Reklama

Katastrofa ekologiczna. Czy rzeka jest zatruta?

Nowiny Nyskie
04/09/2019 17:15

- Nie wierzymy, że ryby zdechły z powodu zbyt małej ilości tlenu w wodzie! Np. sumy mogą żyć długo w takich warunkach, a padały olbrzymie, nawet półtorametrowe okazy. Patrzyliśmy na to jak zdychają i nie mogliśmy niczego zrobić. Naszym zdaniem rzeka została zatruta! - mówią wędkarze, którzy z przerażeniem obserwowali sytuację na rzece w Piątkowicach.

Serce krwawi, jak patrzy się na mękę ryb!
Pierwsze sygnały o tej tragedii ekologicznej nasza redakcja otrzymała w poniedziałkowe popołudnie. Jeden z wędkarzy z Piątkowic mówił o tym, że w rzece widoczne są śnięte ryby, głównie sumy, leszcze, amury, szczupaki. Niektóre padłe sztuki miały ok. półtora metra długości. - Po prostu serce krwawi jak patrzy się na mękę ryb. W pierwszej chwili mówiło się, że powodem tej katastrofy jest przyducha (od aut. zbyt mała ilość tlenu w wodzie), ale my w to nie wierzymy. Tutaj praktycznie co roku dzieją się takie rzeczy. Dwa lata temu padło kilka ton ryb i wtedy mówiło się, ale nieoficjalnie, że tak naprawdę to nie przyducha, ale wina oczyszczalni w Nysie, która COŚ spuściła.
Zarówno w poniedziałek jak i we wtorek wędkarze i mieszkańcy byli świadkami potwornego widoku dryfujących martwych ryb, które wyławiali strażacy. Na miejscu pracowali także woprowcy z Nysy.
Tymczasem w środę rano na Nysie Kłodzkiej w Nysie (na wysokości byłej FSD obok mostu Bema) straż pożarna prowadziła akcję usuwania zanieczyszczeń. Mieszkańcy miasta twierdzą, że już we wtorek w tej części miasta był odczuwalny zapach ropy.
- W środę rano otrzymaliśmy zgłoszenie o zanieczyszczeniu Nysy Kłodzkiej - powiedział "Nowinom" Mateusz Maćków, inspektor w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Opolu. - Chodziło o zanieczyszczenie substancjami ropopochodnymi z wylotu kanalizacji opadowej znajdującej się przy ul. Szlak Chrobrego. Zostały pobrane próby do analiz laboratoryjnych i na chwilę obecną trudno mi coś więcej powiedzieć. Badania są prowadzone przez nas w Opolu. Wspomniany wylot zbiera wodę z ulic: Szlak Chrobrego, Tadeusza Kościuszki i Słowiańskiej. Osadnik i krata wstępna tego wylotu zostały bezzwłocznie wyczyszczone przez Akwę Nysa. Natomiast, aby wyczyścić separator tego wylotu konieczne było wezwanie służb z Katowic. Nastąpiło to ok. 14 w środę - stwierdził pracownik WIOŚ w Opolu dodając, że stąd mieszkańcy Nysy mogli być świadkami działań prowadzonych na rzece w środowy wieczór.

Ropa w Nysie Kłodzkiej
Oczyszczenie separatora miało spowodować, że nawet jeśli nadal substancja ropopochodna wpływa do kanalizacji przestanie ona wpływać do rzeki gdyż separator będzie się nią napełniał. - Będzie czas na ustalenie skąd pochodziła substancja. Jeśli w dalszym ciągu jest dopływ substancji ropopochodnej to separator będzie to wyłapywał, a musiał się przepełnić. W tym czasie Akwa podejmie działania w celu ustalenia przyczyny. Zgodnie z pozwoleniem wodno-prawnym na użytkownika urządzenia jakim jest Akwa Nysa został nałożony obowiązek niewprowadzania do kanalizacji innych ścieków niż określone w pozwoleniu. To na nich ciąży obowiązek zaprzestania wprowadzania takich ścieków i to także Akwa poniesie koszty tej akcji - stwierdził Mateusz Maćków.
Przedstawiciel WIOŚ zaprzeczył jednak, aby łączyć masowe padniecie ryb w Piątkowicach z akcją w Nysie. - Śnięcia ryb na rzece w Nysie nie było - żywe ryby stwierdziliśmy zarówno poniżej jak i powyżej wspomnianego wylotu kanalizacji. To co stało się na rzece w Nysie nie spowodowało poważniejszych szkód w środowisku - stwierdził inspektor WIOŚ w Opolu.
Z kolei Centrum Operacyjne Ochrony Przeciwpowodziowej Wód Polskich we Wrocławiu (zarządcy rzeki i jeziora) podjęło decyzję o zwiększeniu przepływu wody ze zbiornika Nysa z 7 m3/s do 15 m3/s. "Powyższe działania zapewniły wzrost zawartości tlenu w Nysie Kłodzkiej na odcinku od miasta Nysa do ujścia do Odry, co uchroniło ryby przed dalszym narażeniem na skutki tak zwanej przyduchy. Dla utrzymania długotrwałego efektu dotlenienia rzeki w środę ponownie stopniowo zwiększono przepływ ze zbiornika Nysa z 7 m3/s do 30 m3/s" - czytamy w komunikacie Wód Polskich.
Tymczasem jeszcze w czwartek służby wydobywały z rzeki w Piątkowicach rozkładające się, cuchnące ryby. Strażacy i woprowcy usuwali skutki tej katastrofy ekologicznej do późnych godzin nocnych. - Przez cały ten czas na miejscu pracowali także nasi strażacy z OSP, pracownicy urzędu gminy, którzy wracali do domów ok. 3 nad ranem. W piątek byliśmy na miejscu i nie zauważyliśmy kolejnych śniętych ryb w Piątkowicach - powiedział wójt Łambinowic Tomasz Karpiński.
Na razie nie ma oficjalnej informacji, co jest przyczyną masowego pomoru ryb w Nysie Kłodzkiej. Powtórzmy, że wędkarze nie wierzą w przyduchę czego wyraz dają w internetowych, emocjonalnych wpisach na temat martwych ryb w Piątkowicach. Wstępnie mówi się, że w Piątkowicach wyłowiono ok. tony śniętych ryb.#
 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo nowinynyskie.com.pl




Reklama
Wróć do