Reklama

Filip potrzebuje naszej pomocy

Nowiny Nyskie
27/06/2021 09:22

Filip Czajka z Nysy ma prawie 14 lat i przez całe swoje życie walczy – najpierw o pierwszy oddech, potem o każdy samodzielny ruch. Chociaż lekarze nie dawali mu szans na przeżycie on ŻYJE i robi niesamowite postępy. Aby były coraz większe potrzebne są niestety pieniądze.  

Czy żyje?
Filip urodził się z porażeniem mózgowym. Przychodząc na świat nie otrzymał ani jednego punktu w skali Apgar. - Ciąża przebiegała normalnie, jednak któregoś dnia poczułam potworny ból w plecach – opowiada Jolanta Marcinkowska, mama chłopca. – Szybko pojechaliśmy do szpitala. Okazało się, że odkleiło mi się łożysko. To był 32 tydzień ciąży. Kiedy brali mnie na cesarkę tętno dziecka nie było już wyczuwalne. 
Okazało się jednak, że Filip miał w sobie dużo woli życia. – Przyszedł na świat z wylewami wewnątrzkomorowymi czwartego stopnia. Jego stan był bardzo ciężki. Powiedziano mi, że dziecko nie przeżyje. Nawet mi go nie pokazano tylko od razu zabrano go na oddział intensywnej opieki medycznej do Opola. Tam spędził trzy tygodnie, a kolejne trzy na patologii ciąży. Najważniejsze dla mnie było to, że Filipek żył – wspomina mama chłopca.

Nieustanna walka
Po wyjściu chłopca ze szpitala rozpoczęła się trwająca do dzisiaj nieustanna walka o jego zdrowie. - Zaczęły się konsultacje, wizyty u lekarzy chyba wszystkich specjalizacji – kontynuuje pani Jolanta. - Od trzeciego miesiąca życia Filipek był rehabilitowany w Nysie i w Opolu. To było 4 razy w tygodniu. Do tego jest ostrzykiwany botoksem. To dobrze wpływa na jego mięśnie. W tym celu jeździmy do Wrocławia.
Trzy razy do roku Filip jeździ z mamą na turnusy rehabilitacyjne. Ta intensywna praca sprawiła, że chłopak, który według lekarzy miał być całkowicie leżący siedzi, raczkuje, kiedy dotrze w ten sposób do stołu potrafi przy nim stanąć. - Z moją pomocą potrafi nawet wejść do mieszkania po schodach – kontynuuje pani Jolanta. - To tylko dzięki rehabilitacji, bo nie ma tabletki, która sprawi, że mięśnie będą w lepszym stanie.

Mimo że Filip nie mówi jego mama doskonale rozumie potrzeby syna. – Można powiedzieć, że my rozumiemy się bez słów. Wiem, co oznaczają sylaby, które wymawia Filipek – dodaje.
Ostatnio – według pani Jolanty – do poprawy napięcia mięśniowego syna wpłynęło podawanie oleju konopnego. – To zaledwie cztery krople trzy razy dziennie, ale efekty są zaskakujące. Filip zażywa go zaledwie trzy tygodnie, a wychowawczyni syna z Zespołu Placówek Specjalnych, do którego uczęszcza Filip zauważyła pozytywne zmiany. Filip wyciszył się. Cały czas musi brać także drogie leki na padaczkę.

Niebywały postęp
Niestety olej jest bardzo drogi – 10 ml kosztuje aż 270 zł. Pieniądze to poważny problem w dalszym leczeniu Filipa. - Ja pobieram świadczenie pielęgnacyjne – mówi pani Jolanta. – Tato Filipa zmarł sześć lat temu i syn nie ma nawet renty po nim, bo mąż nie miał przepracowanych wymaganych lat. Pieniądze na rehabilitację zbieramy z jednego procenta, ale dzieci w potrzebie jest tak dużo, że pozyskuje się coraz trudniej. Brakuje nam teraz na wyjazd na turnus rehabilitacyjny, dlatego pomyśleliśmy o założeniu zrzutki dla Filipka w internecie.
Na taki wyjazd do ośrodka „Wesoła Kraina” w Sułkowicach potrzebne jest aż 6 tys. zł. - Nie wyobrażam sobie, żeby Filip nie mógł tam pojechać ze względu na brak pieniędzy. Syn robi po takim pobycie ogromne postępy. Oni mają tam świetnych specjalistów i doskonały, nowoczesny sprzęt np. kombinezony, dzięki którym może być pionizowany. Bardzo zależy nam na tym wyjeździe, bo ze względu na pandemię Filipek nie mógł być rehabilitowany, doszło do cofnięcia jego rozwoju i dopiero teraz odrabiamy zaległości. Muszę pamiętać także o tym, że mój kręgosłup też jest nadwyrężony ze względu na konieczność dźwigania Filipka – stwierdza mama chłopaka.
Dodajmy, że Filipek jest podopiecznym Fundacji Zdążyć z Pomocą.
  
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do