
PONAD 500 usterek wykrył Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu po zakończeniu remontu Jeziora Nyskiego i rzeki. To przerażająca liczba! Część z nich została usunięta w ramach gwarancji, ale wykonawca remontu, który zakończył się ponad dwa lata temu nie zgadza się z wszystkimi roszczeniami RZGW. Sprawa trafiła do sądu.
Przypomnijmy, że przebudowę zbiornika wykonano w latach 2013-2016 w ramach realizowanego wówczas zadania pod nazwą „Modernizacja budowli i urządzeń zbiornikowych wraz z budową innych obiektów niezbędnych dla zbiornika”. W ramach tego zadania wykonano również przelew awaryjny. W okresie gwarancji wykryto jednak wady w wykonanych robotach. Ich liczba jest przerażająca, bo jest to ponad… 500 usterek. - Większość z nich została już usunięta, jednak co do części usterek sprawa została skierowana do dalszej oceny merytorycznej i prawnej, w celu jak najszybszego uzyskania dochodzonych roszczeń i usunięcia wszystkich usterek – informuje Anna Tarka, rzecznik prasowy Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, który był inwestorem tego kosztownego przedsięwzięcia. Prace te zakończyły się z rocznym opóźnieniem (jeden z wykonawców zbankrutował). Jezioro nyskie i rzeka kosztowały w sumie 443 mln zł.
Anna Tarka podkreśla, że od samego początku RZGW intensywnie egzekwuje ich usuwanie od wykonawcy robót – firmy PORR S.A. - Ze względu na niewystarczające i dalece nieadekwatne zaawansowanie usuwania wad w stosunku do upływu czasu oraz znaczne przekroczenia terminów wyznaczonych na ich usunięcie, Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej we Wrocławiu naliczył wykonawcy – firmie PORR S.A. kary umowne za zwłokę w usuwaniu wad. Obecnie rozpoczęto egzekwowanie tych kar na drodze sądowej – dodała rzecznik.
RZGW, ze względu na fakt, że sprawa trafiła do sądu niedawno nie chce mówić o szczegółach wad wykonawczych, które należy usunąć. Logiczne wydaje się jednak to, że wykonawca nie chce naprawiać tych usterek, które są najbardziej czasochłonne, a więc i najbardziej kosztowne.
- Moim zdaniem przed remontem było bezpieczniej, bo przynajmniej wszystko działało, a na remont poszły wręcz kosmiczne pieniądze, a skutki są takie, a nie inne – mówi nasz czytelnik, który chce zachować anonimowość, a który był świadkiem realizacji inwestycji.
Przypomnijmy, że trwa także intensywne dochodzenie prokuratorskie w sprawie przebudowy wałów na Nysie Kłodzkiej. Śledztwo w sprawie wadliwego wykonania modernizacji obwałowań zostało wszczęte dwa lata temu - w stycznia 2016 roku przez Prokuraturę Okręgową w Katowicach, po czym przekazane tamtejszej Prokuraturze Regionalnej. Do lipca ubiegłego roku zarzuty usłyszały trzy osoby, a do dzisiaj już 11. Prokuratura informuje, że może się okazać, że zarzutów będzie więcej. Nieprawidłowości dotyczą faktu zaniechania wykonania prac określonych w dokumentacji projektowej, względnie wykonania tych prac w niepełnym zakresie - przy zastosowaniu metod sprzecznych z wymogami budowlanymi i jakościowymi. Poza tym, dla ukrycia tych nieprawidłowości, oskarżeni poświadczali nieprawdę w dokumentacji na poszczególnych etapach realizacji inwestycji.
Treść zarzutów prokuratorskich dotyczy sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób oraz mienia w wielkich rozmiarach, w związku z realizacją projektów przebudowy i udrożnienia wałów przeciwpowodziowych, poprzez wykonanie tych prac niezgodnie z projektem i sztuką budowlaną, m.in. na terenie woj. opolskiego. Z uwagi na dobro śledztwa prokuratura nie zdradza kim są podejrzani, ani za jaki zakres prac byli odpowiedzialni.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
"Z uwagi na dobro śledztwa prokuratura nie zdradza kim są podejrzani, ani za jaki zakres prac byli odpowiedzialni." No jasne, najlepiej niech nikt nic nie wie. I będzie jak z powodzią - nie było winnych zalania Nysy.