haskiej o zwrot dziecka.
Zdaniem Polki włoski Sąd Rejonowy w Rovigo złamał procedurę, wydając postanowienie z lutego br. w sprawie opieki rodzicielskiej.   
- Prawo europejskie wyraźnie mówi, że sprawy w ramach Konwencji haskiej i innych konwencji mają pierwszeństwo przed wszystkimi postępowaniami sądowymi - podkreśla. 
Nysanka za walkę o swoje dziecko może zapłacić wolnością. - Mimo że w kraju czekam wciąż na kasację wyroku, to we włoskim sądzie wobec mnie toczy się sprawa karna o cywilne uprowadzenie własnego dziecka. Prowadzi ją sąd w Rovigo, ten sam, który wydał wyrok w sprawie Dagmary Mikołajczyk skazując ją w identycznej sprawie na 2 lata więzienia. Jej jednak polski sąd zabezpieczył pobyt dziecka w Polsce, a nam pani sędzia Anna Ryndak z Nysy wydała nakaz siłowego odebrania mojego dziecka. Ten fakt włoski sąd może wykorzystać przeciwko mnie - zauważa Polka.  

Rygorystyczne nakazy islamu
Katarzyna musi każdorazowo jeździć na rozprawy do Włoch, a podróże kosztują ok. 1500 zł za jeden wyjazd. A sprawy bywają odwoływane. - W grudniu ub.r. miałam być przesłuchiwana ja oraz moi świadkowie. Odwołano rozprawę, bo wcześniejsza przeciągnęła się do późna. Kolejną zaplanowano na 14 kwietnia br. i ostatnią w maju, kiedy będzie wyrok.
Każdego miesiąca, w drugi weekend matka ma prawo do widzenia córki. Postanowienie wydano w lutym br. Pierwsze spotkanie Katarzyny z Yasminką miało odbyć się  w marcu: 13,14,15, aż do 16 do rana. Obie cieszyły się na nie.
- Niestety zaczęła się epidemia i odwołano loty oraz autokary z Polski do Włoch. Zamknięto granice i nie było szans wyjazdu - mówi ze smutkiem matka.  
Teraz nie wiadomo, kiedy się zobaczą. Katarzyna ubolewa nad tym, bo wie, że córeczka w nowej rodzinie nie ma lekko. Yasminka została poddana całkowitej indoktrynacji. Przy akceptacji opieki społecznej ojciec wprowadza w jej życie rygorystycznie nakazy islamu. 
- A przecież moje dziecko jest ochrzczone! W minionym roku miało przystąpić do pierwszej Komunii Świętej, do której córeczka przygotowywała się w Nysie. Uczyła się, brała udział w lekcjach religii. Ojciec łamie postanowienie sądu z Wenecji mówiące o religii i diecie mojego dziecka. W szkole Yasminka nie może jeść mięsa i ma "białą dietę": biały makaron lub biały ryż, a na drugie ser albo tuńczyka. To zagraża jej zdrowiu i życiu, bo ona rośnie i potrzebuje białka. W religii nie uczestniczy, nie ma też prawa do uczestniczenia w świętach katolickich. Jest oderwana od rówieśników, co nie sprzyja jej socjalizacji. Ojciec odsunął ją od innych dzieci. Spotykała się jedynie z arabskimi - ubolewa matka. 

Dziecko tęskni...
Z rodziny ojca Yasminka lubi ciocię - siostrę ojca. - To ona umożliwiła mi wideorozmowę z córeczką, kiedy Yasminka była u niej na feriach. Tylko siostra męża i szwagier z szacunkiem traktowały mnie i moje dzieci - opowiada kobieta. 
Katarzyna nieufnie podchodzi do pracownic włoskiej opieki społecznej. Mówi, że tak jak przed laty tak i teraz stoją one po stronie ojca. Nie reagują na jej prośby dotyczące diety i religii. 
- Jedyną dobrą rzecz, jaką zrobiły jest to, że w sądzie włoskim potwierdziły, że dziecko ma bardzo dobry kontakt ze mną i cieszy się na mój widok. Ale skłamały, że córeczka rozmawia ze mną po włosku, bo zapomniała języka polskiego. To jest absurd! Kiedy dzwonię do niej to mówię po polsku, a ona odpowiada mi na wszystko, czyli dokładnie rozumie co do niej mówię!  
Matka strasznie tęskni za córeczką i potwornie się o nią boi, czy zostanie ochroniona przed koronawirusem. Ze łzami wspomina ostatnie spotkanie z Yasminką 29 lutego br. Odbywało się w biurze opieki społecznej, pod czujnym okiem asystentki społecznej i edukatorki. Duże lustro na ścianie pozwalało im obserwować matkę, nawet jeśli siedziała tyłem do nich. Yasminka jest rezolutną dziewczynką, ale w takich warunkach była powściągliwa. Mama robiła wszystko, żeby dziecko zapomniało o tym, że jest obserwowane. 
- Szkoły wtedy już były we Włoszech pozamykane ze względu na epidemię. Yasminka opowiadała mi o tym, jak odrabia zadania w domu. O kuzynce, o tej cioci, którą lubi. Kiedyś opowiadała o nowym rodzeństwie. Mówiła, że nie lubi być najstarsza, bo w Nysie u nas była najmłodsza. Utuliłam ją wtedy "na dzidziusia", jak to zwykle robiłam kiedy była smutna. Teraz nie może opowiadać o rodzinie, bo ojciec jej zabronił. Staram się, żeby córeczka dobrze się tam czuła. Przed świętami wielkanocnymi kupowałam "zajączka" (tradycyjne włoskie jajko z niespodzianką) dla Yasminki i jej młodszej nowej siostrzyczki. Nie chcę psuć relacji mojego dziecka w tej rodzinie ze względu na jego dobro: ja wracam do Polski, a Yasminka w niej zostaje. Widzę, że ona strasznie tęskni za mną, starszym rodzeństwem, za Nysą, za polską szkołą... Kiedy tam jestem nie podsycam jednak tego uczucia. Po co to moje biedne dziecko ma dodatkowo cierpieć. Walczę o nią i wierzę, że w końcu do nas wróci! - mówi ze łzami zrozpaczona matka.

Aktualizacja: 03/06/2024 08:48

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Gośćpj - niezalogowany 2020-04-03 09:46:05

    Po co się sypała z ciapatym!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-04-03 12:08:43

    Wreszcie ktoś prawdę napisał popieram po co się sypała z ciapatym

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-04-03 12:29:59

    A pamiętam że ta wzorowa matka mówiła że ojciec dziecko wywiezie do Maroka i ona go już nie zobaczy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    aniela - niezalogowany 2020-04-03 18:31:47

    za popełnione błędy zawsze trzeba płacić (forma zaplaty do ustalenia)

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Józek - niezalogowany 2020-04-03 20:49:39

    Za górami, za lasami mieszkał arab z zwierzętami, wziął komputer, wcisnął enter i wysadził World Trade Center.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-04-05 14:18:37

    Dokładnie tak jak piszecie kasę na balety ma a potem płaczę ze nie ma na wyjazdy do córki oszukała multum ludzi na pożyczała pieniędzy i nie oddaje ja jestem za żeby ta mała została z ojcem bo mając taka matkę nigdy bym jej dziecka nie dał niech powie jak wyklina córkę Wiktorię mam nawek nagranie jak wyzywa córkę od nierobów, nieudaczników i popierdolencow tak mówi matka do dziecka miała ful adwokatów i żaden jej nie dopasował syna też straciła i oczywiście ma sponsora więc nak brak kasy niech nie narzeka prywatne studia też kosztuja

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    aniela - niezalogowany 2020-04-05 17:06:28

    @Józek - uśmiałam się jak norka

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Gość - niezalogowany 2020-04-05 20:10:38

    O tej Pani krążą niefajne historie skąd brała pieniądze na życie. Dobrze że dziecko mieszka z ojcem i jego żona i rodzeństwem. A nie ona powtarza że corka mieszka z obcymi ludźmi, rodzeństwo to obcy dla niej?! Mogła wcześniej myśleć zanim zawinela się z Włoch.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-04-06 10:04:40

    ciekawe czy gdyby ta sędzia Anna Ryndak miała taka sytuacje w swojej rodzinie tez wydala by dziecko do Włoch z polski ?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    gość 2020-04-06 10:08:38

    polskie sady to totalne szambo popatrzcie na sady w innych krajach europejskich jak bronia swoich obywateli nawet pochodzenia ciapatego , a u nas nawet w podobnych sprawach dwa rozne wyroki

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Wróć do